Niespodziewane dziecko CEO

Rozdział 1

"Gratulacje, jest pani w ciąży" - powiedział lekarz z lekkim uśmiechem, ale Violet Bennett poczuła się tak, jakby właśnie usłyszała największy żart stulecia. Jak mogła być w ciąży, skoro była singielką? Nie była rozgwiazdą zdolną do bezpłciowej reprodukcji.

"Doktorze, chyba się pan myli. Nie ma mowy, żebym była w ciąży".

"Czy nie miałaś sztucznego zapłodnienia w zeszłym miesiącu?"

Violet prawie spadła z krzesła. Kiedy ona kiedykolwiek miała sztuczne zapłodnienie? "Jestem singielką. Dlaczego miałabym mieć sztuczne zapłodnienie? W zeszłym miesiącu miałam regularne badania kontrolne".

Lekarz spojrzał na nią ze zdziwieniem. "Dokumentacja medyczna na to wskazuje, ale lekarz, który przeprowadził zabieg już odszedł. Nie jestem pewien szczegółów. Jeśli nie chce pani dziecka, mogę pomóc w zaplanowaniu aborcji".

Violet poczuła się, jakby uderzył w nią piorun. Co się działo? Czy naprawdę była w ciąży? Jeszcze wczoraj wydała wszystkie swoje pieniądze na opłacenie rachunków za leczenie brata. Pożyczała nawet pieniądze na jedzenie. Skąd miała wziąć pieniądze na aborcję?

Potykając się, wyszła ze szpitala, a w głowie jej szumiało. Gdy wyszła na zewnątrz, jakaś kobieta odciągnęła ją na bok. "Czy ty jesteś Violet?"

Odwróciła się i była zaskoczona. Czy to nie była Imogen Cook, narzeczona wielkiego szefa firmy?

"Co mogę dla ciebie zrobić?"

Imogen wręczyła jej wizytówkę. "Możesz poprosić o co tylko chcesz. Urodzij dziecko i oddaj mi je".

Co? To było szokujące. "Skąd wiesz, że jestem w ciąży?"

Imogen spojrzała na nią. "Rób, co mówię.

Violet nie była uległa. Nie zamierzała dać się zmanipulować, nie wiedząc, co się dzieje. "Jeśli nie wyjaśnisz, nie zgodzę się na to.

Imogen zmarszczyła brwi, wyraźnie sfrustrowana. Spojrzała na brzuch Violet i przybrała złowieszczy wyraz twarzy. "Prawda jest taka, że dziecko powinno być moje. Zarejestrowałam się pod fałszywym nazwiskiem, które było takie samo jak twoje. Cholerny lekarz to pomieszał i przeprowadził sztuczne zapłodnienie na tobie.

Violet była oszołomiona i zszokowana. Więc ojciec dziecka był wielkim szefem? W jaki sposób została wplątana w takie zamieszanie?

"Ja... muszę to przemyśleć." To była poważna decyzja. Jak mogła podjąć ją natychmiast?

"Będę czekać na twoją odpowiedź jutro. Jeśli odważysz się coś o tym powiedzieć, jesteś skończona - powiedziała Imogen przed wyjściem.

W drodze powrotnej do biura Violet była w rozsypce. Oferta Imogen była kusząca. Jej brat był chory, a rachunki za leczenie piętrzyły się. Naprawdę potrzebowała pieniędzy. Ale czy mogła prowadzić normalne życie po urodzeniu dziecka?

Weszła do windy ze zmartwionym wyrazem twarzy. Gdy drzwi się zamykały, do środka weszła wysoka postać. Widząc mężczyznę, serce Violet zabiło w piersi. To był Lawrence Price, wielki szef i biologiczny ojciec dziecka w jej brzuchu. Czy to właśnie nazywano "wrogami na wąskiej drodze"?

Odkąd zaczęła pracować w firmie, zawsze uważała Lawrence'a za przystojnego i wyróżniającego się. Przywitał ją uprzejmym skinieniem głowy, nie rozpoznając jej. Z grzeczności skinął lekko głową.Violet była pewna, że nie wiedział o ich nieoczekiwanym związku. W przeciwnym razie nie byłby taki spokojny. Podświadomie dotknęła swojego brzucha, myśląc o tym, że w tajemniczy sposób jest w ciąży z jego dzieckiem. Czuła jednocześnie strach i fascynację.

Winda stała się nieco dusząca. Wpatrywała się we wskaźnik piętra, mając nadzieję, że szybko wysiądzie. Gdy dotarli na pięćdziesiąte piętro, winda nagle gwałtownie się zatrzęsła, światła zgasły i zrobiło się zupełnie ciemno.

Zaskoczona Violet straciła równowagę i upadła na podłogę. "Co się dzieje? Czy winda działa nieprawidłowo?"

"Nie ruszaj się - powiedział spokojnie Lawrence, przyciskając się do wewnętrznej ściany windy. Wyjął telefon, by włączyć światło, ale zanim zdążył to zrobić, winda znów gwałtownie się zatrzęsła.

Violet była już przerażona, jej nogi były słabe. Jej ciało rzuciło się do przodu, uderzając w ścianę przed nią. Zakręciło jej się w głowie i próbowała wstać, ale nie mogła się ruszyć. Jej głowa utknęła między dwoma "wielkimi filarami"!

Spanikowała, jej umysł był pusty. Jej małe rączki szamotały się wokół "filaru", w lewo i w prawo, w górę i w dół. Jej głowa trzęsła się gwałtownie, próbując się uwolnić, ale utknęła.

"Utknęłam - jęknęła Violet, jej głos drżał ze strachu.

Twarz Lawrence'a zbladła, a potem poczerwieniała. To był pierwszy raz, kiedy kobieta dotknęła go tak intymnie. Czy próbowała go uwieść? W jego głębokich oczach błysnęła iskra gniewu i chwycił błądzącą dłoń kobiety.

"Jeśli jeszcze raz odważysz się poruszyć, te ręce nie będą już twoje".

Violet jęknęła: "Panie Lawrence, naprawdę utknęłam. Jeśli dziś jest mój ostatni dzień, to mam sekret, który chcę panu wyjawić".


Rozdział 2

: Niespodziewane objawienia

Łzy spływały kaskadami po policzkach Violet, spadając jedna po drugiej na nogawkę spodni Lawrence'a. Czuł, jak wilgoć przesiąka przez nie, zastanawiając się, czy ta kobieta jest naprawdę naiwna, czy tylko udaje głupią.

"Nie pogrywaj ze mną. Jeśli to zrobisz, wyrzucę cię za drzwi w mgnieniu oka!" Frustracja Lawrence'a odbiła się echem po pokoju.

Włączył latarkę ze swojego iPhone'a, której promień rozświetlił ciemny szyb windy. Violet złapała swoje odbicie w błyszczącej metalowej ścianie, gdy klęczała na podłodze, z głową zaklinowaną między długimi nogami Lawrence'a. To była niesamowicie niewygodna pozycja.

Jej zarumieniona twarz przypominała dojrzałego pomidora, gdy nieporadnie wierciła się i wierciła, w końcu uwalniając się. "Panie Lawrence, tak mi przykro. Nie chciałam... Nic nie widziałam, naprawdę myślałam, że utknęłam..." Jej głos płynął z ciągłą skruchą, pochylony w głębokich przeprosinach.

Mówią, że mózg w ciąży może sprawić, że robisz dziwne rzeczy. Czy ona już tego doświadczyła? Lawrence poluzował krawat, czując się nietypowo speszony wybrykami kobiety. "Czy masz jakiś sekret, którym chcesz się ze mną podzielić?"

Violet nie odważyła się wypowiedzieć ani słowa. Obawiała się, że źle ją zrozumiał, sądząc, że go podrywa. Gdyby odkrył, że jego nasienie zostało jej omyłkowo wszczepione, czy nie byłby na tyle wściekły, by skręcić jej kark?

"Chciałam tylko powiedzieć, że chociaż dopiero co przejęłaś firmę, wszyscy bardzo na ciebie liczą. Słowa Violet zadrżały, a jej usta zadrżały.

Wargi Lawrence'a wygięły się w drwiącym uśmieszku. Słyszał już wiele takich pochlebstw. Nie było w tym nic oryginalnego. "Nie bądź pochlebcą. Skup się bardziej na swojej pracy.

"Tak, masz całkowitą rację. Będę o tym pamiętać - mruknęła Violet, wycofując się do rogu windy, jakby była karana.

W końcu winda wróciła do życia i niczym przestraszona mysz, Violet wybiegła na zewnątrz, znikając w korytarzu. Życie było pełne niespodzianek, ale dziś spotkało ją ich zbyt wiele.

Gdy tylko Lawrence wszedł do swojego biura, otrzymał telefon od swojego podwładnego. Bank genów rodziny Price został okradziony. Jego sperma została skradziona! W jego oczach rozbłysła iskra wściekłości i natychmiast popędził z powrotem do rezydencji Price'ów.

Tymczasem w rezydencji Imogen dzieliła się nowinami z matką Lawrence'a, Ellie Price. Twarz Ellie promieniała radością. Dwa lata temu jej syn przeżył atak jadowitego węża w amazońskim lesie deszczowym, ale jad wpłynął na jakość jego nasienia. Nie było wiadomo, kiedy w pełni wyzdrowieje. Na szczęście przed podróżą przechowywał spermę. Ellie zawsze martwiła się, że nie będzie miała wnuka, ale teraz wreszcie mogła spać spokojnie.

Twarz Lawrence'a stała się mroźna i ciemna, gdy stanął twarzą w twarz z Ellie. "Jak śmiesz chodzić za moimi plecami i robić coś takiego?"

Ellie chwyciła go za rękę z desperacją w oczach. "Zrobiłam to wszystko dla ciebie. Twój ojciec miał czterech synów, ale ty jesteś moim jedynym synem. Możesz być teraz szefem Price Group, ale twoi trzej bracia zawsze czają się w cieniu. Poddadzą się dopiero, gdy będziesz miał prawowitego spadkobiercę.Położyła drugą rękę na brzuchu Imogen. "Operacja zakończyła się sukcesem. Imogen jest w ciąży. Zabierz ją jutro do ratusza, by zarejestrować małżeństwo. Zachowaj ciążę w tajemnicy, aby chronić dziecko przed jakąkolwiek krzywdą. Możemy to ogłosić, gdy nadejdzie czas porodu".

Imogen przybrała nieśmiałą minę, ale w głębi duszy knuła. Zawsze planowała wziąć dziecko Aurelii jako swoje, gdy tylko się urodzi. Nikt nigdy nie dowiedziałby się, że dziecko nie jest jej.

Lawrence rzucił jej zimne spojrzenie i zwrócił się do swojego podwładnego. "Zabierz ją na górę na test ciążowy.

Imogen prawie spadła z kanapy w szoku. Czy gdyby zrobili jej teraz test, jej oszustwo nie wyszłoby na jaw?

"Lawrence, nie ma potrzeby przeprowadzania kolejnego testu. Szpital nie może się mylić" - błagała Imogen.

"Chcę się przekonać na własne oczy. Oczy Lawrence'a przeszywały Imogen na wylot, jakby mógł przejrzeć wszystkie jej sekrety.

Ogarnął ją strach, przez co zbladła. "T... Nagle poczułam lekkie mdłości. Myślę, że muszę wrócić do domu i odpocząć.

Próbowała uciec, ale Lawrence złapał ją za ramię i rozkazał swoim ludziom zabrać ją na górę na test.

Wynik był negatywny. Imogen zaczęła płakać. "Przepraszam, operacja się nie powiodła. Nie chciałam cię martwić, więc skłamałam".

Nigdy nie przyznałaby się, że inna kobieta nosiła jego dziecko. Gdyby Lawrence poślubił tę kobietę, co by się z nią stało?

"Stracę wnuka?" Głos Lawrence'a był przepełniony udręką. To było jego jedyne zdrowe dziedzictwo genetyczne.

Przytłoczona szokiem Ellie zemdlała. Lawrence szybko zabrał ją do pokoju, aby odpoczęła i rozkazał swoim ludziom zbadać sprawę w szpitalu.

Wiedział, że słowom Imogen nie można ufać. Jego ludzie wkrótce odkryli prawdę. "Panie Lawrence, operacja nie zakończyła się niepowodzeniem, ale z powodu błędu lekarza pańska sperma została wszczepiona innej kobiecie. Obecnie jest w miesiącu ciąży".

Wręczył Lawrence'owi akta kobiety. Widząc niewinną twarz na zdjęciu, Lawrence był zaskoczony. To była ona!

Violet spędziła całe popołudnie oszołomiona. Szef na pewno dowiedziałby się prawdy, prawda? Czy już planował, co zrobić z nią i dzieckiem?

Tego dnia nie musiała pracować w nadgodzinach. Kiedy wychodziła z biura i miała wejść na stację metra, podszedł do niej łysy bandyta, przyciskając jej nóż do pleców. "Bądź cicho i chodź ze mną, albo..."


Rozdział 3

Nerwy Aurelay ożyły, jej zmysły były w stanie wysokiej gotowości. Nie mogła uwierzyć w to, co się dzieje - napad. Jak ci przestępcy mogli być tak ślepi? Z pewnością nie wyglądała na zamożną osobę w swoich tanich ubraniach, z których każde kosztowało mniej niż dwadzieścia dolarów.

"Si, jestem spłukana. Nie mam ani grosza na koncie i tonę w długach. Okaż trochę litości, dobrze?" - błagała, mając nadzieję na odrobinę człowieczeństwa.

"Dość gadania - warknął bandyta z twarzą jak burzowa chmura, popychając ją w stronę zaparkowanej czarnej Hondy.

W chwili, gdy chciał wepchnąć ją do pojazdu, do jego gardła przyciśnięte zostało ostre ostrze. Głos, ociekający niebezpieczeństwem, przemówił: "Chcesz zagrać w grę? Kto zginie pierwszy?"

Bandyta zadrżał, zamrożony strachem. Zanim zdążył zareagować, jego dłoń trzymająca nóż została pochwycona, a silne szarpnięcie sprawiło, że jego ramię przeszył rozdzierający ból, sprawiając, że krzyczał jak ranne zwierzę.

Przerażona i oszołomiona Aurelay została przekazana ubranemu na czarno mężczyźnie, który eskortował ją do eleganckiego srebrnego Rolls-Royce'a. Wewnątrz samochodu siedział mężczyzna, którego wysoka i władcza prezencja, wraz z przystojną twarzą, nie pozostawiały wątpliwości - to był Lawrence.

"Panie... Pan Lawrence!" Aurelay zająknęła się, a jej nerwy napięły się jeszcze bardziej. Poza tym, że był kimś, kto nie napadał na ludzi, wielki szef był prawdopodobnie równie niebezpieczny jak każdy bandyta.

Jego twarz była zimna jak lód, a chłodne spojrzenie omiatało jej wciąż płaski brzuch. "Słyszałem, że nosisz moje dziecko? - stwierdził bez ogródek, zaskakując Aurelay.

"To był... wypadek medyczny. Ja też jestem ofiarą - wyjaśniła, zwijając się w kącie, unikając jego przeszywającego spojrzenia, które zdawało się być w stanie ją zdruzgotać.

Kpiący uśmiech pojawił się w kącikach ust Lawrence'a. Gdzie podziała się śmiałość, którą pokazała w windzie?

"Umówiłem cię jutro na wizytę u lekarza w celu usunięcia ciąży - oświadczył, wprawiając Aurelay w osłupienie. Chciał usunąć dziecko? Czyż jego narzeczona nie pragnęła urodzić? Czy nie osiągnęli konsensusu?

Violet była zaskoczona, nie mogąc zrozumieć nagłej decyzji Lawrence'a. Spodziewała się jakiejś rekompensaty lub żądań z jego strony, ale nie tego. Skoro jednak podjął decyzję, nie musiała już dłużej walczyć. To była niemal ulga.

Lawrence zmrużył lekko oczy, a w jego głębokich oczach pojawiła się nutka zaskoczenia. "Czy masz jakieś prośby? - zapytał, spodziewając się, że skorzysta z okazji, by wysunąć żądania, biorąc pod uwagę jej reputację traktowania pieniędzy jak swojej życiodajnej krwi.

Violet zacisnęła wargi, odmawiając stawiania żądań wielkiemu szefowi. Poza tym, on też był ofiarą, a jeśli chciała odszkodowania, powinna udać się do szpitala. "Nie zwolnisz mnie przez to, prawda? - zapytała ostrożnie.

Lawrence zatrzymał się na chwilę, jego głos był stanowczy: - Zawsze oddzielam życie osobiste od pracy.

"To dobrze. Dopóki mogę utrzymać pracę, nie mam innych próśb - odpowiedziała Violet, wystawiając język, mały akt sprzeciwu wobec okoliczności, które ich połączyły.***

"Zostań tutaj. Jutro rano ktoś odprowadzi cię do szpitala".

"Violet posłusznie poszła za pokojówką na górę.

Spekulowała, że wielki szef obawiał się, że ucieknie z jego dzieckiem, dlatego kazał ją tu zamknąć.

Czy naprawdę była aż tak naiwna?

Lawrence usiadł na kanapie i spokojnie popijał kawę. Colson, jego podwładny, wszedł do pokoju.

"Panie Lawrence, mężczyzna, który porwał panią Violet przyznał się do winy. Został poinstruowany przez panią Imogen, aby przyprowadzić panią Violet tutaj!"

Lawrence podejrzewał, że to prawda.

Gdy Imogen weszła, natychmiast zaczęła płakać, a jej występ był godny zdobywcy Oscara. Planowała działać prewencyjnie, aby wyeliminować tę kobietę, zanim Lawrence odkryje prawdę, ale on ją przechytrzył.

"Lawrence, nie chciałam cię oszukać. Martwiłam się, że kobiety wykorzystają dziecko, by cię szantażować. Dlatego umieściłam urządzenie śledzące, a potem zdecydowałam się powiedzieć ci prawdę".

Lawrence zamieszał kawę, a jego słowa były równie lodowate jak jego wyraz twarzy. "Nie musisz się martwić. Jutro zabiorę ją na aborcję.

Imogen była zaskoczona. "Usuwasz ciążę?"

"Co jeszcze? Lawrence uniósł brew, a jego wyraz twarzy był niezwykle chłodny.

Imogen nie mogła w to uwierzyć, obawiając się, że Lawrence blefuje.

"To może być twoje jedyne zdrowe dziecko.

Oczy Lawrence'a zwęziły się, emanowała od niego mrożąca krew w żyłach aura.

"Nie każda kobieta nadaje się do urodzenia mojego dziecka.

Jego spojrzenie przeniosło się na Imogen, a na jej twarz padło zimne światło, ostre jak nóż.

Imogen zadrżała. "To dobrze. To uchroni cię przed uwikłaniem przez tę kobietę.

Oczywiście była to dla niej dobra wiadomość. W przeciwnym razie musiałaby znaleźć sposób na wyeliminowanie tej kobiety.

Podczas gdy rozmawiali, Violet podsłuchiwała z klatki schodowej.

W oczach wielkiego szefa była tylko mało znaczącym pracownikiem niskiego szczebla. Jak mógł pozwolić jej urodzić jego dziecko?

Znała swoje miejsce. Ponieważ był to błąd, należało go naprawić.

Wczesnym rankiem następnego dnia została zabrana do szpitala.

Początkowo spokojna, gdy znalazła się na stole operacyjnym i stanęła twarzą w twarz z ostrym nożem chirurgicznym, zaczęła panikować.

Lekarz podniósł nóż. "Gotowa?"

Jej serce przyspieszyło.


Rozdział 4

: Zrządzenie losu

Violet przełknęła ciężko, zerkając na Lawrence'a, który siedział nieopodal. Poszedł za nią na salę operacyjną, być może po to, by upewnić się, że nie będzie miała wątpliwości co do operacji.

"Panie Lawrence, czy mógłby pan wyjść? Nie martw się, przeprowadzę operację - poprosiła, mając nadzieję na chwilę prywatności.

Ale Lawrence, zimny jak lód, nie odpowiedział na jej prośbę. "Kontynuuj skanowanie" - rozkazał kurtuazyjnie.

Zdezorientowana Violet zastanawiała się, o jaki skan mu chodzi. Zanim zdążyła zapytać, lekarz już przyłożył sondę ultradźwiękową do jej brzucha.

"Są dwa worki ciążowe, to bliźniaki! Mają półtora miesiąca" - ogłosił lekarz.

Bliźnięta? Serce Violet ścisnęło się i instynktownie zamknęła oczy, nie mogąc zmierzyć się z rzeczywistością wyświetlaną na ekranie USG. Myśl o zgaszeniu dwóch małych istnień była niepokojąca.

Lawrence jednak nie odrywał wzroku od ekranu, a w jego spojrzeniu migotało coś, czego nie dało się rozróżnić.

"Operacja dobiegła końca. Przebierz się i chodź ze mną - oświadczył nagle Lawrence.

Zaskoczona Violet otworzyła oczy i spojrzała na niego, obawiając się, że mogła źle usłyszeć. "Operacja... jeszcze się nie zaczęła - jąkała się, szukając wyjaśnienia.

Nie oferując żadnych wyjaśnień, Lawrence spojrzał na zegarek. "Pięć minut. Żadnego ociągania się - oświadczył stanowczo.

Całkowicie zdezorientowana jego intencjami, Violet zapytała, czy wielki szef zmienił zdanie z powodu bliźniaczek.

Gdy siedzieli w samochodzie, Violet poczuła niepokój. Skuliła się przy oknie, od czasu do czasu zerkając na Lawrence'a obok niej. Jego przystojna twarz pozostawała bez emocji, niczym lodowa maska.

Czytanie Lawrence'a było jak szukanie igły w stogu siana - całkowicie nieodgadnione.

Kierowca z przodu odwrócił się, by przekazać Lawrence'owi aktualne informacje. "Pani Imogen czaiła się przed oddziałem położniczym, ale udało nam się odwrócić jej uwagę - poinformował.

Lawrence skinął lekko głową. "Prowadź - poinstruował.

Jak mógł przejść przez aborcję? To wszystko wyglądało jak gra luster i dymu. Violet nie miała pojęcia, co tak naprawdę działo się w jego głowie. Jej umysł wirował od pytań, gdy w końcu zebrała się na odwagę i zapytała: "Dokąd jedziemy?".

Lawrence wyciągnął z teczki stos papierów i podał jej. "Podpisz tutaj, odciśnij kciuk tam - powiedział, nie oferując żadnych wyjaśnień.

Violet szybko zeskanowała papiery, prawie upuszczając je w szoku. To była intercyza!

Co to miało znaczyć?

Zgodnie z dokumentem, wielki szef zamierzał się z nią ożenić, pozwolić jej urodzić dzieci, a następnie się z nią rozwieść.

"Ale... Mogę urodzić dziecko, ale czy muszę wyjść za mąż?" zapytała Violet, niepewna swoich uczuć co do tej nieoczekiwanej propozycji.

Gdyby się zgodziła, zostałaby uznana za rozwódkę, kiedy w końcu wyszłaby ponownie za mąż. Wydawało się to dość niezręczne.

Lawrence też nie chciał się z nią żenić, ale rodzina Price'ów priorytetowo traktowała prawowite dzieci.

Rozdział 5

Była małą, żałosną kobietą, pozornie bezradną w obliczu korporacyjnego tytana. Na samą myśl o tym, że mogłaby mu się sprzeciwić, przechodziły ją ciarki, wiedząc, że w jednej chwili mogłaby stracić pracę i zostać bez dachu nad głową. Jednak w jej wnętrzu tkwił upór, który odmawiał podporządkowania się autorytetom i nakłaniał ją do twardego trzymania się swoich przekonań.

Gdy zebrała się na odwagę, by wyrazić swój sprzeciw, jej myśli przerwał telefon komórkowy. To była jej matka, przekazująca druzgocące wieści. Stan Enzo pogorszył się i został przeniesiony na oddział intensywnej terapii. Potrzebowali natychmiast dziesięciu tysięcy dolarów, a rosnące wydatki na leczenie nie miały końca. Waga sytuacji zmiażdżyła jej ducha, nie pozostawiając jej innego wyboru, jak tylko rozważyć desperackie środki.

Jej głos drżał, gdy zwróciła się do pana Lawrence'a: "Panie Lawrence... Mogę zgodzić się na pańskie warunki, ale czy mógłby mi pan pożyczyć dziesięć tysięcy dolarów? Obiecuję spłacać w ratach".

Lawrence spojrzał na nią z pogardą i obrzydzeniem, postrzegając jej prośbę jako próbę podbicia stawki i zapewnienia sobie pieniędzy z góry. Widział w niej chciwą, manipulującą kobietę. Bez słowa wyciągnął kartę kredytową i rzucił ją jej: "Uznaj tę kartę za swoje wsparcie. Jej miesięczny limit wynosi dwadzieścia tysięcy dolarów".

Gdy Violet mocno ścisnęła kartę, poczuła, że jest ona jednocześnie lekka jak piórko i ciężka w jej dłoni, symbolizując ciężar jej okoliczności. Nigdy nie zamierzała przyjmować żadnego wsparcia. To była pożyczka i była zdeterminowana, by ją spłacić. Z głową pochyloną w milczeniu, zaakceptowała rzeczywistość swojej sytuacji.

W ciągu kilku minut małżeństwo zostało zarejestrowane, a Violet znalazła się w nieznanym samochodzie. Lawrence zorganizował dla niej mieszkanie, a Selene nadzorowała jej codzienne potrzeby i monitorowała każdy jej ruch. "Pamiętaj, dziecko zniknęło. Niech nikt się nie dowie" - ostrzegł Lawrence.

Zaniepokojona faktem, że jej ciąża jest widoczna, Violet zapytała go: "A co jeśli mój brzuch zacznie być widoczny?".

"Zajmę się tym" - zapewnił ją.

Posłusznie przytakując, Violet nie śmiała kwestionować jego motywów. Pomimo tego, że nie w pełni rozumiała jego intencje, wiedziała, że nie ma innego wyboru, jak tylko być mu posłuszną. Lawrence dał jej jasno do zrozumienia, że ich małżeństwo jest tymczasowe, a ona nie jest jego żoną.

Violet wzruszyła ramionami, nigdy nie uważając go za swojego męża. Jej kompromisy miały na celu wyłącznie uratowanie brata. Gdyby nie pogarszający się stan Enzo i pilna potrzeba pieniędzy, nigdy by się nie poddała, niezależnie od presji.

Po przekazaniu Selene kilku instrukcji, Lawrence odszedł, pozostawiając Violet nawigację w nowej rzeczywistości. W następnym tygodniu wróciła do biura. Eleanor, dyrektor działu projektowego, wręczyła jej projekt nowego kwartału, polecając dostarczyć go panu Lawrence'owi.

Violet zawahała się, czując niechęć do tego zadania. Ona i Lawrence byli teraz w sekretnym małżeństwie z ukrytą ciążą, co oznaczało, że mieli unikać siebie nawzajem i utrzymywać swoje zwykłe rutyny. Nie chciała wywoływać żadnych kłopotów."Jestem tylko asystentem projektanta. Nie wydaje mi się, by było to właściwe, prawda?". Violet wyraziła swoje obawy.

Eleanor uśmiechnęła się porozumiewawczo, doskonale zdając sobie sprawę z plotek krążących w firmie na temat incydentu w windzie. Chciała sprawdzić, czy Violet zdradziła Lawrence'a i była bliska zwolnienia, czy też Lawrence był pod wrażeniem i planował ją awansować.

Nie mając innego wyboru, Violet niechętnie udała się do biura dyrektora generalnego. Gdy weszła do środka, Lawrence podniósł głowę, a jego wyraz twarzy był zimny jak zawsze.

"Połóż to tutaj - rozkazał, jego ton był pozbawiony ciepła.

Rozumiejąc jego chęć uniknięcia interakcji, Violet położyła teczkę na stole i odwróciła się, by wyjść. Ale gdy dotarła do drzwi, ogarnęła ją nagła fala zawrotów głowy. Jej wzrok rozmył się i w chwili instynktu wyciągnęła rękę, by chwycić framugę drzwi. Jednak jej ręka wyślizgnęła się, a ciało runęło do tyłu w ciemność.


Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Niespodziewane dziecko CEO"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści