Mój profesor jest moim kolegą alfa

#Rozdział 1

POV Lili

Dzisiaj miałam swój pierwszy pocałunek. Nie był zaplanowany.  Był też z zupełnie obcą osobą.

Zawsze wyobrażałam sobie swój pierwszy pocałunek od momentu, gdy dowiedziałam się, czym jest prawdziwa miłość. Wyobrażałam sobie iskry, które poczujemy podczas tej namiętnej chwili. Wyobrażałam sobie, co poczuje moja wilczyca, gdy uzna go za naszego partnera.

Idąc do dużego college'u, myślałam, że znajdę przynajmniej jedną osobę, która sprawi, że będę chciała dać jej wszystko, co moje serce ma do zaoferowania.

Ale nigdy nie czułam tego, co moja matka czuła do mojego ojca.

Miałam chłopaka przez kilka miesięcy, ale nigdy nie czułam się dobrze. Ciągle myślę, że kiedy skończę 18 lat i dostanę swojego wilka, może uzna go za naszego partnera. Może to z nim powinnam być do końca życia, nawet jeśli jeszcze tego nie widzę.

Ale bogini księżyca uważała inaczej.  

Idąc korytarzami mojej szkoły, Higala Shifter Academy, zatrzymałam się, gdy ogarnęło mnie znajome uczucie. Mój chłopak, Scott, był w pobliżu i nie był sam. Na korytarzach zrobiło się cicho, gdy uczniowie udali się na zajęcia. Pozostały tylko dźwięki bicia mojego serca, gdy weszłam za róg, zatrzymując się, gdy usłyszałam znajomy chichot wilczycy, Sary, i ochrypłe warczenie Scotta.

"Jesteś taki niegrzeczny, Scott - zachichotała Sarah.

"Tylko dla ciebie, kochanie - odpowiedział, stłumiony, gdy jej usta zamknęły się wokół jego.

W tym momencie zrobiło mi się niedobrze.  

Moje następne zajęcia, ceramika, były ze Scottem. Nie chciałam nawet brać udziału w tych zajęciach, ale on pomyślał, że fajnie byłoby wziąć je razem. Byłam studentką sztuki, więc się zgodziłam.  

Odchodząc, zatrzymałam się, gdy zobaczyłam wysokiego i szerokiego dżentelmena po drugiej stronie korytarza, wpatrującego się w moją stronę. Nasze spojrzenia spotkały się tylko na chwilę i musiałam przyznać, że był uderzająco przystojny.

"Och, Scott. Przestań. Wiesz, że nie możemy być widziani razem. Co jeśli twoja dziewczyna nas znajdzie?

"Jest w klasie. Nigdy się nie spóźnia. Nie musisz się martwić".

Serce ciążyło mi w piersi, ale przeszła przeze mnie fala wściekłości i urazy.

Między brwiami dżentelmenów pojawiła się zmarszczka. Zdałam sobie sprawę, że z moich oczu popłynęły łzy. Nie były to łzy złamanego serca, bardziej łzy rozczarowania. Otarłam twarz wierzchem dłoni i już miałam przejść obok niego.

Nie chciałam, żeby ktokolwiek widział mnie w takim stanie.

Gdy Scott wyszedł zza rogu, poczułam jak zamarł na mój widok. Sarah stała obok niego i usłyszałem jej sapnięcie. Napotkałem jej piękne niebieskie oczy.  

"Lila?" Scott odetchnął, wpatrując się we mnie w szoku.

Zanim zdążył wypowiedzieć całe pytanie, odwróciłam się do dżentelmena obok mnie, kładąc ręce na jego ramionach i przyciągając go do siebie. Poszedł łatwo, choć jego oczy nie pokazywały nic poza zdezorientowaniem. Zamknęłam mocno oczy, by nie widzieć dłużej jego wyrazu twarzy.

Wtedy nasze usta się zetknęły.

Jego usta były miękkie i smakowały tak słodko, prawie jak pianki. Jednak jego usta pozostały nieruchome. Jego ręce spoczywały leniwie po jego bokach, choć moje poruszały się wygodnie wokół jego szyi.Moje serce biło szybko w klatce piersiowej. Nie miałam pojęcia, co robię. Nie jestem pewna, dlaczego to zrobiłam; może po to, by zranić Scotta. Może dlatego, że miałam dość czekania na coś, co nigdy nie będzie wystarczająco dobre w porównaniu do wzorców, z którymi dorastałam.

Tak czy inaczej, wykorzystałem ten moment.

Chociaż nie miałam pojęcia, kim był ten mężczyzna.

Odsunęłam się od niego, bez tchu wpatrując się w jego szare oczy. Stawały się coraz ciemniejsze, gdy się we mnie wpatrywał. Nie byłam pewna, co pozostało w jego spojrzeniu, ale nie odsunął się ode mnie. Moje dłonie nadal spoczywały za jego szyją i zdałam sobie sprawę, że przyciskam do niego swoje ciało.

Moja twarz zrobiła się ciepła, gdy odsunęłam się, dotykając palcami ust.

To był mój pierwszy pocałunek.

Co. Zrobiłam. I. Do?

"Muszę iść na zajęcia - powiedział, jego ton był niski i prawie ochrypły. To była pierwsza rzecz, jaką mi powiedział.

Byłam zbyt oszołomiona własnymi działaniami, by nawet zapytać go, jak ma na imię. Ale skinęłam głową, odgarniając palcami ciemne włosy z twarzy.

Scott i Sarah poszli już na zajęcia. Odwróciłam się od niego, nic nie mówiąc i poszłam w kierunku głównego biura. Wszystko, o czym mogłam myśleć w tym momencie, to wydostanie się z następnej klasy.

Później nie mogłam już spojrzeć Scottowi w oczy.

Nawet gdy odchodziłam, czułam na sobie wzrok panów, którzy mnie obserwowali.

...

"Niestety, dostępna jest tylko jedna klasa. Wszystkie pozostałe miejsca są zajęte" - powiedziała recepcjonistka w głównym biurze, zerkając na swój komputer.

"A co to za klasa?" zapytałam, starając się powstrzymać łzy w oczach.

"Shifting and Combat" - odpowiedziała, wpatrując się we mnie. "Czy to w porządku?"

Zmiennokształtność? Nie zdobyłam jeszcze wilka, więc ta klasa może być trudna. Byłam jednak uzdolniona w walce.

"Wszystko oprócz ceramiki - powiedziałam jej w odpowiedzi.

Zmarszczyła brwi na chwilę.

"Wszystko w porządku, Lila? Nie jesteś prześladowana w tej klasie, prawda?" zapytała. "Mogę dać twojemu ojcu..."

"Nie!" powiedziałam szybko; ostatnią rzeczą, jakiej chciałam, było to, by mój ojciec dowiedział się czegokolwiek o tym, co się stało. Był szefem Komitetu Alfa i ściśle współpracował z ojcem Scotta, innym Alfą. "To nic takiego - zapewniłam ją.

Wyglądała na nieprzekonaną, ale skinęła głową, wracając do komputera i pisząc na klawiaturze. Wkrótce wydrukowała nowy harmonogram i wręczyła mi go.

"Jesteś teraz na zajęciach ze Zmiennokształtności i Walki 101 z profesorem Enzo. Zajęcia odbywają się na szkolnej arenie. Możesz się tam teraz udać.

Arena znajdowała się na przeciwległym końcu szkoły; byłam tam tylko kilka razy, aby poćwiczyć walkę.

Ale jak miałam przebrnąć przez semestr zajęć na zmianę, skoro nawet nie potrafiłam się zmieniać?

Moje 18 urodziny były już za kilka dni; miałam jechać do domu na weekend, aby świętować z rodziną. Myślałam, że do tej pory zdobędę swojego wilka, ale myliłam się.

Byłam najmłodszym wilkiem, który został przyjęty do Higala Shifting Academy; jednej z największych szkół dla wilkołaków i zmiennokształtnych niedźwiedzi. Byłam też jedyną osobą, która nie miała jeszcze wilka. Ale to nie znaczyło, że byłam niezdolna.Podobnie jak moja matka, jestem wilkiem Volana. Volany są potężniejsze od zwykłych wilków. Bogini księżyca obdarzyła nas wieloma różnymi zdolnościami. Chociaż ja jeszcze ich nie otrzymałam.

Jednak przez całe życie uczyłem się i ćwiczyłem, z niektórymi z największych wojowników gamma i moim ojcem, jak walczyć i bronić się.

Dotarłem na arenę i stanąłem przed drzwiami; słyszałem już warczenie wilków, które ćwiczyły walkę między sobą.

Wchodząc do środka, moje oczy krótko przeskanowały okolicę. Żaden z wilków nie zwracał na mnie uwagi, były skupione na sobie. Były duże i dziko wyglądające; przypominało mi to treningi gamma, które oglądałem dorastając.

Wchodząc dalej na arenę, pozwoliłem drzwiom zamknąć się za mną. Największy wilk stał po drugiej stronie areny, obserwując toczącą się przed nim walkę.

To musiał być profesor.

Był pięknym ciemnym wilkiem, który wyglądał prawie jak niebieski od kryształowego światła, które tańczyło na jego gęstej sierści. Jego ciemne oczy krótko przeskanowały arenę, zanim wylądowały na moich.

Wyglądał dziwnie znajomo; dopiero gdy wrócił do swojej ludzkiej postaci, zdałam sobie sprawę, kim jest.

To był on...

Mężczyzna, którego pocałowałam zaledwie kilka chwil temu na korytarzu.

Mężczyzna, którego pocałowałam po raz pierwszy, był moim profesorem.


#Rozdział 2

POV Lili

Nie mogłam uwierzyć, że mężczyzna, z którym dzieliłam swój pierwszy pocałunek, był moim profesorem. Nagle poczułam, że arena nie jest wystarczająco duża.

Profesor Enzo był niezwykle przystojny i niesamowicie umięśniony. Przejechałam wzrokiem od jego wspaniałych szarych oczu w dół do jego niesamowitego 8-pakowego brzucha. Jego ramiona były duże i mogłam zobaczyć małe żyły pojawiające się wokół jego bicepsów. Jego ciemne, falujące włosy były trochę potargane, tańcząc wokół jego szerokich i męskich rysów. Pot spływał mu po czole i kapał po twarzy, a jeszcze więcej potu spływało mu po klatce piersiowej i torsie.

Moja twarz natychmiast poczerwieniała, gdy podszedł do mnie.

"Mogę w czymś pomóc? zapytał, unosząc brwi i patrząc mi w oczy.

"Przepraszam, właśnie przeniosłam się do tej klasy - powiedziałam, pokazując mu wydrukowany plan zajęć. "Jestem Lila..."

Spojrzał krótko na plan; między nami zapanowała cisza, gdy oderwał wzrok od planu i wrócił do mojej twarzy.

"Możesz dołączyć do innych uczniów - powiedział, odwracając się ode mnie.

Moje oczy rozszerzyły się, gdy spojrzałam na innych, którzy wciąż walczyli w swoich wilczych formach. Przełknęłam grudę, która utworzyła się w moim gardle.

"Właściwie to nie mogę się przemienić - powiedziałam szybko, zanim zdążył odejść.

Zastygł w bezruchu; przez chwilę wydawało mi się, że słyszę niski warkot w głębi jego gardła.

"Co?" zapytał niedowierzającym i lekko zirytowanym tonem. Odwrócił się i zobaczyłam, że jego szare oczy są teraz ciemne i groźne. "Co to znaczy, że nie możesz się zmienić?"

"To znaczy... nie mam jeszcze swojego wilka - powiedziałam, przygryzając mocno wargę.

Spojrzał w dół na moje usta, wpatrując się, jak nerwowo przygryzam dolną wargę. Czułam ciepło krążące po moich rysach. Serce waliło mi tak szybko i głośno, że myślałam, że będzie w stanie je usłyszeć.

"Dlaczego jesteś w klasie zmiennokształtnych i walki, skoro nie potrafisz się zmieniać?

"Jestem dobra w walce - odpowiadam. "To, że nie mam wilka, nie oznacza, że nie jestem zdolna. Ćwiczyłam całe życie. Pokażę ci, co potrafię.

"Nie mam czasu na niańczenie - mruknął, brzmiąc na niesamowicie zirytowanego. "Poza tym - dodał. "Nie mam dla ciebie partnera. Wszyscy moi uczniowie walczą w swoich wilczych formach.

"Mogę z nią trenować - powiedziała wilczyca, wracając do swojej ludzkiej postaci.

Miała miłą twarz, krótkie i ciemne włosy. Jej oczy były duże i brązowe, z długimi rzęsami. Patrzyła na mnie z czułością i słodkim uśmiechem.

"Nie mam nic przeciwko - powiedziała ponownie, odrywając wzrok ode mnie i spoglądając na profesora Enzo.

"W porządku - powiedział.

Odszedł bez słowa.

"Jestem Becca - powiedziała, wyciągając do mnie rękę. Uścisnąłem ją, odwzajemniając jej uśmiech.

"Miło mi cię poznać - powiedziałam w odpowiedzi. "Jestem Lila.

"Zaufaj mi, wiem dokładnie kim jesteś. Słyszałam też, że jesteś jedną z najlepszych wojowniczek w tej szkole. Profesor E. byłby głupi, gdyby cię odrzucił".

Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu na jej słowa; to był mój pierwszy rok w tej szkole i chyba nie powinnam być zaskoczona, że wieści szybko się rozchodzą. W Elysium jestem znana z walki i bystrego umysłu, ale nie byliśmy w Elysium.Byliśmy w Higali. Największym mieście poza Elysium.

"Doceniam twoje miłe słowa", powiedziałem w zamian i miałem to na myśli.

Chciała powiedzieć coś jeszcze, ale jej słowa ucichły, gdy usłyszeliśmy inny, bardziej znajomy głos.

"No proszę, kto to jest - zadrwiła Sarah. "Czy to nie ta mała dziwka, która przyszła pobawić się z dużymi psami?

Uniosłam brwi; nazywała mnie dziwką? Po tym, jak właśnie przyłapałam ją na obściskiwaniu się z moim chłopakiem?

"Chociaż nie powinnam być zaskoczona - powiedziała, a jej ton stał się lodowaty, gdy spojrzała zza ramienia na profesora Enzo, który patrzył w naszym kierunku ze zmarszczonymi brwiami i pogłębiającym się zmarszczeniem brwi. "Biorąc pod uwagę, jak bardzo lubisz profesora Enzo, to oczywiste, że przeniesiesz się do jego klasy.

"Jestem tutaj, aby ćwiczyć moje umiejętności bojowe, jak wszyscy inni.

To ją rozśmieszyło.

"Proszę, jedyne umiejętności, które ćwiczysz, to te, które wykonujesz ustami.

"W rzeczywistości jest bardzo zdolną wojowniczką - wtrąciła Becca.

"To bogate z ust skromnej Omegi - zadrwiła Sarah, powodując wzdrygnięcie się Becki. "Twój gatunek nie powinien mieć wstępu do tej szkoły.

Becca wyglądała na szczerze zranioną jej słowami.

"Ew Sarah, dlaczego w ogóle rozmawiasz z tą Omegą? Powiedziała inna dziewczyna, stając obok niej.

Obie dziewczyny roześmiały się, a ja zobaczyłam, że twarz Becci zaczerwieniła się, gdy opuściła wzrok.

"Omegi to same śmieci - zgodziła się Sarah. "Ale gorszy od Omegi jest ktoś, kto nie potrafi nawet zmienić się w swojego wilka. Nic dziwnego, że twój chłopak chciał mieć moje usta zamiast twoich.

Stanęłam przed Beccą, zasłaniając ją przed wzrokiem innych wilków.

"Co daje ci prawo do decydowania, czy Omega jest zdolna, czy nie? Tak się składa, że widziałem jej walkę zaledwie kilka chwil temu i wydawała mi się całkiem zdolna. Rozumiem, że jesteśmy w tej szkole, by się uczyć. Więc nie stwarzajmy sobie nawzajem problemów - powiedziałam, spoglądając na ich twarze. "Jeśli chodzi o mojego chłopaka... powiedziałam, napotykając wzrok Sary. "Najwyraźniej nie jest wystarczająco męski, by sobie ze mną poradzić. Więc jest cały twój.

Bez słowa chwytam Beccę za nadgarstek i ciągnę ją ze sobą do innej części areny, z dala od paskudnych wilkołaków.

Gdy przechodziliśmy obok, ponownie spojrzałam na profesora Enzo i wydawało mi się, że dostrzegłam uśmiech w kąciku jego ust.

"Dziękuję, że się za mną wstawiłeś - powiedziała Becca niskim tonem, gdy byliśmy już w pewnej odległości. "Jestem jednak przyzwyczajona do bycia prześladowaną. Omegi nie są tu zazwyczaj lubiane..."

Uniosłem na nią brwi, zdezorientowany.

"Dlaczego?" zapytałem. "Niektóre z najlepszych wilków, jakie znam, to Omegi. Są niesamowicie życzliwe i szczere. Nie pozwól, by tacy jak on sprawili, że pomyślisz inaczej".

Uśmiechnęła się do mnie szeroko; mogłem powiedzieć, że poczuła się o wiele lepiej.

"To oczywiste, że niektórzy ludzie nie rozpoznają w tobie córki Alfy Bastien. Pokażmy im, na co cię stać!".

Uśmiechnęłam się na jej słowa; to brzmiało jak doskonały pomysł. Nie mogłam zmienić się w moją wilczą formę, co oznaczało, że musiałam ich zaskoczyć w inny sposób.Stanąłem twarzą w twarz z Beccą, przyjmując postawę, w której czułem się najlepiej.

Wkrótce oboje walczyliśmy.

Udało jej się uniknąć większości moich ataków. Ja jednak bardzo się powstrzymywałem. Nie chciałem jej zranić.  

Unikałem jej ataków z łatwością; nie mogła się nawet do mnie zbliżyć. Czułam na sobie wzrok innych uczniów, ich rozdziawione usta, gdy wykonałam akrobatyczny ruch. Coś, czego na pewno nikt z nich się nie spodziewał.

Zrobiłam salto w przód, wyrzucając nogi i celowo chybiając Beccę o włos. Wystraszyło ją to jednak na tyle, że potknęła się i straciła równowagę.

Chwyciłem kulę ze ściany z bronią, szybko obracając ją w dłoniach, wykonując salto i obrót. Uniknęła pierwszego ataku, myśląc, że celuję w jej głowę, podczas gdy tak naprawdę celowałem w jej stopy. Próbowała się uchylić, ale zamiast tego potknęła się i upadła na ziemię.

Lekko nadepnąłem na jej klatkę piersiową, przygważdżając ją do ziemi kulą wycelowaną prosto w nią.

Wpatrywała się we mnie z podziwem; wszyscy sapnęli.

Rozejrzałem się dookoła, prawie zapominając, że jest tu publiczność. Przez dłuższą chwilę nikt się nie odzywał, aż kilku z nich zaklaskało. Wtedy prawie wszyscy zaczęli wiwatować.

Wszyscy z wyjątkiem Sary i jej przyjaciółki.

Uśmiechnąłem się zadowolony, zdjąłem nogę z Becci i pomogłem jej wstać.

"To było niesamowite!" Odetchnęła, patrząc na mnie szeroko otwartymi oczami.

"To nic takiego - wzruszyłem ramionami, odkładając kulę z powrotem na stojak.

Odwróciłem się i zobaczyłem profesora Enzo wpatrującego się we mnie, z rękami złożonymi na piersi i twarzą bez wyrazu.

Zanim zdążyłam do niego podejść i zapytać, co o tym myśli, usłyszałam sygnały dźwiękowe na arenie.

Zmarszczyłam brwi, gdy zdałam sobie sprawę, że to telefony wszystkich.

Gdy wszyscy poszli sprawdzić swoje telefony, usłyszałam westchnienia i zobaczyłam zszokowane miny. Becca zakryła usta dłonią, wpatrując się w swój telefon.

"Co się dzieje?" zapytałem, zerkając na nią przez ramię.

Gdy tylko zobaczyłam, na co wszyscy patrzą, moje serce wskoczyło do żołądka.

To było moje zdjęcie... całujące... profesora Enzo.


#Rozdział 3

POV Lili

"Wszyscy muszą oderwać się od swoich telefonów! Głos profesora Enzo był głęboki i rozbrzmiewał na arenie.

Nie mogłam się nawet ruszyć; całe moje ciało było zamrożone, gdy wpatrywałam się w zdjęcie na telefonie Becci. Rozejrzałam się po arenie, ale spotkałam się z wieloma zaciekawionymi i zszokowanymi spojrzeniami. Wszyscy się na mnie gapili.

Sarah i jej przyjaciółka chichotały, patrząc na mnie.

"To jeden ze sposobów, by się wybić..." usłyszałem, jak mruczy.

Profesor Enzo chwycił telefon Becci, aby spojrzeć na zdjęcie; nawet nie zdawałam sobie sprawy, że do nas podchodzi. Jego szczęka drgnęła, gdy spojrzał na zdjęcie.

"To straszne umiejętności photoshopa" - powiedział, kręcąc głową, gdy oddawał Becce jej telefon. "Wyraźnie widać kontury wokół mojego ciała. Ktoś naprawdę stara się rozprzestrzeniać paskudne plotki".

Wszyscy oderwali wzrok ode mnie i spojrzeli z powrotem na zdjęcie, oceniając je.

"On ma rację... to okropny photoshop" - mruknął ktoś.

"Jakie to żałosne. Po co zadawać sobie tyle trudu, by rozpowszechniać tego rodzaju plotki?" - powiedział inny, kręcąc głową.

Usta Sary były niczym więcej niż cienką linią, gdy jej oczywisty plan się rozpadał. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, który drgnął w kąciku moich ust.

"Przez chwilę prawie myślałam, że faktycznie pocałowałaś profesora Enzo - zaśmiała się Becca, odwracając moją uwagę od Sary. "Chociaż nie byłabym zaskoczona. On jest taki przystojny. Każda byłaby szczęśliwa mogąc go pocałować. Wiele kobiet tutaj chce to zrobić".

"Naprawdę?" zapytałam, unosząc brwi. "Z powodu tego, jaki jest przystojny?"

"To i dlatego, że jest bardzo młody; ma tylko 23 lata - wyjaśniła Becca. Moje oczy rozszerzyły się; wiedziałam, że wygląda młodo, ale nie sądziłam, że jest aż tak młody. "Jest też najsilniejszym i najtwardszym profesorem w tej szkole. Czego można się spodziewać, biorąc pod uwagę, że jest alfą".

"Jest alfą?" zapytałam zaskoczona; nie miałam pojęcia. Musiał więc znać mojego ojca. Nie mogłam powstrzymać się od spojrzenia na profesora Enzo, który był zajęty pokazywaniem kilku uczniom nowych ruchów.

"Tak - odpowiedziała Becca. "Wierzę, że jest alfą stada Calypso".

Stado Calypso.

To było stado, w którym urodziła się moja matka; jej rodzice pochodzili ze stada Calypso. Pamiętam z dzieciństwa, że ich byłym Alfą był Blaise, najpotężniejszy zmiennokształtny we wszechświecie.

Zastanawiałem się, jak Enzo został ich Alfą.

Myśl ta została szybko wyrzucona z mojego umysłu, gdy zajęcia dobiegły końca.

"Umieram z głodu..." powiedziała Becca, zbierając swoje rzeczy. "Powinniśmy zjeść jakiś lunch".

"Będę tam za minutę - powiedziałam, zerkając przez ramię na Enzo, który pisał coś na swoim telefonie. Miał surowy wyraz twarzy; jego brew drgnęła tylko nieznacznie. "Muszę o czymś porozmawiać z profesorem.

"Dobrze - powiedziała Becca, machając mi półgębkiem. "W takim razie do zobaczenia za jakiś czas.

Odwróciła się i opuściła arenę z innymi, zostawiając mnie samego z profesorem Enzo.

"Profesorem?" mówię, podchodząc do niego bliżej. Podniósł wzrok znad telefonu i spojrzał na mnie, zwężając oczy. "Chciałem tylko powiedzieć, że przepraszam za ten bałagan...""Już się tym zająłem - mruknął, pokazując mi swój telefon. "Zdjęcie zostało usunięte".

Uniosłam brwi w szoku; to było takie szybkie. Kiedy zobaczył moją zszokowaną minę, na jego ustach pojawił się uśmieszek.

"Znam faceta, który prowadzi tę platformę - wyjaśnił. "Zdjął ją bez pytania".

"Dziękuję" - powiedziałam do niego, czując przytłaczające poczucie ulgi.

Chciałem się odwrócić, ale zatrzymał mnie jego głos.

"Próbowałem zrozumieć, dlaczego wyglądasz tak znajomo, a kiedy zobaczyłem, jak walczysz, zdałem sobie sprawę, kim jesteś - powiedział. Czułam jego oczy z tyłu mojej głowy i wiedziałam, jak intensywnie się we mnie wpatruje, nawet zanim się odwróciłam. "Jesteś córką Alfa Bastiena.

To nie było pytanie.

Kiwnęłam tylko głową.

"Znasz mojego ojca?"

"Jest jednym z najsilniejszych i najzacieklejszych Alf - powiedział Enzo, a jego wyraz twarzy był trudny do odczytania. "Mogę powiedzieć, że trenowałeś pod jego okiem.

"Przez całe moje życie - powiedziałam, spoglądając na ziemię niemal z zawstydzeniem. Nie byłem pewien, dlaczego nagle poczułem się zakłopotany. "Mój ojciec jest moim wzorem do naśladowania... podobnie jak moja matka.

Nic na to nie odpowiedział; po prostu wpatrywał się we mnie przez kolejną krótką chwilę. Wkrótce odwrócił się, by posprzątać swoje rzeczy. Stałam tam przez chwilę, niepewna, co powiedzieć.

"W ten weekend mam przyjęcie urodzinowe - powiedziałam, zanim dotarło do mnie, co mówię. Jego ciało napięło się na chwilę, a on spojrzał na mnie przez ramię. "Będzie tam wiele alf. Kończę 18 lat, więc to będzie wielka impreza w Elysium. Jesteś oczywiście zaproszona. Wszystkie Alphy są zaproszone.

"Czyżby? Na jego ustach pojawił się kolejny uśmieszek, który sprawił, że moje serce zawirowało.

"Tak - odpowiedziałam, ciesząc się, że mój głos nie brzmiał na nadwyrężony. "Oczywiście, że nie musisz. Ale pomyślałem, że zaproponuję zaproszenie.

Kiedy nic nie odpowiedział, uznałam to za sygnał do wyjścia. Odwróciłam się, czując się niezręcznie i zaczęłam iść w kierunku wyjścia.

"Powinienem coś przynieść?" zapytał, zanim zdążyłam odejść.

Zatrzymałam się; oddech uwiązł mi w gardle.

"Tylko siebie - powiedziałam, natychmiast żałując, jak kiepsko to zabrzmiało.

Wyszłam bez słowa.

...

"Nie mogę uwierzyć, że moja córka kończy 18 lat" - odetchnęła moja matka, obejmując mnie ramionami. Uśmiechnęłam się do niej. Dobrze było być w domu po kilku tygodniach spędzonych w akademii.

Higala Shifter Academy znajdowała się około godziny jazdy od Elysium, więc musiałam mieszkać w akademiku. Starałam się jednak wracać do domu w większość weekendów.  

"Jak się czujesz? Jakieś zmiany?" zapytał ojciec, uważnie przyglądając się moim rysom twarzy.

Zastanowiłem się przez chwilę, zanim odpowiedziałem; zazwyczaj, gdy wilk miał się pojawić, można było to wyczuć.

Potrząsnęłam głową, wzdychając z porażką.

"Czuję to samo - odpowiedziałam. "Może nie dostanę wilka".

"Nie mów tak - powiedziała moja matka, marszcząc brwi. "Dostaniesz swojego wilka i będziesz silniejsza niż kiedykolwiek".

"Twoja matka ma rację, fasolko Lila - wtrącił mój ojciec. "To jest w twoim DNA.Wiedziałem, że mają rację; byłem po prostu niecierpliwy. Tak bardzo pragnęłam swojego wilka, że doprowadzało mnie to do szaleństwa. Miałam nadzieję, że kiedy dostanę swojego wilka, będę w stanie wyczuć swojego partnera i wyrzucić z głowy zdradę Scotta.

Spojrzałam na moich rodziców, którzy tak bardzo się kochali; szarpnęło mnie to za serce. Nawet po wszystkim, przez co przeszli w całym swoim życiu, zawsze stali przy sobie. Mój ojciec powiedział, że więź koleżeńska jest najsilniejszą formą towarzystwa.

Udowodnił to wielokrotnie; nawet gdy moja matka odeszła, zawsze za nią podążał. Nigdy się nie poddawał. Kochał ją bezwarunkowo i bardzo to podziwiałem.

Dążyłem do tego bardziej niż do czegokolwiek innego.

Ale bez wilka czułam, że to niemożliwe.

"Wkrótce przybędą goście, fasolko Lila - powiedziała moja matka, uśmiechając się do mnie czule.

Spojrzałam na siebie w lustrze po raz ostatni; miałam na sobie jedwabistą różowo-czarną sukienkę, która opadała równomiernie wokół moich kolan. Mój ojciec poszedł już przywitać się z kilkoma przybyłymi Alphami. Moja matka stała za mną, patrząc na mnie pieszczotliwie ze łzami w oczach.

"Jestem z ciebie taka dumna - odetchnęła, obejmując mnie ramionami i mocno przytulając.

Obie byłyśmy do siebie bardzo podobne; miałam jej ciemne włosy i jasne rysy twarzy. Co najważniejsze, miałam oczy Volany. Jedno fioletowe, a drugie niebieskie.

Puściła mnie i objęła mnie ramieniem, ciągnąc za sobą w stronę drzwi mojej sypialni. Słyszałem już gości piętrzących się w holu budynku.

"Zapomniałam wspomnieć. Zaprosiłam też mojego profesora" - powiedziałam jej. Zatrzymała się na chwilę i spojrzała na mnie. "Właściwie to on jest alfą stada Calypso. Enzo.

Uniosła brwi.

"Alfa Enzo jest twoim profesorem? zapytała; nie brzmiała na niezadowoloną, tylko zaskoczoną. "Nigdy nie uważałam go za profesora.

"Dobrze go znasz? zapytałem, spoglądając na nią.

Zastanowiła się przez chwilę, zanim odpowiedziała.

"Na tyle, na ile mogę. Jest synem byłego alfy stada Calypso, Blaise'a.


#Rozdział 4

POV Lili

Mama spojrzała na moją twarz i zaczęła się śmiać.

"Dlaczego wyglądasz, jakbyś widziała ducha?" zapytała.

"Enzo jest synem Blaise'a?" zapytałem; byłem całkowicie i kompletnie zszokowany. "Nie miałam pojęcia, że ma dzieci.

Moja matka skinęła głową.

"Nie sądzę, by Enzo był kiedykolwiek blisko swojego ojca - wyjaśniła. "Sądzę, że mieszkał z matką w innym stadzie. Kiedy jego ojciec zmarł, wrócił do Calypso. Był jedynym żyjącym krewnym Blaise'a.

"Gdybym wiedziała, że jest synem Blaise'a, nie zaprosiłabym go. Tak mi przykro..."

"Przepraszam? Dlaczego jest ci przykro? Cieszę się, że go zaprosiłeś. Twój ojciec będzie zadowolony. On raczej lubi Enzo. Powiedział, że ma głowę na karku. Na pewno nie jest taki jak jego ojciec".

"Więc ufamy mu? zapytałem, unosząc brwi.

"Lila Bean, nie możemy winić Enzo za coś, co zrobił jego ojciec. Powinnaś to wiedzieć lepiej niż ktokolwiek inny.

Uśmiechnęła się lekko, patrząc na moją zatroskaną twarz. Położyła dłoń na moim ramieniu, zmuszając mnie do spojrzenia jej w oczy.

"Obiecuję, że jeśli jest coś, czym powinieneś się martwić, to ci powiem - powiedziała łagodnie. "Ale na razie nie ma takiej potrzeby. Enzo nie jest złoczyńcą. Te czasy są już za nami.

Poczułam się lepiej, wiedząc, że się nie martwi. Ufałam matce bardziej niż komukolwiek innemu.

"Kiedy zamierzałaś powiedzieć mi o Scottcie? zapytała mama, gdy wychodziłyśmy z mieszkania. Zatrzymałam się i odwróciłam do niej.

"Skąd o tym wiesz?" zapytałem.

Jedna z jej brwi uniosła się prosto w górę, gdy spojrzała na mnie.

"Jestem twoją matką; nie możesz ukrywać przede mną różnych rzeczy" - odpowiedziała.

Chciało mi się śmiać; zawsze wiedziała, kiedy coś się działo.

"Czy tata wie?" zapytałem.

"Nie chcesz, żeby wiedział?"

"Po prostu nie chcę, żeby komitet Alpha był dziwny" - powiedziałem jej. "Ponieważ tata Scotta jest członkiem..."

"Twój ojciec jest niezwykle profesjonalny. Nie pozwoliłby, aby coś takiego przeszkodziło mu w pracy" - powiedziała w zamian. "Ale nic nie powiem, jeśli tego nie chcesz. Zakładam więc, że nie będziemy oczekiwać Scotta dziś wieczorem.

To nie było pytanie.

Odwróciłam się i zeszłam po schodach, aby przywitać przybyłych gości. Pierwsza osoba, którą zobaczyłem nie była zaskakująca. Brianna. Moja najlepsza przyjaciółka. Podbiegła do mnie, obejmując mnie ramionami i prawie zwalając mnie z nóg.

Śmiałam się z jej podekscytowania.

"O moja bogini, Lila!" gruchnęła radośnie, obracając mnie wokół siebie. "Wyglądasz oszałamiająco! Jak się czujesz? Czujesz się na 18?"

Westchnęłam, kręcąc głową.

"Czuję się tak samo jak zawsze - powiedziałam. "Miałam nadzieję, że dzisiaj dostanę swojego wilka...".

"Nadal możesz - zapewniła mnie, uśmiechając się szeroko. "Dzień jest jeszcze młody. Niezależnie od tego, dostaniesz swojego wilka i będzie to wspaniałe!".

Brianna dostała swojego wilka kilka miesięcy temu i nie przestała o nim mówić. Opisuje to jako posiadanie prawdziwego najlepszego przyjaciela, który zna cię od wewnątrz i na zewnątrz. Potem zatrzymała się, gdy zobaczyła moją minę i dodała: "Bez urazy. Jest po prostu inaczej... no wiesz".Zapewniłem ją, że nie czuję się urażony i wiem, co miała na myśli.

Moja matka opowiedziała mi o czasie, kiedy myślała, że straciła swojego wilka na dobre. To było jak utrata części siebie. Jej umysł był taki cichy, a ona czuła się taka samotna. "Twój ojciec sprawił, że czułam się mniej samotna" - dodała.

To był dokładnie ten rodzaj miłości, którego pragnęłam; chciałam kogoś, kto sprawi, że poczuję się mniej samotna, nawet jeśli nie mam wilka. Ale bardzo chciałam też poznać mojego wilka. Zastanawiałam się, jak by wyglądała. Jak by brzmiała. Zastanawiałem się, jak będzie miała na imię.

Wkrótce paczkarnia wypełniła się tymi, których kocham; moja mama przyniosła ogromny tort. Był to czerwony aksamit z polewą czekoladową; mój absolutnie ulubiony smak. Kiedy wszyscy odśpiewali Sto lat, zakręciła mi się łezka w oku.

Na chwilę zapomniałam o zdradzie Scotta. Zapomniałam o moim zmarnowanym pierwszym pocałunku.

Dopóki nie wszedł.

Na początku był to tylko silny zapach pianek marshmallows, ale potem zobaczyłam go stojącego w drzwiach naszej paczkarni. Miał na sobie ciemną marynarkę zapinaną na guziki i eleganckie spodnie. Włosy nadal miał potargane, ale tym razem nie był cały zlany potem.

Powitało go kilku Alphów, w tym mój ojciec. Patrzyłam, jak uścisnęli sobie dłonie; ojciec powiedział mu coś, czego nie mogłam usłyszeć. Matka natychmiast stanęła przy mnie.

"Enzo wygląda dziś całkiem ładnie - powiedziała, podchodząc do mnie.

"Tak, wygląda - przyznałam jej rację. "Naprawdę nie sądziłam, że się pojawi."

"Córka twojego alfy Bastiena; oczywiście, że pojawi się, gdy zostanie zaproszony. Prawie każdy alfa jest tutaj.

Pomyślałam o naszym wspólnym pocałunku sprzed kilku dni i moja twarz zrobiła się ciepła na to wspomnienie. Ale potem przypomniałam sobie, że Enzo był synem Blaise'a. Nie sądzę, żeby wiedział, co się stało z jego ojcem i moimi rodzicami. Nie wiem nawet, czy Enzo wiedział, że jestem wilkiem z Volany. Nie jesteśmy tak powszechni i większość nie wie, jak wyglądamy na pierwszy rzut oka.

Zastanawiałam się, czy to w ogóle ma dla niego znaczenie.

Zawsze miałam silne wyobrażenie o tym, jak powinna wyglądać prawdziwa miłość. Moi rodzice mają prawdziwą miłość; to zawsze była wizja, którą miałam dla siebie. Chciałam kogoś, kto kochałby mnie tak samo, jak ja kochałam jego. Kogoś, kto zrobiłby dla mnie wszystko. Kogoś, kto by za mnie umarł. Ale nie wyobrażałam sobie Enzo jako takiej osoby. Nie byłam nawet pewna dlaczego.

Myślę, że nigdy tak naprawdę nie wyobrażałam sobie Scotta jako takiej osoby.

Oczy Enzo krótko przeskanowały pokój, gdy Alphy kontynuowały rozmowę. Wyglądało to tak, jakby czegoś szukał. Gdy tylko jego wzrok padł na mnie, jakby to znalazł. Jego oczy pociemniały tylko nieznacznie. Uśmiechnęłam się do niego uprzejmie, mając nadzieję, że moja twarz nie zdradza moich myśli. Jego twarz pozostała jednak bez wyrazu; w końcu oderwał ode mnie wzrok, by porozmawiać z innymi Alfami.

Co za tupet.

To były moje urodziny, a on nawet nie podszedł się przywitać?

"Wszystkiego najlepszego, dzieciaku - powiedział mój wujek Aiden, beta stada, gdy się zbliżył. Szybko mnie przytulił."Dzięki", mówię mu z szerokim uśmiechem.

"Jak udało ci się sprawić, że Alpha Enzo się pojawił? zapytał, podążając za moim spojrzeniem na Enzo, który wciąż nie zwracał na mnie uwagi. "Ten facet nienawidzi imprez.

"Jak to nienawidzi imprez?" zapytałem, unosząc brwi.

"Zawsze był taki dziwny. Odkąd był dzieckiem. Zawsze skupiał się tylko na jednym, by dostać się na szczyt. Szczerze mówiąc, podziwiam jego ambicje, ale miło byłoby zobaczyć, jak od czasu do czasu się uśmiecha.

"Nie uśmiecha się?"

"Chyba nigdy nie widziałem, żeby się uśmiechał - odpowiedział Aiden.

Jedyny rodzaj uśmiechu, jaki widziałam, to uśmiech. Myślałam, że zbliżył się do prawdziwego uśmiechu, kiedy powiedziałam Sarze w środku jego klasy, ale prawdopodobnie się myliłam. Kiedy spojrzałam z powrotem na Enzo, patrzył bezpośrednio na mnie.

...

Perspektywa trzeciej osoby

"Kompletnie zawstydziła mnie na zajęciach", Sarah płakała do swojego nowego chłopaka, Scotta.

Nie uważa Scotta za swojego chłopaka, chciała tylko sprawdzić, czy uda jej się odebrać go Lili.

Co jej się udało.

Odkąd Lila zaczęła chodzić do akademii, uwaga wszystkich zawsze skupiała się na Lili. Sarah była najlepszą uczennicą, a teraz była nią Lila. Sarah była w centrum uwagi, a teraz wszyscy mówią tylko o Lili.

Nie obchodzi jej, że Lila jest córką alfy Bastiena; nie ma wilka, więc w oczach Sary jest nikim. Jest gorsza niż Omega.

"Powinieneś był usłyszeć, co mi powiedziała, Scott - kontynuowała Sarah. "Powiedziała też, że nie jesteś wystarczająco męski, by sobie z nią poradzić.

"Mówi to ktoś, kto nie chce się poddać - powiedział Scott, przewracając oczami. "Po prostu o niej zapomnij. Kto jej potrzebuje."

"Masz rację..." zgodziła się Sarah. "Ale to nie znaczy, że będę to znosić.

"Co to znaczy? Co zamierzasz zrobić?

"Podsłuchałem jej rozmowę z profesorem Enzo po dzisiejszych zajęciach. Zaprosiła go na swoje przyjęcie urodzinowe".

"W porządku?" ponaglił Scott.

"Myślę, że nadszedł czas, abyśmy rozbili imprezę."


#Rozdział 5

POV Enzo

12 lat wcześniej

"Enzo...?" Moja matka obudziła mnie w nocy, łzy wypełniały jej duże brązowe oczy i delikatnie kapały z jej długich i ciemnych rzęs.

Ocknąłem się, by zobaczyć ją stojącą nade mną.

"Mamo?" zapytałam, spoglądając na nią przez ciemność nocy. Było zimno; nie mieliśmy zbyt wiele ciepła w naszym małym domu. Nie mieliśmy zbyt wiele pieniędzy, by pozwolić sobie na ogrzewanie, ale moja matka nigdy nie sprawiała wrażenia, że jesteśmy biedni. "Co się stało?" szepnęłam do niej, nie chcąc obudzić innych domowników.

"Twój ojciec nie żyje..." powiedziała cicho, jej głos drżał.

Była przerażona. Ale czego?

"On odszedł, kochanie", powiedziała ponownie.

Z tego, co słyszałam o moim ojcu, nie był dobrym człowiekiem. Zostawił moją matkę w ciąży, odrzucając ją i zmuszając do życia w innym stadzie. Często nazywała go potworem.

"Jesteś jedynym żyjącym krewnym..." kontynuowała. "Jego Beta przyjeżdża po ciebie. Musisz iść z nim..."

"Co?" zapytałam, szybko wstając z łóżka; uciszyła mnie, obejmując ramionami. "Wiem, że to nagłe. Ale musisz być Alfą Calypso. Nigdy nie chciałam tego dla ciebie tak szybko, moje dziecko.

Nie miałam pojęcia, co to znaczy prowadzić stado i być Alfą. Brakowało mi słów i musiałam przyznać, że byłam przerażona. Dopiero wczoraj biegałem z przyjaciółmi i byłem dzieckiem. Jutro o tej porze będę w zupełnie innym stadzie i będę działać jako przywódca.

Nic z tego nie miało dla mnie sensu.

"Pójdziesz ze mną, prawda?" zapytałam, moje słowa drżały.

Rozpłakała się mocniej i potrząsnęła głową, przytulając mnie mocniej.

"Obawiam się, że nie mogę - powiedziała chrapliwie. "Moje miejsce jest tutaj. A twoje jest tam. Będziesz niesamowitą Alfą, Enzo. O wiele lepszym niż kiedykolwiek był twój ojciec. Zrobisz niesamowite rzeczy ze swoim życiem..."

"Nie mogę cię tak po prostu zostawić - wyszeptałam, a łzy same napłynęły mi do oczu. Nieczęsto płakałam, nawet w młodym wieku. Ale myśl o zostawieniu matki w tej piekielnej dziurze wiązała mi żołądek w wielki supeł.

"Musisz mnie wysłuchać - wyszeptała, biorąc moją twarz w dłonie. "Twój ojciec wyrządził w swoim życiu wiele zła. Skrzywdził wielu ludzi. Prawdopodobnie wiele o nim usłyszysz, gdy dotrzesz do Calypso. To on jest powodem, dla którego wilki takie jak my żyją w ten sposób... ponieważ chciał tak wiele, że zabrał wszystko wszystkim. Ale ty, mój kochany Enzo, możesz wszystko naprawić i uczynić rzeczy lepszymi dla nas wszystkich..."

"Ale jak? Mam tylko 9 lat..." powiedziałam, nie mogąc ukryć zmartwienia w swoim tonie. "Co mogę zrobić, by pomóc? Dlaczego nie możesz iść ze mną?"

"Twój ojciec uczynił to zbyt niebezpiecznym. Są tacy, którzy wciąż chcą nas skrzywdzić. Jego zwolennicy są teraz rozproszeni, wciąż czają się w cieniu. Ale ty możesz to zmienić. Możesz wyciągnąć ich na światło dzienne. Możesz ciężko pracować i stać się potężniejszy, niż kiedykolwiek był twój ojciec. Możesz chronić tych, którzy żyją tak jak my... Możesz wykorzystać swoje moce dla dobra".

"Obiecuję - szepnęłam, przytulając mocno matkę. "Nie zawiodę cię. Kiedy dotrę na szczyt, a dotrę, wrócę po ciebie. Ukarzę tych, którzy wyrządzili nam krzywdę i nie spocznę, dopóki królestwo znów nie będzie bezpieczne. Odwrócę to, co zrobił ojciec".  ...

"Alpha Enzo? Słyszałeś mnie?" Głos Bastiena przerwał mój tok myślenia. Spojrzałem na stół konferencyjny, wokół którego zebrali się pozostali członkowie komitetu.

Dyskutowali o kursie Zmiennokształtności i Walki w Akademii Zmiennokształtności Higala i o tym, jak oryginalny profesor zginął podczas ataku nieuczciwych. Bastien, szef komisji, miał właśnie mianować nowego profesora.

Wiedziałem już, że wybierze mnie; byłby głupi, gdyby tego nie zrobił. Byłam jedną z najsilniejszych i najlepszych Alf na to stanowisko. Obok Bastiena byłam najtwardszą i najzacieklejszą Alfą, jaka stąpała po naszych ziemiach. Ale czekała mnie jeszcze długa droga, zanim prześcignę mojego ojca, który zmarł, gdy miałam 9 lat.

"Mam przejąć obowiązki profesora - powiedziałam, odchylając się do tyłu. Nie było to pytanie, ani oferta.

Bastien spojrzał na pozostałych, którzy już dawno zamilkli.

"Tak - odpowiedział Bastien. "Czy byłbyś skłonny to zrobić?

Nie miałem wyboru; byłem najmłodszym alfą w komitecie. I najmłodszym. Technicznie wciąż byłam na okresie próbnym i nie mogłam odmówić, jeśli chciałam wspiąć się na szczyt.

Jednak myśl o nauczaniu irytowała mnie. Niemożliwe było nauczenie uczniów robienia tego, co ja. Z pewnością ich amatorska walka mnie dopadnie.

Ale mimo to kiwnąłem głową.

"Tak jest, sir - powiedziałem w końcu po długiej pauzie.

"Rada uczniowska będzie chciała z tobą porozmawiać. Powiem im, żeby się ciebie spodziewali.

Spotkanie dobiegło końca i już słyszałem, jak inni rozmawiają o wyjściu do lokalnego pubu tego wieczoru.

"Alpha Enzo, dołączysz do nas chociaż raz? zapytała jedna z alf, uderzając mnie w ramię. "A może wymyślisz jakąś kiepską wymówkę?

"Tak, Enzo. Daj spokój! Jest piątek. Zabawmy się trochę. Jesteś jeszcze młody. Żyj, póki możesz!"

Ostatnią rzeczą, jaką chciałem zrobić, było pójście do pubu z grupą pijanych Alf. Tak naprawdę chciałem wrócić do domu, poczytać książkę i odpocząć wieczorem. Byłem wyczerpany całodziennym treningiem i spotkaniami. Zwykle nie mam czasu dla siebie, a kiedy go mam, nie lubię spędzać go z tymi, z którymi spędzam cały dzień.

"Odpuszczę" - mówię do nich, gdy kończę pakować swoje rzeczy do walizki. "Może następnym razem".

Zawsze mówię "może następnym razem", wiedząc, że nie mam tych słów na myśli. Nie kłócą się jednak; patrzą na siebie ze zmarszczonymi brwiami przed opuszczeniem sali konferencyjnej.

"Hej Enzo, obudź się - słyszę za sobą Bastiena, który wychodzi za mną. Zwalniam kroku, by mógł mnie dogonić. "Naprawdę doceniam to, że poświęciłeś się dla drużyny. Wiem, że nauczanie nie jest twoją specjalnością, ale myślę, że to może być dla ciebie dobre.

"Doceniam tę szansę" - odpowiadam i w pewnym sensie mam to na myśli. Mogłem udowodnić siebie jemu i innym. Mogłem ćwiczyć swoje umiejętności i stawać się lepszym. "Szczerze mówiąc, może nie będzie tak źle - uśmiechnąłem się.

Bastien roześmiał się, klepiąc mnie po plecach.

"Może nawet będziesz się dobrze bawić - powiedział z uśmiechem. "Nie mógłbym wymyślić lepszej Alfy do tej roboty. Już teraz mogę powiedzieć, że dokonasz wielkich rzeczy. Cieszę się, że w końcu mam cię w komitecie. Miłego weekendu. Rada uczniowska będzie cię oczekiwać w akademii w poniedziałek, jasno i wcześnie!"....

Wziąłem sobie do serca słowa Bastiena; wierzył, że w przyszłości mogę dokonać wielkich rzeczy. Tak jak wierzyła moja matka. Nie chciałam zawieść żadnego z nich. Ale wciąż była część mnie, która martwiła się, czy poradzę sobie lepiej niż mój ojciec.

Moja matka miała rację; gdy tylko zostałem Alfą stada Calypso, zacząłem słyszeć plotki o moim ojcu. Rzeczy, których nigdy wcześniej nie słyszałem; rzeczy, o których nawet moja matka nie wiedziała.

Na przykład to, że mój ojciec zginął z powodu miłości do wilczycy Volany. Nigdy wcześniej nawet nie słyszałem o wilku Volana i część mnie nie wierzyła w ich istnienie. O ile mi wiadomo, był to tylko mit. Ale słyszałem tę historię z różnych źródeł.

Mój ojciec zakochał się w Volanie i przez to stracił życie. To miłość osłabiła najpotężniejszego zmiennokształtnego we wszechświecie. Nie byłam pewna, czy to dlatego, że Volany były najpotężniejszymi wilkami na świecie, czy z powodu samej miłości. Ale tak czy inaczej, przysięgłam, że nigdy nie pozwolę, by to, co stało się z moim ojcem, stało się ze mną.

Co oznaczało, że przysięgłam nigdy się nie zakochać.

Sprawy się skomplikowały, gdy weszłam do domu Alfy Bastiena, w noc osiemnastych urodzin jego córki, Lili, a mój wilk był zachwycony jej urodą.

Jego ochrypły szept sprawił, że całe moje ciało zamarło, a skóra zaczęła pełzać.

"Czuję ją... naszą partnerkę..."

Cholera.


Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Mój profesor jest moim kolegą alfa"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści