Księżniczka Króla Alfa

#Rozdział 1

Kiedy otworzyłem oczy, było mi ciepło. Choć moje ciało wciąż bolało, nie byłam martwa. To nie był mokry od deszczu chodnik, którego się spodziewałam, ale sypialnia. Wzdrygnęłam się na widok, który mnie otaczał. Pokój był piękny.

Wszystkie meble były wykonane z eleganckich, prostych linii, ale ich jakość sprawiała, że wydawały się bardziej nowoczesne niż spartańskie. Ze zdziwieniem przeciągnęłam dłonią po pościeli. Nie była jedwabna, ale była najbardziej miękką rzeczą, jaką kiedykolwiek czułam.

Udało mi się. Zamiast mnie przejechać, limuzyna z symbolem Full Moon Pack zatrzymała się i przywiozła mnie tutaj.

Byłam w posiadłości króla alfy. Tak musiało być.

"Obudziłeś się!" powiedział kobiecy głos, wyrywając mnie z moich myśli. Była ubrana w prostą białą koszulę zapinaną na guziki, spódnicę i biały fartuch. "Mam nadzieję, że jesteś głodny.

Mój żołądek burczał, gdy poczułem zapach mięsa z tacy.

"Gdzie ja jestem?"

Modliłam się do bogini księżyca, żebym się nie myliła.

"W domu Alpha King Candido - powiedziała, wyciągając serwetkę i kładąc ją na moich kolanach. Postawiła tacę nad moimi kolanami i załadowała ją jedzeniem. "Najlepiej jedz szybko. Wkrótce skończy swoje wezwanie i będzie chciał się z tobą zobaczyć.

Nie mogłam mówić, ale wzięłam widelec i jadłam, gdy kobieta odwróciła się, by odejść. Nie pamiętałam, kiedy ostatnio jadłam. Pochłonęłam wszystko, prawie płacząc z wdzięczności za dobroć króla alfy i za to, że mi się udało.

Serce mi waliło, gdy myślałam o Królu Alfa.

Co się teraz ze mną stanie? Jedzenie było pyszne i sycące, ale nie mogłam się na tym skupić. Plotka głosiła, że Candido był krwiożerczym i brutalnym dyktatorem, który zabił swojego ojca i brata, aby zostać Królem Alfa.

Co miałam zrobić? Myśl o spotkaniu z nim była przerażająca, ale był moją jedyną szansą na wolność. Musiałam znaleźć sposób, by zostać.

Rozległo się pukanie do drzwi, a sekundę później drzwi się otworzyły. Kobieta weszła przed dużym, przystojnym mężczyzną w trzyczęściowym garniturze. Nic nie powiedziałam, gdy podbiegła do mojego łóżka, sprzątnęła naczynia i wypchnęła wózek.

Drzwi zamknęły się za nią, a ja spojrzałam na mężczyznę, szukając nadziei, że uda mi się go przekonać. Jego wyraz twarzy był zimny i zdystansowany, gdy spojrzał na mnie i podszedł do łóżka. Szedł z gracją dorosłego wilkołaka, a może nawet trochę więcej. Choć był przystojny, jego oczy miały piękny odcień zieleni, który zdawał się mnie zniewalać.

Jego spojrzenie szybko prześlizgnęło się po mojej postaci, gdy przechodził przez pokój. Przełknęłam przerażenie i podniosłam się na kolana. Moje kończyny się trzęsły, ale doczołgałam się do krawędzi i upadłam na podłogę u jego stóp. Nie obchodziło mnie, jak żałośnie wyglądam. Byłam żałosna i jeśli miałoby to pomóc mojej sprawie, zrobiłabym wszystko.

"Królu Alfa, Wasza Wysokość, błagam cię o udzielenie mi schronienia w twoim stadzie - powiedziałam, drżąc.

"Dlaczego?" zapytał. Jego głos był bogaty i głęboki, ale zimny. Przeszedł mnie dreszcz.

"Mój ojciec i macocha planują sprzedać mnie staremu alfie stada w zamian za sojusz, ale nie mam powodu, by się zgodzić i nie jestem lojalna wobec mojego stada."Dlaczego to mój problem? Kim jesteś?"

Zacisnęłam pięści na miękkim dywanie pode mną.

"Nazywam się Hedy. Jestem córką obecnego alfy stada Wilczych Kłów i jego poprzedniej żony. Zamknęłam oczy, tłumiąc emocje. "Moja macocha i przyrodnia siostra znęcały się nade mną przez całe życie, ponieważ moja mama zmarła. Mój ojciec w ogóle o mnie nie dba... Widzi we mnie tylko narzędzie i przypomnienie, którego nie chce".

Moje oczy płonęły. To była jedna z najtrudniejszych części tego wszystkiego.

Spojrzałam na Candido, napotykając jego wzrok i pozwalając mu zobaczyć, jak bliska byłam łez.

"Nie mam dokąd pójść, Wasza Wysokość.

Jego oczy wydawały się niewzruszone. Jego wyraz twarzy w ogóle się nie zmienił. Czy naprawdę nic nie czuł w związku z moją sytuacją? Plotki wydawały się prawdziwe. Z moich oczu popłynęły łzy i zaczęłam szukać w myślach czegoś, co mogłabym mu zaoferować, coś zrobić. Mój żołądek zadrżał, gdy przeniosłam na niego wzrok. Był przystojnym mężczyzną.

Czy nie słyszałam kiedyś, że każdy mężczyzna pragnie młodszej, niedoświadczonej kochanki?

Zacisnęłam szczękę. Moja duma płonęła, ale wiedziałam, że odesłanie mnie uruchomiłoby zegar, na którym współpracownicy Wilczego Kła znaleźliby mnie i zawlekli z powrotem do mojego losu.

Lepiej było porzucić dumę teraz, z własnego wyboru, niż zostać z niej wyrwanym.

Naciągnęłam sukienkę na głowę, drżąc lekko, gdy otuliło mnie chłodne powietrze, a strach sprawił, że byłam jeszcze bardziej zdenerwowana.

"Zrobię wszystko - powiedziałam. "Wszystko, jeśli tylko pozwolisz mi zostać.

Wiedziałam, że to pewnie nie pierwszy raz, kiedy ktoś mu się oświadcza, ale jaki miałam inny wybór? Nie miałam mu nic innego do zaoferowania.

"Ile masz lat?"

"Dwadzieścia - przygryzłam dolną wargę, jąkając się na kłamstwie i mając nadzieję, że mnie nie zwymyśla. "Jestem dorosła.

Jego nozdrza rozszerzyły się. Miałam nadzieję, że to dobrze, chociaż jego wyraz twarzy się nie zmienił. Sięgnęłam po haftki stanika, gdy Candido złapał mnie za ramię i podniósł z ziemi. Zemdlałam lekko, gdy z łatwością przeniósł mnie na łóżko i przygniótł ciężarem swojego ciała.

Zadrżałam, ale odwróciłam głowę, pozwalając mu przeciągnąć nosem po mojej szyi i wdychać mój zapach. Nie wiedziałam, jak dla niego pachnę. Czy pachniałam dobrze? Czy mógł wyczuć, co ta kobieta mi zrobiła?

Czy pachniałam, jakbym kłamała? Nie ruszałam się. Przesunął się tylko trochę, pozornie się wycofując, a ja zarzuciłam mu ręce na szyję, przytrzymując go.

"Proszę, Królu Alfa - powiedziałam. Mój głos drżał, nawet gdy starałam się brzmieć zmysłowo. "Jestem... pewna, że mogę cię zadowolić.

Jego usta drgnęły w szyderczym grymasie. Oderwał moje ramiona od swojej szyi i odsunął się. Jego oczy błysnęły wilczym blaskiem. Serce mi zakołatało. Zwinęłam się w kłębek, przygotowując się na to, że może mnie uderzyć albo na mnie nakrzyczeć.

Zamknęłam oczy, zbyt przerażona, by spojrzeć na niego i zobaczyć, jaki wyraz twarzy teraz ma.

Miałam tylko nadzieję, że szybko mnie zabije, jeśli tego właśnie chciał.

Lepsza śmierć niż los, który zaplanowała dla mnie ta kobieta i mój ojciec."Czy wiesz, co się dzieje, gdy okłamujesz Króla Alfa, dziewczynko?".


#Rozdział 2

Zadrżałem. On wiedział. Powinnam była wiedzieć, że będzie wiedział, że nie mam dwudziestu lat. Chciałam błagać lub wyjaśniać, ale słowa zamieniły się w pisk przerażenia, gdy łzy spływały mi po policzkach. Nie mogłam oddychać.

Chciał mnie zabić. Zdecydowanie zamierzał mnie zabić i nikt by się tym nie przejął. Wataha Wilczych Kłów była niewielka, jak te, które miały tendencję do angażowania się w sprawy wampirów, aby zapewnić sobie większą władzę. Czy uważał mnie za zagrożenie? Czy próbowałby mnie przesłuchać? Społeczeństwo wilkołaków pogrążyło się w chaosie, odkąd wampiry zjednoczyły się pod rządami swojego króla i zaczęły infiltrować i sabotować mniejsze stada. Zanim zdążyłam go uspokoić, odezwał się.

"Spójrz na mnie - rozkazał. Otworzyłam oczy, posłusznie mu się przyglądając i mając nadzieję, że nie wyglądam na zagrożenie.

" Może zagramy w grę?

"A-grę?"

Zwęził oczy i uśmiechnął się do mnie powoli i okrutnie.

"Jeśli wygrasz, udzielę ci schronienia".

Moje oczy rozszerzyły się z iskierką nadziei.

"Ale jeśli przegrasz...."

Jazda była cicha.

Zasady gry były proste. Musiałem przetrwać noc w lesie niedaleko jego domu.

Ciężarówka zatrzymała się i drzwi się otworzyły. Szczęka mi zadrżała i chwyciłem za klamkę. Otworzyłem je i wyślizgnąłem się z samochodu.

"Powodzenia - powiedział sztywno kierowca, zanim zamknął drzwi.

Patrzyłam, jak ciężarówka zawraca i jedzie z powrotem do domu. Wsłuchiwałem się w pisk opon, dopóki las wokół mnie nie ucichł.

Wtedy coś zawyło w oddali. Ogarnął mnie strach. Objęłam się ramionami i patrzyłam na każdy szelest w krzakach. Chciałam uciekać. Może ucieczka byłaby lepsza niż pewna śmierć, ale odepchnęłam od siebie tę myśl.

Nigdzie nie było dla mnie bezpieczniej niż z Candido, więc musiałam zdać ten test.

Ale jak?

Coś szeleściło w pobliżu. Odwróciłam się, gdy bestia ryknęła i zaczęła pędzić w moją stronę. Krzyknąłem. Przysięgłam, że chcę przeżyć. Gdybym zginęła, moja macocha i jej córka byłyby szczęśliwe. Nienawidzę ich. Chcę żyć.

Ogarnęła mnie potężna siła, która nie należała do mnie, i wydaje mi się, że usłyszałam wycie dzikiego zwierzęcia.

Obudziła mnie jasność paląca moje powieki. Leżałem na posłaniu z liści, lekko oszołomiony. Nic mnie nie bolało. Wyglądało na to, że nie brakowało mi żadnych kończyn, ale był dzień.

Jakimś cudem przeżyłem. Uśmiechnąłem się z ulgą, spoglądając na czyste, błękitne niebo, gdzie słońce padało na las, osuszając przemoczoną ziemię i ogrzewając moją skórę. Powoli wstałam, gdy z oddali dobiegł mnie dudniący dźwięk. Brzmiał jak ciężarówka, a ja podniosłem się na kolana, gdy sobie przypomniałem.

Wracali sprawdzić, czy wciąż tu jestem. Czy będzie zadowolony, że jestem, czy zmusi mnie do kolejnej szalonej gry?

Rozejrzałem się po polanie i odskoczyłem do tyłu na widok dużej bestii w pobliżu. Leżał nieruchomo kilka stóp ode mnie. Jego futro było zmatowiałe od deszczu, jakby leżało tam całą noc. Cokolwiek to było, było co najmniej trzy razy większe ode mnie i miało więcej futra niż cokolwiek, co kiedykolwiek widziałem. Nie mogłem nawet rozpoznać ani zgadnąć, co to było, ale wiedziałem, że jest martwe, ponieważ było nieruchome.Co go zabiło? Dlaczego nie zabiło również mnie?

Spojrzałem w dół, gdy miedziany zapach krwi wypełnił mój nos. Mój żołądek skręcił się gwałtownie. Odetchnąłem, gdy zdałem sobie sprawę, że moje mokre ubranie jest poplamione krwią i błotem.

Warkot silnika był coraz bliżej.  Odwróciłam się i spojrzałam za siebie, gdy ciężarówka się zatrzymała. Z siedzenia kierowcy wysiadł nieznany mi mężczyzna. Był ubrany w garnitur i wyglądał na mniej więcej tyle samo lat co Candido. Zamiast intensywnie zielonych oczu, jego oczy były głęboko brązowe.

Candido, ubrany w inny garnitur, wysiadł z fotela pasażera. Zatrzymał się na chwilę, gdy nasze spojrzenia się spotkały.

"Wiesz, co to jest? Potrząsnąłem głową, zbyt przestraszony, by mówić. "Jak go zabiłeś?"

"Ja? - sapnęłam i odwróciłam się, by spojrzeć na zwłoki, a potem na Candido. Kierowca podszedł do niego i szturchnął bestię kręcąc głową. "Nie ma mowy, żebym go zabił.

Candido przechylił głowę, spoglądając na mnie. "Allen?

Mężczyzna odwrócił się i skinął głową. "Nie żyje. Przez deszcz nie mogę wyczuć jej zapachu, ale jest martwa.

Szczęka mi zadrżała i potrząsnąłem głową. "Ja... nie zabiłem jej. Nie mogłem.

Mięśnie w jego szczęce drgnęły, gdy Allen podszedł bliżej.

"Zgaduję, że Księżycowa Bogini jednak mnie nie opuściła - powiedziałam, opadając nieco z ulgi.

Nigdy nie wierzyłam, że nade mną czuwa. Nie wierzyłam nawet, że moja matka nade mną czuwa. Po tym wszystkim, co przydarzyło mi się w ciągu mojego życia, trudno było uwierzyć, że ktokolwiek taki był, ale myliłam się. Co innego mogłoby to być, jeśli nie łaska Księżycowej Bogini?

Candido zadrwił i złapał mnie za podbródek, ściskając tak mocno, że myślałam, że nabawię się siniaków.

"Ow! krzyknęłam, starając się mu nie wyrwać.

"Już raz mnie okłamałaś, dziewczynko - Candido zmrużył oczy. "Masz szczęście, że nie dołączyłaś do innych, którzy mnie okłamali i nie zginęłaś w męczarniach.

"Nie okłamuję cię! Powiedziałam, a moje oczy płonęły, gdy emocje tej nocy zdawały się na mnie oddziaływać. Jego szczęka zacisnęła się. Nawet nie zawracałam sobie głowy błaganiem. "Nie kłamię.

Westchnęłam i pochyliłam się do przodu. "Ty... Powiedziałeś, że udzielisz mi schronienia... Zdałam. Powiedziałeś..."

Kręciło mi się w głowie. Świat zaczął ciemnieć. Z trudem łapałam oddech, walcząc o zachowanie przytomności. Candido przyciągnął mnie do siebie. Świat znikał i znikał, ale czułam jego palce na moim policzku. Poczułam na dłoni materiał jego kurtki i zacisnęłam na nim dłoń, wtulając się w ciepło jego ciała. Jego zapach był delikatny i ukołysał mnie do snu.

Poczułam, jak mnie podnosi i usłyszałam chrzęst liści pod jego stopami. Czułam się nieważka i bezpieczna. Czy to naprawdę był ten sam człowiek, który wyrzucił mnie do lasu?

"Obiecałeś..." wyszeptałam, gdy moja świadomość odpłynęła. Zmusiłam się do otwarcia oczu i przysięgłam, że jego usta rozchyliły się w uśmiechu.

Okrutny król alfa się uśmiechał? Czy miałam halucynacje?


#Rozdział 3

Dziś wieczorem odbyła się kolacja powitalna Noble Academy w nowym roku.

Większość obecnych na niej kobiet nie przyjechała tu w celu zdobycia wykształcenia czy polepszenia swojej sytuacji. Były ubrane jak na czerwony dywan i miały na sobie tyle makijażu, że wyglądały sztucznie. Mimo to blask ich biżuterii i figury przyciągały uwagę większości mężczyzn, którzy zaczynali z nami szkołę. Niektóre z nich były gustowne, ale wiele sprawiało wrażenie, jakby niepotrzebnie obnosiły się ze swoim bogactwem.  

Claire i ja siedziałyśmy w rogu sali, z dala od większości innych stolików, niezainteresowane rozmową z większością osób w pomieszczeniu. Claire i ja byłyśmy tak skąpo ubrane na to wydarzenie, że wyglądałyśmy, jakbyśmy do niego nie pasowały i to nam odpowiadało. Nie byłyśmy tu po to, by nawiązywać przyjaźnie. Mieliśmy siebie nawzajem i to wystarczyło. Claire była córką sekretarza stanu Full Moon Pack. Była na tyle ważna, że nigdy nie miało znaczenia, co nosi. Była również tak piękna jak jej matka, z życzliwym i szczerym sercem, które przyciągało do niej ludzi. Z tego powodu była popularna w szkole, ale nigdy nie pozwoliła, by ta popularność uderzyła jej do głowy.   

Powiedziała kiedyś, że to mój duch sprawił, że zaczęła się przed nią otwierać, ale ja wciąż wierzyłem, że to ona wyciągnęła mnie z mojej skorupy. Kiedy przypomniałam sobie wszystko, co wydarzyło się od czasu mojej ucieczki z Wilczego Kła, uśmiechnęłam się promiennie.   

Byłem niesławny w Noble Academy.   

Zemdlenie przed samochodem Króla Alfy cztery lata temu było najlepszą rzeczą, jaką zrobiłem w życiu.   

Zapowiedzi dobiegły końca, a muzyka została podkręcona, niemal zagłuszając rozmowy na sali. Ludzie mieszali się i rzucali nam zaciekawione spojrzenia, ale nikt się nie zbliżał.   

Nagle muzyka ucichła. Nie grali nic dobrego, więc nie tęskniłem za tym, ale to było dziwne. Spojrzałam na stoisko DJ-a, który zdawał się kogoś obserwować. Szepty zaczęły rozchodzić się po pokoju.   

"Co Francium planuje zrobić?" zapytał ktoś.   

"Jezu, przecież nie poprosi dziewczyny, którą kocha, żeby została jego dziewczyną, prawda?".  

"Czy to Claire? A może ta pulchna? Jak ma na imię?"  

"Wszystko w porządku?" zapytała Claire, a jej oczy wypełniły się zmartwieniem.

Prawie przewróciłem oczami. "Dlaczego miałoby nie być?"  

Claire zawahała się, ale potrząsnęła głową. "Można by pomyśleć, że zdają sobie sprawę, że ich słyszymy".  

Wzruszyłem ramionami. "Nie sądzę, by ich to obchodziło. Cieszę się, że to obopólne.  

Claire roześmiała się i potrząsnęła głową, odprężając się.   

"To Hedy - powiedział męski głos. "To znaczy, nie wygląda źle. Jest po prostu gruba".  

"Słyszałeś, że Hedy mieszka..."

Wyciszyłam szmer, gdy zauważyłam mężczyznę zbliżającego się do nas. Francium był przystojny, prawdopodobnie był najprzystojniejszym mężczyzną w pokoju. Był wysoki i blady, ale nie można było zaprzeczyć, że był atrakcyjny. Jego oczy miały piękny odcień błękitu, który zawsze wydawał się nieco smutny. Przypomniałam sobie, jak wrażliwe były te oczy, gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy.   

Poza tym, że był atrakcyjny, był drugim synem alfy stada New Moon Pack, trzeciego co do wielkości stada. Stado Pełni Księżyca, rządzone przez Candido, było największe, za nim plasowało się Stado Czerwonego Księżyca i Stado Nowego Księżyca. Poza pierwszą trójką były jeszcze dziesiątki innych, w tym stado Wilczy Kieł.   Szlachetna Akademia znajdowała się w stolicy Paczki Pełni Księżyca, w samym sercu miasta. Jedynymi osobami, które mogły tam uczęszczać, byli spadkobiercy stad, bez względu na ich wielkość, oraz dzieci celebrytów. Francium nie wyróżniał się w tym tłumie pod względem pozycji, ale roztaczał wokół siebie szlachetną i tajemniczą aurę, która sprawiała, że kobiety za nim szalały.

Choć wydawał się dość miły, nie żywiłem do niego żadnych uczuć. Claire chyba też nie. Spojrzenia zazdrości skierowały się na nas, gdy Francium dotarł do naszego stolika.

"Lubię cię, Hedy - powiedział, tak jak myślałam. "Podobasz mi się od pierwszego spotkania. Umówisz się ze mną?"  

Jego głos był szczery. Jego oczy były przepełnione szczerością. Prawie się skrzywiłam. W pokoju rozległ się szmer. Ludzie sapali i gapili się. Szczęki opadały im z szoku i niedowierzania.   

"Czy on mówi poważnie?" zapytała kobieta, jej głos był niemal przenikliwy. "Ona?"  

"Co on w ogóle w niej widzi?"  

"Przepraszam - powiedziałam, patrząc na niego. "Jestem wzruszona, ale nie czuję tego samego. Nie mogę się z tobą umówić.  

Jego uśmiech zniknął, a oczy rozszerzyły się w szoku. W pokoju rozległy się westchnienia na moje słowa.   

"Ale dlaczego? zapytał Francium. "Nie dasz mi nawet szansy?"  

Było tak wiele odpowiedzi na to pytanie, ale zanim zdążyłem je wypowiedzieć, inny głos przeciął powietrze.   

"Panno Hedy."  

Uśmiechnęłam się i odwróciłam głowę w stronę wejścia do sali bankietowej. Do środka weszła grupa mężczyzn z odznakami ochrony Full Moon Pack. Cisza w pokoju wypełniła się podekscytowanymi szeptami, gdy weszli. Rzadko zdarzało się, by Paczka Pełni Księżyca pokazywała się w taki sposób. Claire i ja uczęszczaliśmy do Szlachetnej Akademii, ale nie afiszowaliśmy się z naszymi relacjami z Full Moon Pack.  

To był Allan, brzmiący tak autorytatywnie jak zawsze, gdy szedł przez salę bankietową w kierunku naszego stolika w garniturze, który był znacznie ładniejszy niż zwykle. Z każdym krokiem szepty zmieniały się z obraźliwych w ciekawskie i plotkarskie.   

Spojrzałam za nim, oczekując, że Candido przejdzie, ale nie pojawił się.   

Co się dzieje?  

"Allan, dlaczego tu jesteś? zapytałam, uśmiechając się i czując, jak robię się szczęśliwsza na jego widok.   

Jeśli Allen tu był, to Candido nie mógł być daleko.   

"Jestem tu tylko po to, by cię odebrać - powiedział z uprzejmym uśmiechem. "Król Alfa czeka na ciebie na zewnątrz.  

"Wygląda na to, że plotki są prawdziwe - szepnął ktoś za plecami Allena.   

Allen nie wiedział o plotkach, które krążyły w szkole na temat mojego związku z Candido. Trzeba przyznać, że pamiętając, jak bardzo byłam zdesperowana, gdy przyprowadził mnie do swojego domu, plotki miały pewne uzasadnienie. Byłam gotowa dać mu wszystko, czego zapragnie, jeśli udzieli mi schronienia, ale Candido nie chciał mojego ciała.   

Teraz było to trochę niepokojące, że ludzie myśleli, że byłby mną zainteresowany, gdy nie byłam jeszcze dorosła, ale zignorowałam to. Ludzie zawsze plotkowali o Candido. Jego reputacja mordercy ułatwiała ludziom myślenie o nim jak najgorzej.   "Zamknij gębę - warknął Francium zza pleców.    

"Kocham Hedy i jeśli mówisz o niej źle, obrażasz również mnie.  

Moje oczy rozszerzyły się na tę deklarację. Przez pokój przeszedł szmer konsternacji, gdy ludzie spoglądali między nami. Francium nigdy nie tracił panowania nad sobą. Zawsze był uprzejmy i dobrze wychowany. Widząc go w takim stanie, byłam zaskoczona i zdezorientowana.  

Spojrzałem na Claire, która zdawała się patrzeć na Francium z gwiazdami w oczach i uśmiechnąłem się.   

Przynajmniej Claire była w dobrych rękach. Odwróciłam się i pospieszyłam za Allenem w stronę wyjścia z budynku. Otworzył drzwi wystawnego samochodu, a ja wsiadłam do środka, uśmiechając się do Candido, który spojrzał na mnie i skinął głową.   

"To miła niespodzianka.  

Przytaknął, gdy drzwi zamknęły się za mną. "Jest tylko jedna rzecz."   

Zmarszczyłem brwi. "Co jest nie tak?"  

"Alfa stada Wilczy Kieł zaprosił nas dziś na swoje przyjęcie urodzinowe.  

Serce waliło mi z przerażenia. Zrobiło mi się niedobrze.

Nigdy nie wyobrażałem sobie, że kiedykolwiek zobaczę swoją rodzinę.

Czy będą próbowali mnie skrzywdzić tak jak wcześniej?


#Rozdział 4

Candido obserwował mnie uważnie.   

"Jedziemy do domu, żebyś mogła się przebrać przed imprezą.  

Na moich ustach pojawił się protest, ale przełknęłam go i usiadłam prosto. Byłam członkinią Full Moon Pack. Od czterech lat nie byłam Hedy z Wilczego Kła. Nie było sensu bać się małego stada, które nie stanowiło zagrożenia ani dla mnie, ani dla stada Pełni Księżyca.   

Usiadłam więc i skinęłam głową. "Mam nadzieję, że nie wybrałaś pomarańczowej sukienki.  

"Oczywiście, że nie".

Sukienka była połyskująca w kolorze nude i bieli, która schlebiała mi, jakby była stworzona dla mnie. Znając Candido, prawdopodobnie tak było. Obiecałam się nie bać. Zachowałam dzielną minę od momentu, gdy się ubrałam, aż do powrotu do samochodu, aby pojechać do sali bankietowej po drugiej stronie stolicy.   

Mimo to, mój żołądek skręcał się z nerwów. Kiedy dotarliśmy na miejsce, wysiadłam z samochodu z Candido i spojrzałam na bankiet. Wcześniej nie było mowy, by mój ojciec mógł sobie na coś takiego pozwolić. Albo stado dobrze sobie radziło, albo sprzymierzyli się z bogatym stadem i połączyli zasoby. Tak czy inaczej, wzięłam Candido za rękę i weszłam za nim do środka.   

Wokół kłębili się ludzie.

Chociaż Candido zawsze trzymał się na uboczu, jego przystojny wygląd i potężna aura sprawiły, że wyróżniał się na tyle, by uciszyć tłum, gdy weszliśmy do środka.

"Królu Alfa" - przywitała nas Lilian. "To dla mnie zaszczyt, że mogę w tym uczestniczyć".  

Odwróciłem się i spojrzałem na nią, gdy podeszła z Bellą. Lilian wyglądała starzej. Prawdopodobnie to całe zło, które wyrządziła przez lata sprawiło, że się postarzała. Oczy Belli płonęły zazdrością, gdy patrzyła na moją sylwetkę, a potem na Candido.   

Jej oczy były oszołomione, tak jak widziałem to u wielu kobiet. Prawie uśmiechnęło mnie to, jak szybko zapomniała o swoich problemach ze mną w obliczu tego, jak przystojny był Candido. Nie miała szans na przyciągnięcie jego wzroku i to sprawiło, że poczułem się, jakbym w końcu coś wygrał. Bella wpatrywała się w Candido, jakby był wszystkim, czego chciała, a ja siedziałam mu na ramieniu. Nie byliśmy zaangażowani. Był moim przywódcą i obrońcą. Byłam jego podopieczną, ale nadal byłam dla niego kimś ważnym, a ona była nikim.   

Po tylu latach, kiedy sprawiała, że czułam się nikim, to było poetyckie.  

Ludzie szeptali, gdy zdali sobie sprawę, kim jest Candido. Był strach, ale przede wszystkim zainteresowanie. Candido zwykle nie chodził na tego typu imprezy, choć zawsze był zapraszany.   

Zauważyłem, że kilka z obecnych kobiet gapiło się na niego i potrząsnąłem głową, gdy Bella przesunęła się i podeszła do mnie, biorąc mnie za rękę.   

"Tak dobrze cię widzieć, Hedy!" powiedziała Bella, mocno ściskając moją dłoń. Jej oczy były złośliwe i pełne znaczenia. "Minęło tyle czasu. Tak bardzo się o ciebie martwiłam.  

Na początku byłem zszokowany. Lilian przeniosła wzrok.   

"Tak, nieźle nas wystraszyłaś, kiedy zniknęłaś...." mruknęła Lilian. "Powinnaś wrócić do domu i częściej odwiedzać ojca.  

Wyrwałem rękę Belli i cofnąłem się. Ich sztuczne uśmiechy nie sprawiły, że zapomniałem o piekle życia z nimi.   "Nie udawaj, że ci zależy - powiedziałem. "Myślisz, że twoje udawanie kogokolwiek oszuka?".  

Jej oczy rozszerzyły się. "Co ty..."  

"Po tym wszystkim, co mi zrobiłaś - spojrzałem ostro na Lilian, po czym wróciłem wzrokiem do Belli. "Po tym wszystkim, co mi powiedziałaś, myślisz, że zapomniałam, jaka naprawdę jesteś?  

Okropnymi, złośliwymi, złymi ludźmi, którzy nie dbali o mnie. Jabłkiem w oku mojego ojca i kobietą, która zastąpiła mi matkę. Dlaczego miałbym udawać, że jestem miły dla kobiety, która próbowała mnie zabić i jej córki, która lubiła mnie torturować?

Bella spojrzała na Candido. "Nie pod-"

"Nie udawaj niewiniątka! Syczę i szydzę z niej. "Zgrywasz dobrą siostrę, żeby mu zaimponować, ale on nie jest pod wrażeniem. Nie da się nabrać. Nikt nie jest."  

"To..."

"Zamknij się - spojrzałem na Lilian. "Fakt, że w ogóle pomyślałaś, by się do mnie odezwać, przyprawia mnie o mdłości.  

"Ty mała-

"Mam ochotę wyrwać ci włosy z głowy.  

Zobaczyłem w jej oczach moment z mojej przeszłości. Przypomniałem sobie dzień, w którym Bella przewróciła mnie na ziemię i kopnęła. Pamiętałem sposób, w jaki na mnie patrzyła.   

Wyglądasz tak bardzo jak ta dziwka... - powiedziała. Mam ochotę wyrwać ci włosy.  

W okolicy zapadła cisza. Candido nic nie powiedział, ale nie spodziewałem się, że się odezwie.  

"Hedy! Mój ojciec, Steven, krzyknął i pomaszerował w naszą stronę, podczas gdy Bella cofnęła się, zakrywając twarz i udając, że płacze. "Jak śmiesz tak mówić do swojej siostry?"  

To był tylko jego głos i zimny wyraz twarzy. Wiedziałam, że zawsze bardziej kochał Bellę.

Nie, wiem, że nigdy mnie nie kochał. W przeciwnym razie nie próbowałby zmusić mnie do poślubienia mężczyzny, który był wystarczająco stary, by być moim dziadkiem dla własnych korzyści.

Czy wyobrażał sobie, jak bardzo jego córka będzie zdesperowana, by uciec od małżeństwa ze starcem z plamami starczymi na całej twarzy? By uniknąć bycia rzuconą na łóżko i zmuszoną do uprawiania z nim seksu?

Żołądek mi się skręcił. Dlaczego zrobiło mi się niedobrze na widok mojego ojca?

Jak mogłam powstrzymać łzy upokorzenia, gdy jego surowa i przerażająca twarz zamazywała mi się przed oczami?

Powinnam być na to przygotowana, ale nie byłam. Gdy maszerował w moją stronę, czułam się, jakbym cofnęła się w czasie. Wydawał się o wiele większy. Wydawało się, że ma całą moc, a ja byłam bezradna.   

Nie miało znaczenia, że byłem pokryty siniakami. Nigdy nie miało znaczenia, że Bella płakała. Zawsze miałem kłopoty.   

Najpierw krzyk i złość. Potem pojawiał się ból. Czy chwyciłby za coś, żeby mnie uderzyć, czy po prostu uderzyłby mnie o ziemię, jak wtedy, gdy byłam młodsza?   

Zadrżałam, przygotowując się na uderzenie i całkowicie nieruchomiejąc, gdy moja przeszłość mnie przytłoczyła.   

"Hedy, co się stało?"   To Candido.


#Rozdział 5

Głos Candido wyrwał mnie z retrospekcji.

Wciągnęłam gwałtownie powietrze i spojrzałam na niego. Wpatrywał się w moją twarz, marszcząc brwi.

"Nie bój się."

Na jego słowa z oczu popłynęły mi łzy.

Objął mnie ramionami, przyciągając do swojej piersi. Odchyliłam się do tyłu i wzięłam głęboki oddech, próbując spowolnić przyspieszone bicie serca. Widok i dźwięki sali bankietowej wypełniły moje zmysły i odwróciłam wzrok od ojca.   

Wszystko było w porządku.   

Candido był tutaj.   

Nigdy nie musiałbym wracać.  

Nigdy więcej nie będę maltretowany.  

"Nic - powiedziałam, otrząsając się ze strachu i zaciskając dłoń, by ukryć drżenie. "Nic mi nie jest.  

"Nic mi nie jest. Głos Stevena urwał się. Cofnął się i nieco zbladł. Mogłam sobie tylko wyobrazić, że Candido patrzył na niego, zaciskając swój uścisk wokół mojej talii.   

Cisza ponownie wypełniła powietrze, gdy patrzyli na siebie. Wróciły do mnie słowa Lilian i przypomniałam sobie rozmowy, które Candido i ja prowadziliśmy przez lata. Steven próbował mnie odzyskać. Składał wizyty, prawdopodobnie z zamiarem ściągnięcia mnie z powrotem, ale nigdy go nie widziałem. Candido poinformował mnie po swoim odejściu, że przyjechał. Powiedział mi kilka rzeczy, które Steven powiedział o zabraniu mnie z powrotem, ale nigdy nie musiałem go widzieć.  

Prawdę mówiąc, mój ojciec nie dbał o mnie. Prawdopodobnie za każdym razem odchodził sfrustrowany, ale nie mógł nic z tym zrobić. Candido był królem alfa. Nie miał innego wyboru, jak tylko odejść beze mnie za każdym razem, gdy przychodził bawić się w zatroskanego rodzica.   

Mogłabym nawet uwierzyć, że to on, Bella i Lilian byli źródłem plotek o mnie i Candido. Nigdy nie powiedział nic o nadaniu mi tytułu w grupie ani nie ogłosił publicznie mojej pozycji. Wiele osób uważało go za tyrana z fetyszem na punkcie grubych, młodych dziewczyn, a ja byłam tylko jego zabawką.   

"Wasza Wysokość, minęło sporo czasu - powiedział cicho Steven. "Najwyraźniej Hedy zapomniała, kim jest jej rodzina pod twoją opieką.  

"Nie - powiedział Candido. "Nie zapomniała.  

Oczy Stevena rozszerzyły się. Spojrzał między nas i zamknął usta, po czym odwrócił się i pociągnął Lilian za sobą. Bella spojrzała na mnie przez ramię i poszła za rodzicami. Pozostałem na miejscu, wdzięczny za ciepło i ochronę Candido, jak zawsze.   

"Możemy iść - powiedział Candido.   

Potrząsnąłem głową i odsunąłem się. "Nie mam nic przeciwko. Poza tym dobrze będzie, jeśli spotkasz się z innymi alfami i dowiesz się, jak radzą sobie ich stada.  

Candido zmrużył oczy, najwyraźniej się nad tym zastanawiając. Spojrzałam na niego, mając nadzieję, że odpuści. Nie chciałam, żeby mnie stąd przepędzili. Już raz uciekłem, ale nie było powodu, by dłużej przed nimi uciekać.   

Nie zniosłabym ich obelg i nie schowała głowy. Zdobędę szacunek, na który zasłużyłem, niezależnie od tego, czy będą chcieli mi go okazać, czy nie. Candido nie cierpiał, gdy ktoś lekceważył członków jego stada i uchodziło mu to na sucho.   

"W porządku - powiedział Candido. "Chodź ze mną.  

Poszedłem za nim do grupy alf. Każdy z nich spojrzał na mnie i uśmiechnął się uprzejmie. Nie myśleli o mnie zbyt wiele, ale byli ciekawi naszych relacji. Wyłączyłam się z rozmowy, wdzięczna, że mogłam się trochę ukryć. Rozejrzałam się, omiatając wzrokiem tłum.   Wciąż się gapili, szemrając między sobą o rozmowie, którą odbyłem z Bellą i Lilian. Nie wiedziałem, na ile mi uwierzą, a na ile nie, ale starałem się o tym nie myśleć.   

Odwróciłam głowę, by znaleźć łazienkę. Zrobiłem zaledwie kilka kroków od korytarza, gdy pojawiła się Bella z kieliszkiem czerwonego wina.   

"Ty gruba, bezużyteczna istoto", szydziła. "Powinieneś był po prostu umrzeć".  

Potrząsnęłam głową, zdając sobie sprawę, że nikogo nie ma w zasięgu słuchu. To była tylko kwestia czasu, zanim pokazała swoje prawdziwe oblicze. Widziałem zazdrość płonącą w jej oczach.   

"Jestem młodsza, seksowniejsza i piękniejsza od ciebie!" syczała. "To ja powinnam być na jego ramieniu, nie ty."  

"Nie powinnaś z nim o tym porozmawiać? Zmarszczyłem brwi. "Może nie lubi chudych dziewczyn".  

Prawdopodobnie nie powinnam była tego mówić, wiedząc, że to tylko podsyci plotki, ale nie obchodziło mnie to. Widząc, jak płonie ze złości, widząc, jak jest bezradna, bo jej uroda i nasz ojciec nie dają jej tego, czego chce, poczułem, jakbym się trochę zemścił za całe piekło, przez które mnie przeszła.   

Warknęła: "Ty..."  

Ludzie się odwrócili, a ona jakby się opamiętała. Z szyderczym uśmiechem uniosła kieliszek, szydząc z toastu za mnie. Dla każdego, kto patrzył, wyglądało to dokładnie tak, jak powinno. Czułem, że ludzie wracają do swoich rozmów.   

"Za ciebie - powiedziała Bella. "Za bycie tak wytrwałym".  

Przewróciłem oczami na jej niedorzeczność i odwróciłem się, by wrócić do Candido. Stanęła przede mną. Próbowałam zrobić unik, ale było już za późno. Krzyknęła i upadła na ziemię. Szkło roztrzaskało się, gdy spojrzałem na nią, a ludzie sapali, patrząc na nas. Wino poplamiło jej niebieską sukienkę. Westchnęła, gdy przeciągnęła dłonią po szkle i zaczęła krwawić. Zacisnęła krwawiącą dłoń i spojrzała na mnie jak zastraszona dziewczyna w filmie.   

Wyglądało na to, że Bella nie była tylko złośliwym, rozpieszczonym bachorem, ale przez lata nauczyła się sprytu od swojej matki.  

"Dlaczego mnie popchnęłaś?" zapytała Bella, a jej oczy zrobiły się błyszczące. Westchnęła. "Czy naprawdę tak bardzo mnie nienawidzisz, Hedy?  

Prosta odpowiedź brzmiała "tak", ale nie musiałam tego mówić, bo zaczęła szlochać jak dama. Wyglądała żałośnie i tak sztucznie, że miałam ochotę klaskać.   

Wtedy ludzie zaczęli szeptać.   

"Jak ona mogła to zrobić?"  

"Szczerze mówiąc, to jasne, że jest po prostu zazdrosna".  

"Biedna dziewczyna. Jej sukienka jest zniszczona...."  

"Jak mogła to zrobić?"  

Zacisnąłem dłonie i spojrzałem na Bellę. Zerknęła na mnie przez swoje poplamione krwią i winem dłonie z małym, okrutnym uśmiechem.   


Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Księżniczka Króla Alfa"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści