Jestem Luna

Rozdział 1

ZAIA

"Mam dobre wieści, Zaia. Sebastian będzie wniebowzięty. Gratulacje, jesteś w ciąży!" Słowa lekarza rozbrzmiewają w mojej głowie, gdy po raz kolejny spoglądam na raporty z badań, gdy wychodzę ze szpitala.

"Przepraszam!" mówię, unikając wpadnięcia na kogoś, moje serce podskakuje, gdy kładę dłoń na brzuchu, spiesząc się w kierunku mojego czekającego samochodu.

Mój kierowca, Ethan, czeka obok eleganckiego czarnego samochodu i otwiera przede mną drzwi, pochylając głowę.

"Dziękuję!" mówię, wsiadając z gracją. "Dokąd, proszę pani? - pyta, gdy tylko wsiada do samochodu.

"Do domu - odpowiadam, nie mogąc stłumić uśmiechu i kipiącego we mnie podniecenia.

To się naprawdę dzieje. Starałam się o dziecko przez trzy lata i w końcu... w końcu jestem w ciąży.

Chcę wykrzyczeć to z dachu, powiedzieć wszystkim, że tak! Jestem w ciąży z dziedzicem stada! Ale powstrzymuję swoje podekscytowanie. Najpierw muszę przekazać Sebastianowi dobre wieści.

Sebastian jest alfą stada Dark Hollow Falls. Jest to jedno z największych stad we wschodniej części stanu.

Jednak z dużym terytorium wiążą się również niebezpieczne granice, które przemierzają łotrzykowie, gotowi rozszarpać każdego, kto stanie im na drodze.

Wilkołaki spędzają całe życie szukając i mając nadzieję na znalezienie przeznaczonych im partnerów. Jeśli chodzi o mnie, podkochiwałam się w Bastienie od chwili, gdy go zobaczyłam, gdy miałam jedenaście lat.

To zauroczenie nigdy nie minęło, a kiedy okazało się, że jest moim przeznaczonym partnerem, spełniło się moje marzenie i pobraliśmy się.

Desperacko pragnął dziedzica, a który alfa tego nie chce? Właśnie skończyłam osiemnaście lat, kiedy go znalazłam, ale on miał wtedy trzydzieści jeden lat. Wielu innych alf ma synów, którzy są już szkoleni, aby stać się następnymi alfami w jego wieku.

"Pośpiesz się, Ethan, mam dziś dużo do zrobienia - mówię do kierowcy, siadając z powrotem na pluszowym skórzanym siedzeniu.

Docierając do naszej dużej, ogrodzonej rezydencji, wchodzę do środka i kieruję się prosto do kuchni, a moje szpilki odbijają się echem od drewnianych podłóg. Ugotuję jego ulubiony pudding i umieszczę raporty pod talerzem!

"Możesz wziąć wolny wieczór, odpocznij trochę" - mówię do pokojówki, Emmy. "Ugotuję dla nas dziś wieczorem".

"Och, dziękuję, Luna!" - mówi, odkładając ręcznik, który trzymała. "Jestem pewna, że Alpha będzie absolutnie szczęśliwy, jeśli zrobisz mu jego ulubiony deser! Nie wspominając o tym, że nie lubi słodkich rzeczy, ale twój pudding to coś, czemu nie będzie mógł się oprzeć!

Nie mogę powstrzymać się od uśmiechu na jej słowa. Tak, Sebastien nie lubi słodkich rzeczy poza mną i ciastem z kremem, które uwielbia.

Moje policzki rozgrzewają się, gdy przypominam sobie, jak po raz pierwszy powiedział mi, że jest to jego drugi ulubiony deser, a ja w nadziei na zrobienie jego ulubionego deseru zapytałam go, jaki jest jego ulubiony. Tylko po to, by uśmiechnął się i odpowiedział: ty.

Nie mogę powstrzymać się od uśmiechu od ucha do ucha, podekscytowane uczucie tworzy przyjemny szum wokół mnie, gdy zabieram się do pracy, chcąc, aby wszystko było idealne na jego powrót.

Mijają godziny, a kiedy wszystko jest prawie gotowe, przebieram się w coś ładnego i ustawiam stół ze świecami i jedzeniem."Prawie 21:00..." wkrótce będzie w domu.

Z powodu kłopotów, które otaczają nasze granice, a także konieczności prowadzenia firmy, Sebastian często pracuje do późnych godzin nocnych. Starał się jednak wracać do domu przed 21:30 i w razie potrzeby kontynuować pracę z domu.

Siadam na krześle, obserwując tykanie zegara, którego dźwięk jest głośny w ciszy panującej w pokoju.

Po raz kolejny spoglądam na swój brzuch, uśmiechając się delikatnie w oczekiwaniu na powrót mojego partnera.

Czas mija powoli i wkrótce wybija jedenasta, ale nie zniechęcam się, może jeszcze raz podgrzeję jedzenie...

Właśnie położyłem odgrzane posiłki na stole, gdy moja głowa podskoczyła na dźwięk kroków, sprawiając, że moje serce załomotało na nagły dźwięk. Podekscytowana spoglądam w stronę drzwi.

Wreszcie jest w domu!

Drzwi frontowe zamykają się, a do mojego nosa dociera znajomy, słaby zapach mojego partnera.

Rzucam szybkie spojrzenie na zegar na ścianie. Ku mojemu zaskoczeniu, minęła północ.

Pędzę do przedpokoju, przepełniona ekscytacją, że w końcu będę mogła przekazać mu dobre wieści. Jest tam, w słabo oświetlonym holu. Wciąż wygląda tak przystojnie jak zawsze.

Trzy i pół roku później nadal sprawia, że moje serce podskakuje, gdy tylko go widzę.

Rozluźnia swój czarny krawat i odkłada teczkę, trzymając w rękach kilka dokumentów. Jego jasnoniebieskie oczy wyglądają na zmęczone, gdy spotykają się z moimi, a ja się uśmiecham.

"Sebastian! Podbiegam do niego, owijając ramiona wokół jego szyi.

Łapie mnie jedną ręką, ale nie ma w tym entuzjazmu. Musiał mieć naprawdę ciężki dzień. Nie przeszkadza mi to; wiem, jak stresujące są ostatnio sprawy w pracy.

Kładąc mnie z powrotem na podłodze, unosi brew, patrząc na mnie z góry.

"Dlaczego nie śpisz o tej porze?" pyta mnie swoim głębokim, chropowatym głosem.

"Czekałem na ciebie. Chciałem zjeść razem kolację. Jest coś, co chciałem ci powiedzieć - wyjaśniam, pomagając mu zdjąć marynarkę, szczotkując kłaczki z jego białej koszuli, która nie jest już tak rześka jak rano.

"Już jadłem - odpowiada, zaskakując mnie, gdy kieruje się w stronę salonu. "Mam ci coś do powiedzenia.

"Ok, ty pierwszy - mówię, gdy opada na sofę, rozciągając swoje długie nogi i opierając rękę na oparciu sofy.

Siadam obok niego, wiedząc, że podzieli się czymś na temat spotkania w sprawie pracy. W końcu znam się na tych sprawach i często pytał mnie o opinię na temat swoich pomysłów.

Jednak coś jest nie tak. W jego oczach jest chłód, gdy patrzy w moje.

Sebastian spogląda w dół na plik w swoich rękach, zanim rzuca go na stół, a głośny trzask, gdy uderza w stół, sprawia, że podskakuję.

"Przeczytaj to."

Biorę go niespokojnie i otwieram pusty plik, ale czerwone słowa napisane pogrubioną czcionką na górze pierwszej strony sprawiają, że moja krew staje się zimna.

"UMOWA ROZWODOWA

Sapię, szybko skanując dokument. To uczucie staje się jeszcze gorsze. To umowa rozwodowa z naszym nazwiskiem... Całe moje ciało drży, gdy patrzę na niego, zraniona i zdezorientowana.

"Dlaczego?" udaje mi się wymamrotać, patrząc na mężczyznę, którego kocham z całego serca.Co poszło nie tak?

"Annalise wróciła i dołączyła do stada".

Spoglądam gwałtownie w górę. Nagle ciężko mi oddychać.

"Ale ja jestem twoją partnerką - szepczę. Jak mogło mu nadal zależeć na Annalise? Ona była jego przeszłością. "Jesteśmy małżeństwem od trzech lat.

"Nasze małżeństwo było błędem od samego początku. Wtedy mój ojciec zażądał, bym poślubił moją partnerkę, ale teraz nie chcę być związany układem Bogini. Nie widzę sensu w przeznaczeniu partnerów".

Serce mi się ściska. Spoglądam na jego twarz, próbując zrozumieć, o czym myśli, ale nic nie zdradza jego uczuć, a on trzyma się murów, blokując więź z partnerką.

"Ale twój ojciec...

"Moja mama nie jest partnerką mojego ojca, ale i tak mnie urodziła. Dała mu potężnego syna alfa i nawet po tym, jak znalazł swoją partnerkę, pozostał u jej boku, odrzucając swoją partnerkę. Nigdy nie zrozumiem jego powodu, dla którego chciał mnie mieć z moją przeznaczoną partnerką, podczas gdy on sam jest dowodem na to, że nie potrzebujesz swojej partnerki".

Te słowa są gorsze niż tysiąc ciosów nożem i czuję, jak oczy zachodzą mi łzami, a agonia, którą odczuwa mój wilk, pochłania mnie.

Czy on naprawdę myśli, że to prawda? Annalise jest moją przyrodnią siostrą i chociaż umawiała się z Sebastianem, znam jej prawdę, tę prawdziwą, którą ukrywa za ładną buzią i łabędzimi oczami.

"Annalise podeszła do ciebie tylko dlatego, że byłeś Alfą... Sebastian, ona nie kocha cię tak jak ja. Ona chce być Luną..."

Kopie solidny dębowy stolik do kawy, sprawiając, że podskakuję, gdy przewraca się z głośnym trzaskiem, uderzając o drewnianą podłogę z ogłuszającym hukiem, który sprawia, że ozdoby w szklanej szafce się trzęsą.

"A co z tobą? Ty po prostu chcesz być Luną, prawda! Wiedziałaś, że Annalise i ja jesteśmy w związku, ale i tak samolubnie zaakceptowałaś małżeństwo i zdradziłaś własną siostrę, biorąc jej mężczyznę! Okłamałaś mnie. Powiedziała mi wszystko!"

"Nie, to nieprawda. Pozwól mi wyjaśnić..."

"Nie antagonizuj mnie, Zaia, dostałaś to, czego chciałaś, zostałaś moją żoną i Luną, ale to ci nie wystarczyło. Zmusiłaś Annalise, by nie zbliżała się do tego stada, bo wiedziałaś, że gdy wróci, dowiem się wszystkiego!

Tak, chciałem, żeby Annalise odeszła, ale nigdy jej do tego nie zmuszałem. Odeszła z własnej woli, gdy dowiedziała się, że Sebastian znalazł swoją partnerkę, ale teraz to prawie tak, jakby planowała swój powrót przez cały ten czas.

Czy ona naprawdę wystarczy, by stanąć pomiędzy tym, co mamy? Ze smutkiem patrzę mu w oczy, zdając sobie sprawę, że nigdy mi nie ufał. Teraz osądza i kalkuluje wszystko, co mu dałam, z podejrzliwością, jakbym ograła go, by zdobyć pozycję Luny.

Czy nie zdaje sobie sprawy, że zakochałam się w nim, zanim jeszcze dowiedziałam się, że jest Alfą? Czy zawsze był wobec mnie nieufny? Że jedna osoba może wejść między nas i wszystko zrujnować? Czy choć przez chwilę naprawdę kochał mnie całym sercem?

Nie mogę tego zrozumieć. Powiedz mi Bastian... Jeśli mnie nie chciałeś, to dlaczego się ze mną kochałeś? Dlaczego dotykałeś mnie, jakbym była jedyną kobietą, która się dla ciebie liczyła?Biorąc głęboki oddech, zadaję mu decydujące pytanie. "Sebastian... Powiedz mi, czy to nie była prośba twojego ojca..."

"Wtedy bym cię odrzucił, i nawet teraz to zrobię, dla Annalise.

Moje usta drżą, przypominając sobie, jak mój ojciec nie był zadowolony z tego, że za niego wyszłam. Nigdy nie lubił rodziny Sebastiana, a jednak poświęciłam wszystko dla niego.

Moją rodzinę... moje dziedzictwo i pozycję, ale to najwyraźniej mu nie wystarczyło.

Jeśli jest w stanie tak łatwo odrzucić mnie na bok, to jaki jest mój pożytek?

Wydycha powietrze, jakbym była irytującym dzieckiem i wyjmuje zapalniczkę i papierosa.

"Podpisz papiery wkrótce. Nie chcę, żeby to się przeciągało" - mówi.

Wpatruję się w akta, a pojedyncza łza rozpryskuje się na papierach.

"Co chciałaś mi powiedzieć?" - pyta.

"To już nie jest ważne... zapomnij o tym" - mówię, myśląc, że nigdy nie zobaczy papierów, które obecnie leżą na stole w jadalni.

"Jeśli masz jakieś obawy dotyczące alimentów, daj mi znać. Twoje wydatki zostaną pokryte i możesz zostać w stadzie".

To boli.

"Nie... nie ma takiej potrzeby. Wszystko jest w porządku. Podpiszę i natychmiast ci je zwrócę" - odpowiadam, wstając i próbując się pozbierać, gdy cały mój świat się zawalił.

Zatrzymuje się na chwilę i po prostu kiwa głową, nie przejmując się moim złamanym sercem i agonią, którą wiem, że może wyczuć przez więź. Czy naprawdę mógłby odrzucić mnie, swoją partnerkę, dla innej kobiety?

Odpowiedź jest przede mną i chociaż jest bolesna, prawda jest taka, że tak, tak, mógłby.

"Możesz tu zostać na dzisiejszą noc. I tak jest już późno. Annalise nie wprowadzi się, dopóki wszystko nie zostanie załatwione. Nie chcę, żeby czuła się niekomfortowo.

Wpatruję się w jego przystojną twarz, próbując rozpoznać mężczyznę, w którym się zakochałam.

Uśmiecham się gorzko i kiwam głową.

"Nie martw się, już mnie nie będzie. Pozdrów ode mnie Annalise.


Rozdział 2

ZAIA.

Następny dzień zapowiada się tak ponuro i ciemno, jak ciężar na mojej klatce piersiowej.

Sebastian wyszedł zeszłej nocy. Słyszałam trzask zamykanych drzwi i zastanawiałam się, czy poszedł do Annalise.

Wpatruję się w akta rozwodowe przede mną, pięć milionów dolarów alimentów. To nie jest mała kwota. On naprawdę tak desperacko chce, żebym odeszła, prawda?

Rzucam akta na łóżko. Nie potrzebuję jego pieniędzy. Nic nie zrekompensuje mi bólu odrzucenia przez mojego partnera. Mężczyznę, któremu oddałam wszystko.

Odsuwam pomiętą pościel, wstaję z łóżka i wpatruję się w swoje odbicie nad toaletką.

Spogląda na mnie kremowa skóra z piegami i długie rude loki, które pomimo tego, że były trudne w utrzymaniu, nigdy nie rozważałam ich ścięcia, ponieważ Sebastian je lubił. Moje usta nie są tak duże jak u Annalise, ale najbardziej wyróżniającą się cechą są prawdopodobnie moje ametystowe oczy.

Był czas, kiedy każdy mężczyzna mnie pożądał. W college'u i na uniwersytecie wszyscy młodzi mężczyźni chcieli umawiać się z Zaią Toussaint.

Moja reputacja na studiach i jako córka alfy Hugh Toussaint tylko się do tego przyczyniła, pochodzę z renomowanego stada, którego wielkość jest prawie tak duża jak ta, jednak ich reputacja jest zupełnie inna.

Podczas gdy stado mojego ojca jest znane ze swojego statusu społecznego i wpływów, stado Dark Hollow Falls było znane ze swojej władzy i kontroli.

Nikt nie chce z nimi zadzierać.

Spoglądam w dół na papiery w mojej dłoni.

Kładąc dłoń na brzuchu, uspokajam się. Stres nie jest dobry dla dziecka. Nie będę tu siedzieć i płakać. Pokażę mu, że nic mi nie jest.

Zdeterminowana, zaciskam pięści, w których wciąż trzymam te nienawistne papiery, po czym przygotowuję się do dnia i schodzę na dół.

"Czy Alpha nie wróciła zeszłej nocy?" pyta Emma, wychodząc z jadalni z niedojedzonymi naczyniami.

"Przyszedł późno, a ja zasnęłam - odpowiadam, zmuszając się do uśmiechu, gdy prowadzę ją do kuchni.

"Wyglądasz blado, Luna. Wszystko w porządku? - pyta, gdy robię sobie płatki, mimo że nie mam apetytu.

Zanim zdążę odpowiedzieć, dzwoni mój telefon.

To Valerie Scott, moja lekarka i bliska przyjaciółka.

"Halo?" odpowiadam, odchodząc od stołu i wychodząc z kuchni, by zachować prywatność.

"Zaia, przepraszam, że zawracam ci głowę tak wcześnie. Przejrzałem jeszcze raz twoje raporty i chcę, żebyś wróciła na kilka dodatkowych kontroli".

"Valerie... czy wszystko w porządku? pytam nerwowo.

"Nie martw się, Zaia, po prostu przyjdź do mnie jak najszybciej.

Rozłączam się, strach osiada mi w żołądku i szybko spieszę się do wyjścia, prosząc Ethana, aby przygotował samochód.

Kiedy jestem już w samochodzie, mówię mu, żeby zawiózł mnie do szpitala.

Patrzy na mnie z zaciekawieniem, gdy jest posłuszny. "Wszystko w porządku, Luna?"

"Tak, właśnie idę spotkać się z Valerie na brunch.

To nie jest kompletne kłamstwo.

Valerie jest głównym ginekologiem w szpitalu i cieszę się, że to ona dowiedziała się o moim dziecku.

Wkrótce docieramy do szpitala i dziękuję Ethanowi, mówiąc mu, żeby na mnie poczekał.Wietrzna pogoda daje mi się we znaki i cieszę się, że mogę wejść w ciepłe wejście do szpitala.

"Masz kolejną wizytę, Luna?" - pyta pani w recepcji.

Plotki rozprzestrzeniają się jak pożar, wiedząc, że przyszłam do szpitala dwa dni z rzędu.

"O nie, ja..."

"Przyszła się ze mną zobaczyć".

Oboje odwracamy się, z ulgą widząc Valerie stojącą w białym płaszczu ze skrzyżowanymi ramionami.

"Rozumiem - mówi wścibska kobieta za ladą, po czym uśmiecha się i wraca do swojej papierkowej roboty. W korytarzach unosi się silny zapach środka dezynfekującego.

"Myślę, że na razie najlepiej będzie utrzymać ciążę w tajemnicy - szepcze do mnie Valerie, idąc korytarzem i otwierając drzwi swojego biura.

"Też tak myślę. Zgadzam się, chociaż moje powody są raczej inne.

Po wejściu do wygodnego gabinetu każe mi położyć się na łóżku, aby mogła szybko przeskanować mój brzuch. Ponieważ jesteśmy w jej biurze, nie ma ekranu naprzeciwko, abym mógł sam zobaczyć skan.

Jednak z pogłębiającym się zmarszczeniem na jej twarzy, nie ośmielam się jej przeszkadzać, gdy dokonuje pomiarów, obserwując ekran.

W końcu, kiedy wyciera zimny żel z mojego brzucha i każe mi wstać, pytam ją, wstając: "Powiedz mi Valerie, co to jest?".

"Nie musisz się zbytnio martwić, nie ma nic złego w samej ciąży, ale..." zaczyna, ale jest zbyt wcześnie, by poczuć ulgę. "Chodź, usiądź."

Zobowiązuję się. Zajmując miejsce, wzdycha, siadając za biurkiem.

"Ale?"

Wzdycha, przechylając głowę i otwierając plik na biurku.

"Ale twoje zdrowie nie jest najlepsze. Szczerze mówiąc, jestem zaskoczona. Pochodzisz z silnej linii krwi i wydajesz się być zdrowa i sprawna, ale po przejrzeniu twoich raportów... jesteś bardzo słaba, a to może mieć wpływ na rozwój dzieci. Odkłada teczkę, a ja marszczę brwi.

Moje oczy się otwierają. "Dzieci?"

"Tak, Zaia, będziesz miała bliźniaki, co sprawia, że tym bardziej martwię się o tę ciążę i twoje zdrowie.

Bliźnięta! Byłabym szczęśliwsza, gdyby rozwód mi nie przeszkadzał, ale lekarka najwyraźniej nie podziela mojego podekscytowania. Ona się martwi.

"Czy je stracę?" pytam nerwowo.

"Szanse na poronienie są niezwykle wysokie i dopóki nie minie pierwszy trymestr, powiedziałbym, że musisz jak najwięcej odpoczywać. Być może na razie lepiej będzie przemilczeć wiadomość o ciąży. Wiem, że członkowie stada będą chcieli cię odwiedzić, jeśli dowiedzą się, że wkrótce urodzi się spadkobierca alfy.

Kiwam głową ze zrozumieniem, sięgam po akta i przeglądam je. Może i nie jestem lekarzem, ale na uniwersytecie studiowałam medycynę wraz z biznesem.

"Jak to możliwe, że mój poziom jest tak niski? pytam.

Kręci głową. "To dla mnie niepojęte, ale dam ci kilka multiwitamin i będziemy cię obserwować".

"Dzięki, Val. Mogę zadać dziwne pytanie? Czy odrzucenie szkodzi nienarodzonemu dziecku?" mówię cicho.

Patrzy na mnie ostro, a ja unoszę podbródek, mając nadzieję, że mnie nie przejrzy.

Siada, zastanawiając się nad tym przez chwilę, po czym patrzy mi prosto w oczy z wyrachowaniem."Nie Zaia, to nie zaszkodzi dziecku, ale z pewnością zaszkodzi matce i... jeśli matka jest już słaba, na przykład tak jak ty, może już nigdy nie być w stanie urodzić kolejnego dziecka".

--

Po pożegnaniu Valerie nie wracam do domu. Jestem zbyt roztrzęsiona i niespokojna, by myśleć trzeźwo. Po tym, co mi powiedziała, nie jestem już pewien, co powinienem zrobić.

Przez ostatnią godzinę zastanawiałam się, co zrobić. Zwolniłam Ethana i postanowiłam wrócić do domu pieszo, nie zważając na pogodę.

Mój umysł wciąż jest w chaosie, a wspomnienie z dawnych lat powraca do mnie, sprawiając, że serce mi się ściska.

(Flashback)

"Kiedy będziemy mieli dziecko, mam nadzieję, że będzie wyglądało tak jak ty".

"Ja?" - pytam zaskoczona, gdy przyciąga mnie do siebie i przeczesuje palcami moje włosy.

"Tak, moja piękna ognista pixie. I mam nadzieję, że też będzie miało takie włosy jak ty - odpowiada, całując mnie w szyję.

Moje serce przyspiesza, gdy przechylam głowę. Nie czułam się pewnie z moimi płomienno-pomarańczowymi włosami, ale Sebastian je uwielbiał, mówiąc, że przypominają mu feniksa.

"Zion" - mówi, pieszcząc mój policzek, ale to jego następne słowo sprawia, że moje oczy rozszerzają się w szoku. "To będzie imię naszego syna".

(Koniec retrospekcji)

Tak bardzo nie mógł się doczekać naszych dzieci. Czy gdybym zaszła w ciążę wcześniej, wszystko potoczyłoby się inaczej?

Chociaż wiem, że już mnie nie chce, myślę, że powinnam przynajmniej spróbować, dla naszych dzieci. Być może zastanowi się ponownie, gdy dowie się, że będziemy mieć dwójkę pięknych dzieci. Być może ponownie rozważy rozwód. W końcu jako ojciec ma prawo o nich wiedzieć.

W moim sercu pojawia się promyk nadziei i kieruję się w stronę Pack Hall. W tym czasie Sebastian będzie pracował w swoim biurze.

Pack Hall znajduje się obok naszej rezydencji, oddzielony jedynie czarną bramą. Członkowie naszego stada mieszkają po drugiej stronie miasta i jest to jedyne miejsce, w którym mogą się zbierać na spotkania i ważne wydarzenia.

Wchodząc do środka, wprowadzam kod na trzecie piętro, skanując odcisk palca i wchodzę po wyłożonych dywanem schodach. To piętro jest przeznaczone tylko dla wyższych rangą członków stada i nikt nie ma tu wstępu bez identyfikatora.

Zbieram się na odwagę i prostuję ramiona, mając nadzieję, że może jednak rozważy wyrzucenie mnie, gdy dostrzegam nikogo innego jak Annalise siedzącą na biurku Sebastiana w niezwykle krótkiej sukience i śmiejącą się z czegoś, co właśnie powiedział.

Po raz pierwszy zastanawiam się, czy Sebastian polubił mnie, bo przypominałam mu moją przyrodnią siostrę.

Chociaż Annalise jest wyższa i szczuplejsza. Z jej pięknymi blond włosami i niebieskimi oczami, jest anielską lalką, której każdy dałby się zwieść.

Nie mogę się powstrzymać od patrzenia na rude kosmyki włosów, które opadają mi na ramię. Jesteśmy podobne, a jednak różne...

"Och Seb, nie mogę przestać się martwić, że naprawdę jesteś zakochany w mojej siostrze." Głos Annalise sprawia, że gwałtownie podnoszę wzrok.

Irytacja przeszywa mnie na wskroś. Wciąż jestem Luną i jego żoną i dopóki nie podpiszę tych papierów, on wciąż jest mój... Jak ona śmie! Nie jestem w stanie powstrzymać gniewu, który czuję, gdy idę wyłożonym dywanem korytarzem."Nie myl się", odpowiada Sebastian.

Wzdrygam się, gdy Annalise się śmieje.

Dźwięk brzmi dla mnie jak szuranie paznokciami po tablicy i zaciskam zęby, patrząc przez szparę w drzwiach.

"Więc mówisz, że przez ostatnie trzy lata nigdy nie żywiłeś do niej żadnych uczuć?"

Zapada cisza, a ja kładę dłoń na ścianie, mając nadzieję, że nie zburzy całkowicie mojego postanowienia.

"Wcale nie. To było po prostu spóźnione o trzy lata odrzucenie. Coś, co powinnam była zrobić dawno temu". Odpowiada chłodno.

Wstrzymuję oddech i staram się nie pozwolić, by przytłaczające odrzucenie ścisnęło mnie za serce.

"Och, to sprawia, że czuję taką ulgę, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że w końcu możemy wrócić do tego, jak było, zanim ona stanęła między nami."

Przez szparę w drzwiach widzę Sebastiana siedzącego w milczeniu, z twardym wyrazem twarzy i rozkojarzonym spojrzeniem za okno.

"Czy ty mnie słuchasz, Seb?

"Przepraszam, ja tylko... Co właśnie powiedziałeś?

"Powiedziałem, że wszystko będzie tak, jak było, zanim mi wszystko odebrała. Przesuwa dłońmi po jego ramionach.

Przyciskam dłoń do klatki piersiowej, życząc sobie, by ból zniknął, gdy Annalise kontynuuje paplaninę.

"Nie musisz się o nic martwić. To znaczy, ona nawet nie mogła dać ci dziecka przez te wszystkie lata... Będę miała dziecko dla nas. Zasługujesz na dziedzica" - powiedziała uwodzicielsko.

Żałuję, że nie wiem, co zrobiłam, by być tak traktowana. Wspomnienia naszych wspólnych chwil wypełniają mój umysł i potrząsam głową.

Tak, pobraliśmy się natychmiast, gdy okazało się, że jesteśmy parą, ale to normalne. Ojciec Sebastiana był nieugięty, owszem, ale nigdy nie czułam, że Sebastian nie jest szczęśliwy. Dbał o mnie, komplementował i wiem, że uważał mnie za atrakcyjną...

Więc co się stało?

"Sebastian, myślałam, że może pójdziemy na randkę do jednego z naszych starych weekendów z gorącymi źródłami?" mruczała kokieteryjnie.

Mój mąż siada z przodu i żołądek mi się ściska, gdy kładzie dłoń na jej nagim udzie. "Myślę, że to doskonały pomysł.

Cofam się, moje serce krzyczy z bólu, bólu, którego nikt nie usłyszy. Nie mogę tu stać i patrzeć, jak ze mnie kpią.

Nie mogę tego zrobić. Nie mogę mu powiedzieć o moich dzieciach. Co jeśli spróbuje mi je odebrać?

Odwracam się, wracam do schodów i zbiegam po nich, próbując powstrzymać łzy, które grożą upadkiem, ale nie udaje mi się i ściana zapory rozpada się, tak jak moje życie zawaliło się wokół mnie.


Rozdział 3

ZAIA.

Po powrocie do domu, gdziekolwiek spojrzę, widzę jego, widzę życie, które razem zbudowaliśmy. Paraliżujący ból pochłania mnie z powodu tego, co zostawiam za sobą, ale nie pozwolę mu odebrać mi więcej.

Nie pozwolę mu zranić życia, które we mnie rośnie. Te dzieci są tak samo moje, jak i jego i zrobię dla nich wszystko, co w mojej mocy.

Zaczynam się pakować, zabierając tylko najpotrzebniejsze rzeczy i wrzucając je do walizki. Im szybciej się stąd wydostanę, tym lepiej.

Piszę krótką notatkę do Emmy, dziękując jej za usługi.

Biorę umowę rozwodową i siadam przy stole. Cisza w domu jest ogłuszająca.

Emma musiała już skończyć pracę i wyjść. Trzęsącymi się rękami podpisuję papiery i zamykam teczkę, a wraz z nią drzwi do tego rozdziału mojego życia.

Podnoszę telefon i spoglądam na numer mojej matki. Nie dzwoniłam do niej od jakiegoś czasu... Chociaż ona i mój ojciec są w separacji, ona również była przeciwna mojemu małżeństwu z Sebastianem.

Wiem jednak, że zrozumie mnie lepiej niż ktokolwiek inny... W końcu mój ojciec zostawił ją dla nikogo innego jak matki Annalise.

Moi rodzice byli sobie przeznaczeni, ale mój ojciec miał romans z inną kobietą, dlatego Annalise urodziła się zaledwie kilka dni po mnie.

Moja macocha nie tylko odebrała mojej mamie partnera, ale także odebrała mi tatę.

Kiedy byłam mała, byliśmy ze sobą blisko, ale macosze się to nie podobało i zawsze podburzała go przeciwko mnie, próbując doprowadzić do rozdźwięku między nami. W końcu jej się udało.

Mimo że byłam wychowywana w luksusowych warunkach i otrzymałam najlepsze wykształcenie, nasz związek stał się dla niego formalnością. Odpowiedzialnością, której już nie chciał.

Gdy dorastałem, mój ojciec utrzymywał kontakt. Oczywiście wpadał nawet na moje urodziny, ale w chwili, gdy odmówiłam porzucenia Sebastiana dla Annalise, on również się mnie wyrzekł.

Pójdę do domu mamy i zapytam, czy mogę tam zostać przez kilka dni. Wystarczająco długo, żebym mogła sobie wszystko poukładać.

Łzy spływają mi po twarzy, gdy zsuwam obrączkę z palca i kładę ją na aktach rozwodowych. Chwytam za rączkę walizki i ciągnę ją za sobą, mówiąc Ethanowi, żeby przyprowadził samochód.

Z ostatnim, powłóczystym spojrzeniem w dół korytarza, wychodzę.

Jego zdrada z ostatniej nocy wciąż odbija się echem w moich uszach. Gniew w jego głosie wciąż mnie prześladuje. Wspomnienie jego i Annalise w biurze wciąż kłuje.

Myślałam, że ta ciąża uratuje naszą więź, ale byłam głupia, że tak myślałam. Powinnam była wiedzieć, że nigdy mi nie uwierzy, gdy po raz kolejny oskarżył mnie o kłamstwo.

Wychodząc na zewnątrz, widzę, że deszcz ustał, tęcza rozpościera się na niebie, witając mnie z otwartymi ramionami, ale nie mogę docenić jej piękna, nie dzisiaj. Ciężar na moich ramionach jest duży, ból już zaczyna szarpać moje wnętrze.

Ostry ból w klatce piersiowej niemal rzuca mnie na kolana, a wzrok mi się rozmywa. Z moich ust wydobywa się cichy jęk, zanim udaje mi się go powstrzymać.

Dźwięk zamykanych drzwi samochodu sprawia, że podnoszę wzrok.

Bastien?

"Luna! Wszystko w porządku?"Ethan...

Kiwam głową, starając się zachować siłę. "Tak. Proszę, zabierz mnie do domu mojej matki".

"Tak, oczywiście, chodź Luna..." Pomaga mi wsiąść do samochodu, wkłada moją walizkę do torby i siada na miejscu kierowcy.

"Mieszka na Oak Mill Drive. mówię słabo. Nie jestem już w stanie powstrzymać łez, gdy patrzę na mój dom, który teraz znika z pola widzenia.

"Tak, Luna, zabiorę cię tam natychmiast. Mruczy, jego ton jest zaskakująco łagodny. Jego oczy spotykają się z moimi w lusterku wstecznym, wypełnione troską, która jest mi obca.

Opieram głowę na szybie, gdy przejeżdżamy przez miasto, mijając samochody i ludzi.

Po dobrych dwudziestu minutach jazdy docieramy na ulicę mojej matki i wskazuję jej bladozielone drzwi. Farba się łuszczy i wyglądają na bardziej zużyte, niż je zapamiętałam, ale przywołują przypływ nostalgii z dzieciństwa.

Kiedy ostatni raz ją tu odwiedziłem?

Minęło zbyt wiele czasu.

Ethan otwiera przede mną drzwi, po czym szybko bierze moją walizkę i niesie ją do drzwi wejściowych. Kiedy kładzie moją walizkę, podaję mu kopertę. Patrzy na mnie zaskoczony.

"Co to jest, proszę pani?"

"Wyraz mojej wdzięczności za wszystko, co pan zrobił".

"Luna..."

"Żegnaj, Ethan." mówię. Waha się, ale kiwa głową i odchodzi.

Widzę, jak zasłony drgają w kilku oknach. Na tej małej, krętej uliczce wszyscy są ciekawi, gdy pojawia się nieznana twarz, zwłaszcza gdy jedzie luksusowym samochodem, który tu nie pasuje.

Czekam, aż odjedzie, po czym biorę głęboki oddech i pukam do drzwi.

Nerwy mi puszczają i zaczynam wątpić w swoją decyzję. Może powinnam po prostu zameldować się w hotelu. Nie powinnam była tu przyjeżdżać.

Już mam chwycić walizkę i uciekać, kiedy drzwi się otwierają i spoglądam w szare oczy mojej mamy.

"Mamo..."

"Zaia?" odpowiada zszokowana. Jej wzrok pada na walizkę, zanim spojrzy mi w oczy. "Czy wszystko w porządku?"

Nie jestem w stanie odpowiedzieć, moje oczy zalewają się łzami. Podnosi moją walizkę, rozgląda się po ulicy i woła mnie do środka, zamykając drzwi przed ciekawskimi oczami, które mogłyby nas obserwować i wciąga mnie w pocieszający uścisk, a ja w końcu się załamuję. Szlocham z powodu mojego rozbitego małżeństwa i utraty partnera.

Dziesięć minut później siedzę na wysłużonej kanapie w małym salonie. Wydmuchuję nos chusteczką higieniczną.

"Czy on wie, że jesteś w ciąży?" Mama pyta, pocierając moje plecy, zaciskając usta i marszcząc głęboko brwi.

Kręcę głową: - Nie, to nie ma sensu, mamo. Jest całkowicie zakochany w Annalise, odkąd wróciła. Nie sądzę, że powinnam wykorzystywać te dzieci, by uwięzić go w małżeństwie, w którym najwyraźniej nie chce brać udziału.

Mama wzdycha i kiwa głową.

"Jeśli nie chcesz, żeby wiedział, to zachowamy to w tajemnicy. Dzieci nigdy nie są sposobem na zatrzymanie mężczyzny. Kiedyś porzucił Annalise dla ciebie, nawet jeśli tymczasowo jest z tobą ze względu na dzieci. Pewnego dnia cię porzuci, tak jak zrobił to teraz"."Mamo, byliśmy sobie przeznaczeni. Wiesz, jakie to ważne. Nie sądziłam, że to zrobi". zaprotestowałam. Przecież nie ukradłam niczego, co nie należało do mnie!

Wzdycha, klepiąc mnie po ramieniu. "Tak, kochanie, ale poleganie tylko na więzi braterskiej nie wystarczy, by utrzymać parę razem. Wiedziałaś o tym, ale zakochałaś się w nim i postanowiłaś to zignorować. Ale jemu najwyraźniej na tym nie zależało.

"Wiem..." mruknęłam, czując się zasmucona, że nadal tak uważa, w końcu Sebastian traktował mnie dobrze... w każdym razie do tej pory.

"Czy już cię odrzucił? "pyta mama, gdy jestem trochę spokojniejsza.

Potrząsam głową. "Jeszcze nie, ale jestem pewna, że wkrótce to zrobi.

"Czy jego odrzucenie zaszkodzi dzieciom?"

Potrząsnąłem głową. "Nie, pytałam Valerie, ale powiedziała, że po tym prawdopodobnie nie będę mogła mieć więcej dzieci.

"Bogini! Zaia, nie możemy pozwolić, by cię odrzucił. To zrujnuje twoje szanse na bycie matką!"

"Mamo! Wciąż je mam, te dwa cenne dzieci, które rosną we mnie. Są więcej niż wystarczające. Poza tym, nie sądzę, bym kiedykolwiek mogła znów kochać". mówię cicho, kładąc dłoń na brzuchu. "Podjęłam decyzję. Pozwolę mu odejść. Mam nadzieję, że poprzesz tę decyzję i utrzymasz ją w tajemnicy. "

Wyciągam rękę i ściskam ją mocno. Jej dłonie są zimniejsze i bardziej pomarszczone niż ostatnim razem, gdy je trzymałem. Ściskam je, mając nadzieję, że zrozumie.

"Dobrze... Nie sądzę, żebyś go potrzebowała. Jutro odejdź i skończ z nim. Wtedy będziesz mogła skupić się na sobie i swoich dzieciach. Jesteś jeszcze młoda, Zaia, znajdziesz kogoś lepszego".

"Znajdę? Więc powiedz mi, mamo, dlaczego nie ruszyłaś dalej?"

Wstała, moje słowa wyraźnie ją zdenerwowały. "Moja sytuacja była... inna."

"Przepraszam, mamo. mówię wstając. Odwraca się do mnie i uśmiecha smutno, kręcąc głową.

"Nie Zaia, wszystko będzie dobrze." mówi, zanim przyciąga mnie w ciepły uścisk, którego naprawdę potrzebuję. "Masz mnie, twoje dzieci mają mnie, przeniesiemy się z dala od tego stada, gdzieś na obrzeża miasta lub dalej. Gdzieś, gdzie nigdy nie będzie w stanie cię znaleźć, ani spróbować zabrać twoich dzieci. Obiecuję ci, że zapewnię ci bezpieczeństwo".

Kiwam głową, a mama wychodzi, mówiąc, że pójdzie przygotować dla mnie sypialnię, zostawiając mnie samą w ozdobnym salonie.

Po kilku chwilach, gdy słucham, jak deski podłogowe skrzypią pod jej ciężarem, gdy porusza się po piętrze, wyjmuję telefon z torby.

Biorąc głęboki oddech, wybieram numer Sebastiana, dzwoni tylko raz, zanim odbierze.

"Halo?"

"Chcę ci powiedzieć, że podpisałam papiery i odeszłam. mówię, starając się utrzymać spokojny głos.

Przez chwilę milczy. "Dobrze wiedzieć. Odrzucenie odbędzie się jutro rano. Przyjdź do mojego biura punktualnie o 9".

Jakby to było kolejne spotkanie biznesowe.

"Nie ma sprawy, będę w hali na czas." odpowiadam cicho.

"Ok."

Rozłączam się, moje serce wali mi o żebra, dopasowując się do rytmu zegara, który wisi złowieszczo na ścianie. Nawet nie żałuje swojej decyzji, ani trochę.

Rozdział 4

ZAIA.

Następnego dnia docieram do Pack Hall wcześnie. Sebastian wysłał SMS-a, że przyśle samochód, ale odmawiam, mówiąc, że dotrę tam sama.

Założyłam prostą czarną sukienkę, a mama spięła moje włosy w schludny kok.

"Na pewno nie chcesz, żebym ci towarzyszyła? Mama pyta, trzymając mnie za ręce.

Kiwam głową: "W porządku, poczekaj tu na mnie".

Zostawiając ją na zewnątrz, wchodzę do środka, kierując się na trzecie piętro. Jestem zaskoczona, że nie zmienił kodu PIN. Może zapomniał.

Zbliżam się do biura Sebastiana i już mam podnieść rękę, aby zapukać, gdy słyszę odgłosy rozmowy dochodzące z wnętrza.

"Ale ja chcę tu być. Dobiega mnie słodki głos Annalise. Jęczy i wyobrażam sobie, jak się dąsa, jakby była dzieckiem pozbawionym ulubionego przysmaku.

"To sprawa między mną a Zaią. Spotkamy się na zewnątrz, kiedy będzie po wszystkim.

Annalise najwyraźniej chce zostać i zobaczyć, jak Sebastian mnie odrzuca.

Ogromna część mnie odczuwa ulgę, że jej odmówił. To już jest upokarzające, a jeśli Sebastian pozwoli jej zostać i zobaczyć, jak cierpię z powodu odrzucenia, będzie to dla niej tylko wisienka na torcie.

Odebrała mi już wszystko, ale nadal nie chce przegapić okazji, by mnie zranić.

"W takim razie dobrze." słyszę jej słowa.

Drzwi się podnoszą i staję twarzą w twarz z Annalise.

Patrzy na mnie, uśmiechając się szyderczo na swojej ładnej twarzy, ale to tylko sprawia, że wygląda brzydko. Nie odzywa się ani słowem, a wychodząc, uderza mnie w ramię.

Spoglądam na jej plecy, gdy nuci do siebie. Oczywiście dla niej to odrzucenie jest powodem do świętowania.

Spoglądam przed siebie, na Sebastiana siedzącego za biurkiem. Wygląda przystojnie w granatowym garniturze, ale jego twarz jest pozbawiona emocji.

Wchodzę do środka i zamykam za sobą drzwi. Sebastian wstaje i podchodzi do mnie, patrząc mi prosto w oczy.

Powietrze wypełnia napięta cisza.

"Masz ochotę na drinka? pyta, biorąc dwa kieliszki z barku i podnosząc butelkę mojego ulubionego wina.

"Nie, dziękuję. mówię cicho. Nie mogę pić, bo jestem w ciąży.

On może zachować wino i świętować z Annalise. Jego nastrój natychmiast się pogarsza po mojej odmowie i nalewa sobie pełny kieliszek, wypijając go jednym haustem.

"Więc miejmy już to odrzucenie za sobą. mówi chłodno, odstawiając kieliszek mocniej niż to konieczne.

Biorę głęboki oddech, serce mi wali, przygotowując się najlepiej jak potrafię. "Niech tak będzie." odpowiadam, a moje oczy błyskają determinacją.

Nie pokażę mu, jak bardzo mnie to załamuje.

Obserwuje mnie przez chwilę, nie okazując żadnych emocji.

"Ja, król alfa Sebastian ze stada Dark Hollow Falls, odrzucam ciebie, Zaię Toussaint, jako moją partnerkę i Lunę.

Sapię, gdy ból rozdziera moją klatkę piersiową i czuję, jak gwałtownie rozrywa mnie więź, ale trzymam głowę uniesioną, odmawiając karmienia Annalise zadowolonym spojrzeniem zwycięstwa, gdy razem śmieją się z tej chwili.

Sebastian przygląda mi się, jakby nie sądził, że dam radę.

"Ja, Zaia Toussaint, była Luna ze stada Dark Hollow Falls, przyjmuję twoje odrzucenie, alfa Sebastianie King. Z moich ust wydobywa się jęk, gdy czuję, jak ostatnie nici więzi między nami pękają, a ja pozostaję w agonii. Chwytam się za szyję, czując jak mnie pali."Zgodziłaś się." mruczy w oddali, ale nie mogę się skupić, ponieważ ból się nasila, z trudem oddycham. Mój wzrok ciemnieje i odwracam głowę, by spojrzeć na mężczyznę, którego kiedyś nazywałam swoim.

Nasze oczy spotykają się po raz ostatni, zanim poddaję się bólowi...

--

Nieustanne pikanie maszyny sprawia, że otwieram powieki. Całe moje ciało boli, jakbym przebiegł maraton.

Jęk opuszcza moje usta, gdy rozglądam się i widzę rozmawiające Valerie i mamę. Odwracają się i patrzą na mnie.

"Obudziłaś się, Zaia! mówi mama, podbiegając do mnie.

"Pani Walton, proszę pozwolić mi przeprowadzić kilka testów".

Zmuszam się do uśmiechu, by powiedzieć mamie, że nic mi nie jest, bo leżę tutaj z ogromną dziurą w klatce piersiowej i część mnie chce się poddać.

"Czy z moimi dziećmi wszystko w porządku, Valerie? szepczę.

"Tak, są silniejsze niż myślisz. Powinnaś bardziej dbać o siebie. Nadal jesteś słaba i masz niskie ciśnienie krwi". beszta Valerie. "Więc on cię odrzucił, a ty mu na to pozwoliłaś? Dlaczego nie powiedziałaś mu, że jesteś w ciąży?"

Mama zamyka drzwi, patrząc na nas niepewnie.

"Nie obchodziłoby go to." Odpowiadam, odwracając głowę, próbując ukryć łzy.

Zapada napięta cisza, gdy kończy testy.

"Masz szczęście, że nie jest z tobą gorzej. Przez jakiś czas będziesz czuć się słabo, ale nie trać energii i nie przestawaj jeść. Za kilka tygodni możesz poczuć się lepiej fizycznie, ale psychicznie, nie mogę powiedzieć".

"Dzięki, znowu mnie uratowałeś. Czy mogę cię prosić, żebyś nikomu nie mówiła o mojej ciąży? Nawet Sebasowi... alfie. Odejdę daleko." mówię cicho. Nie mogę już nazywać go Sebastianem.

Robi pauzę, a jej pióro przyciska się do papieru na tablicy, po czym wzdycha i kiwa głową.

"Tak myślałam, ale jesteś pewna Zaia, że nadal jesteś naszą Luną".

Uśmiecham się gorzko. "Luna? To już nie jest mój tytuł.

Odkłada schowek, przechylając głowę. "Zawsze będziesz Luną dla mnie i dla wielu w tym stadzie. Uwierz mi.

Nie jestem już taka pewna...

"Kiedy będzie mogła opuścić szpital?" pyta mama.

"Powiedziałbym, że może wyjść, ale kiedy to zrobi, pamiętaj, że musi odpoczywać w łóżku. Co najmniej dwa tygodnie. Proszę."

"Nie martw się, dopilnuję tego." Mama mówi stanowczo. "Opuścimy to miejsce.

"Dokąd pójdziemy?" pytam cicho.

"Gdziekolwiek, byle nie tutaj. Jeśli nie chcesz, by się dowiedział, musimy wyjechać, zanim zorientuje się, że nosisz jego dzieci".

Kiwam głową. "Tak będzie najlepiej..."

"Dobrze, zadzwonię po taksówkę. To nie potrwa długo. Opiekuj się nią, doktorze". Mama obiecuje, zanim pospiesznie wychodzi z pokoju.

Valerie westchnęła. "Jesteś tego pewna?"

"Tak - odpowiadam, wpatrując się pustym wzrokiem w ścianę przed sobą.

W środku czuję się martwy.

Poklepuje mnie po ramieniu, wzdychając ciężko. Jej pager brzęczy.

"Zaraz wracam." Mówi, uśmiechając się do mnie, po czym wychodzi z pokoju, a ja zostaję sam.

Część mnie miała nadzieję, że Sebastian mnie odwiedzi... Zemdlałam przed nim, ale on naprawdę cieszy się, że się mnie pozbył.

Nagle drzwi się otwierają i przez ułamek sekundy moje serce podskakuje, myśląc, że to może on, ale ku mojemu przerażeniu, to Annalise wchodzi do środka."Och, więc to prawda! Udawałeś, że zemdlałeś tylko po to, by zyskać współczucie i opóźnić odrzucenie?". szydzi pogardliwie.

Przygryzam wnętrze policzka i spoglądam na nią. "Nie martw się, on mnie odrzucił, a ja to zaakceptowałam. Wygrałaś." Próbuję ukryć swój ból.

Przez sekundę wygląda na zaskoczoną, a potem uśmiecha się radośnie.

"Och, to świetnie..." mówi, podchodząc do łóżka. "Nie ma dla ciebie miejsca w naszym życiu, zwłaszcza, że wkrótce zostaniemy rodzicami.

Sapię, nie mogąc ukryć bólu, gdy patrzę na jej brzuch, który delikatnie głaszcze.

"Co?"

Zdradził mnie...

"Czy to boli? Świadomość, że twój facet był zajęty mną, kiedy ty grałaś dobrą żonkę w domu?" drwi. "Jak myślisz, co się działo przez te wszystkie noce, kiedy wracał późno do domu?"

Otwieram usta, by odpowiedzieć, nie chcąc, by zobaczyła, jak bardzo mnie rani, gdy słyszę przekleństwa mamy.

"Spójrz, brudny karaluch przedostał się do sali szpitalnej! Całe to miejsce wymaga sterylizacji!" mówi, sprawiając, że Annalise się odwraca.

"Masz na myśli mnie?" pyta oskarżycielsko.

"Oczywiście, że tak! Nigdy w życiu nie widziałam brzydszej karaluchy! Wyglądasz zupełnie jak twoja matka". Mama szydzi, kładąc ręce na biodrach: "Myślisz, że po nałożeniu makijażu i ładnych ubrań staniesz się ładna? Widać twoje prawdziwe oblicze. A teraz wynocha! Moja córka nie czuje się dobrze, a lekarz wyraźnie powiedział, że nie powinna przebywać w pobliżu robactwa!"

Ukrywam uśmiech, gdy Annalise stoi z otwartymi ustami.

"Mój ojciec się o tym dowie!

"Proszę, chciałabym zobaczyć, co zrobi! odpowiada mama. Annalise odwraca głowę w moją stronę, rzucając mi ostatnie spojrzenie, zanim wybiega z pokoju.

"Chodź, taksówka będzie tu za piętnaście minut. Wiesz, że nie ma tu prawie żadnego sygnału. Być może będę musiała zmienić sieć.

Uśmiecham się do niej słabo. "Dziękuję." mówię cicho, wstając.

Zatrzymuje się i spogląda na mnie. Kąciki jej oczu marszczą się, gdy uśmiecha się do mnie ciepło.

"Od czego jeszcze są matki? Zawsze będę tutaj." Mówi łagodnie, pomagając mi zejść z łóżka. "A teraz chodź, zejdziemy na dół.

Kiwam głową, pozwalając jej wyprowadzić się ze szpitala. Czuję na sobie spojrzenia, ale nie odwracam wzroku. Patrzę tylko przed siebie.

Sebastian i Annalise mogą być szczęśliwi razem.

Wygrasz Annalise, on jest cały twój.


Rozdział 5

SEBASTIAN

"Wciąż się zamartwiasz? Wiesz Seb, jestem zmęczony tym, że muszę cię nagabywać, żebyś coś zrobił, podczas gdy ty zawsze byłeś na szczycie. Po co w ogóle ją odrzucać, skoro nie potrafisz sobie z tym poradzić?"

Spoglądam na Jai'a, mojego betę i najlepszego przyjaciela, ale postanawiam mu nie odpowiadać. Minęły 4 miesiące, odkąd zaakceptowała moje odrzucenie i opuściła stado.

"Nie sądziłam, że to zaakceptuje. Mruknęłam, przerzucając rozpraszająco telefon między palcami.

Jai szydzi. "Tak, po prostu postanowiłeś ją zranić bez prawdziwego powodu i chciałeś, żeby błagała cię, żebyś ją zatrzymał? Zraniłeś ją, wracając do swojej byłej".

Wiem...

Ale nie rozumiem, dlaczego tak łatwo to zaakceptowała? Znam Zaię, odkąd dowiedziałem się, że jest moją partnerką. Zawsze była dziewczyną zdeterminowaną, by dostać to, czego chciała i zawsze się we mnie podkochiwała...

Jak mogła tak po prostu odejść, nawet nie próbując o mnie walczyć? Czułem się tak, jakby chciała się mnie pozbyć.

"Wiesz, stary, skoro już jesteśmy przy tym temacie, to naprawdę musisz porozmawiać z Annalise i powstrzymać ją przed przychodzeniem do Pack Hall.

"A dlaczego miałbym to zrobić?" pytam, unosząc brew.

Potrząsa głową: - To jeden z powodów, dla których tu jestem, jako twój beta. Wszyscy chcą, żebym z tobą porozmawiał".

"Wypluj to." warczę.

Patrzy na mnie poważnie. "Ona powoduje problemy ze wszystkimi tutaj. Personel sprzątający, kucharze, strażnicy, nawet ogrodnik. Próbuje im mówić, jak mają wykonywać swoją pracę. Przysięgam, odkąd dołączyła do stada, stała się jeszcze gorszym koszmarem".

"Cóż, jestem pewien, że sobie z nią poradzą. Mam pilniejsze sprawy do załatwienia niż angażowanie się w takie bezsensowne sprawy.

Zadrwił. "Naprawdę? Tak jakby to było zagrożenie, które chcesz uczynić swoją Luną?"

Stado było temu przeciwne, nikt nie był gotowy zaakceptować jej jako swojej Luny, nie mówiąc już o członkostwie w tym stadzie.

"Jestem alfą. Stado powinno nauczyć się akceptować to, co mówię."

"Jesteś aroganckim alfą. Nikt nigdy jej nie zaakceptuje. Co więcej, nie jesteś gotowy, by publicznie powiedzieć komukolwiek, że jesteś rozwiedziony. W zeszłym tygodniu powiedziałeś alfie stada Crimson River, że twoja Luna odwiedza rodzinę. O co w tym wszystkim chodzi?"

Nie odpowiadam, marszcząc brwi. Na razie trzymam Annalise i rozwód w tajemnicy, ponieważ mój ojciec nie będzie zadowolony.

Nic z tego nie poszło zgodnie z planem. Miałem związane ręce i w tamtym czasie nie widziałem innego rozwiązania, jak tylko ją odrzucić.

"Czy ty mnie w ogóle słuchasz? Twoi rodzice wkrótce wrócą z wakacji. Ja na przykład chcę być obecny, gdy powiesz im, że rozwiodłeś się z naszą piękną Luną, ponieważ dowiedzą się o tym, nawet jeśli rozkażesz członkom stada zachować to w tajemnicy."

Spoglądam na niego, gdy kontynuuje, niezrażony moim rosnącym gniewem.

"Poważnie, Zaia była dla ciebie tą jedyną. Była cudowna. Nie widzę nawet tego, co ty widzisz w Małej Plastikowej Annalise. Zaia była idealna, jej włosy, sposób, w jaki odbijały się przy każdym kroku. Pamiętasz, jak opadały jej na oko, bez względu na to, ile razy je odsuwała? Jakby kusiła cię, żebyś to dla niej zrobił? Bogini stworzyła ją dla ciebie. Była twoją przeznaczoną partnerką".Marszczę na niego brwi, czując przypływ zazdrości. "Bogini nie zawsze ma rację". Ale on wciąż kontynuuje.

"W porządku, jej gorący wygląd powinien wystarczyć. Mam na myśli jej ciało, była idealna, a przez to mam na myśli te krągłości. Cholera, jesteś szalony, że nie chcesz się tym cieszyć..."

Warknąłem, trzaskając telefonem o stół. "Uważaj!" warczę.

Podskakuje lekko, zszokowany moim wybuchem. Moja klatka piersiowa faluje, gdy próbuję opanować wściekłość. "Mówisz o mojej kobiecie."

"Twoja była kobieta, Sebastianie. Odrzuciłeś ją, pamiętasz?

Moje oczy błysnęły niebezpiecznie. Jai może i jest moim najlepszym przyjacielem, ale w tej chwili mam ochotę złamać mu ten cholerny nos i zrujnować jego śliczną, chłopięcą twarz.

"Nie obchodzi mnie to. Była moją partnerką. To jest coś, co się nie zmieni".

Unosi brew i rusza do drzwi. Jest wściekły, ale jego wilk nie pozwala mu dalej lekceważyć mnie - jego Alfy.

"Racja. Tylko ty masz teraz Annalise. Nie zamierzam ubiegać się o jej względy, ale jeśli ktoś to zrobi, nie masz prawa go powstrzymać. Odrzuciłeś ją.

Drzwi zatrzasnęły się za nim i zostawił mnie samego w biurze.

Przeklinam, uderzając pięścią w stół.

Moje życie zawsze było skomplikowane, sytuacja z tą paczką, moja rodzina, ich dyktatorskie sposoby i rzeczy, o których nie chcę mówić.

Kiedy dowiedziałem się, że Zaia jest moją partnerką, nie wiedziałem, co czuć... Była zbyt dobra dla mojego stylu życia, zbyt dobra, by być częścią rodziny King.

Tajemnice, o których nawet po trzech latach nigdy się nie dowiedziała... Jestem pewien, że gdyby je znała, już dawno by mnie odrzuciła.

Tajemnice, przed którymi chciałem ją chronić za wszelką cenę.

Tata postawił ultimatum, że dostanę firmę i stado tylko wtedy, gdy znajdę i poślubię przeznaczoną mi osobę. Kogoś, kto był siostrą mojej dziewczyny.

Załamana Annalise nagle odeszła, nie pozwalając mi nawet na wyjaśnienia.

Nie sądzę, by tata spodziewał się, że faktycznie znajdę przeznaczonego mi partnera, ale tak się stało i musiał dotrzymać swoich słów.

Nigdy nie chciałem, by się we mnie zakochała. Na początku trzymałem ją na dystans, planując rozwieść się z nią po roku małżeństwa. Nie planowałem też skonsumować małżeństwa, ale jej niewinność, uroda i pewność siebie mnie przekonały.

Zanim się zorientowałem, byliśmy prawdziwą parą. Zakochałem się w niej równie mocno, jak ona we mnie.

Kochałem ją i nadal kocham...

Ale dzień, w którym Annalise wróciła i powiedziała mi, że była przetrzymywana w niewoli przez trzy długie lata, wstrząsnął mną. Udało jej się uciec, ale kiedy powiedziała mi, że podsłuchała, jak wspominają o tym, kto zlecił jej porwanie, straciłem panowanie nad sobą.

To był nikt inny jak Zaia. Nie uwierzyłem w to od razu. Jak mogłam?

Najpierw sprawdziłem nasze wyciągi bankowe. Rzeczywiście, co miesiąc wpłacała na odosobnione konto bankowe dużą sumę pieniędzy.

Moimi pieniędzmi.

Zniżyła się do takiego poziomu tylko po to, by trzymać Annalise z dala ode mnie, a jej prawdziwe oblicze ujawniło się, gdy tak łatwo zaakceptowała moje odrzucenie. Tylko ktoś o zimnym sercu był do tego zdolny.Znowu zaczynam się złościć, a kiedy drzwi się otwierają, prawie chcę uderzyć intruza w twarz.

"Puk!" warczę na Jai'a.

"Nie Seb, będziesz chciał to zobaczyć." Mówi, jest blady, jego serce wali, gdy trzyma plik w dłoni. Zmarszczyłem brwi, wstając i wyrywając plik, który trzymał w dłoni.

"Beta Jai! Proszę, nie!"

Podnoszę wzrok, gdy wbiega doktor Scott, przyjaciółka Zaii... Nie widziałam jej od jakiegoś czasu, ale skoro Zaia odeszła, nie ma potrzeby, byśmy się spotykały. Jej twarz jest bledsza niż Jai i zastyga, gdy widzi akta w mojej dłoni, a ja marszczę brwi.

Co to właściwie jest?

Już mam ją otworzyć, ale ku mojemu zaskoczeniu, podbiega do mnie i wyrywa mi plik.

"To nic, Alpha, proszę, puść mnie. Szepcze, spoglądając w stronę drzwi.

Naprawdę nie jestem w nastroju do tego.

"Dobra, nieważne, po prostu wyjdź! Warknąłem, spoglądając na teczkę w jej dłoni.

"Nie - mówi Jai, stając przed drzwiami i blokując jej drogę. "Zaufaj mi, człowieku, będziesz chciał zobaczyć te akta.

Marszczę brwi i spoglądam między nich. "Po prostu pokaż mi akta, doktorze.

"Proszę, nie rób tego. Prywatność klienta to nie żart!" wykrzyknęła.

"Ten raport dotyczy jego. Ona jest jego żoną." Jai mówi chłodno.

"Ona nie jest już jego żoną - powiedziała chłodno Valerie.

Zaia?

Spoglądam na teczkę w jej dłoni, zanim wychodzę zza biurka. Odsuwa się ode mnie ze strachem w oczach.

"Co ukrywasz?" pytam.

Czy z Zaią wszystko w porządku?

Zaraz po tym, jak zaakceptowała odrzucenie, zemdlała, złapałem ją, zanim upadła na podłogę. Miałam zabrać ją do szpitala, ale ja też cierpiałam z powodu odrzucenia i zamiast tego zabrał ją Jai.

Chciałem ją odwiedzić, ale jej matka odmówiła, mówiąc, że wyrządziłem wystarczająco dużo szkód. Annalise zaproponowała, że pójdzie, a Zaia i jej matka po prostu ją upokorzyły. Wróciła zapłakana.

Wiem, że Zaia była w szpitalu dzień przed odrzuceniem. Była chora?

Czy to dlatego mnie odrzuciła?

Ogarnia mnie fala zmartwienia i poczucia winy, więc wyrywam Valerie akta.

"Proszę Alpha!" Błaga.

Ignorując ją, odwracam się do niej plecami i skanuję plik.

Serce mi wali, gdy wpatruję się w górną część raportu.

POZYTYWNY WYNIK CIĄŻY

Skanuję resztę pliku. Nigdy w życiu nie czytałam niczego szybciej.

Kłótnia Jai i Valerie w tle zanika, a moje serce bije gwałtownie.

W ciąży...

Bliźnięta...

Wysokie ryzyko...

Spoglądam na krzyczący duet, moje uszy dzwonią z powodu rewelacji i tak jak Annalise wpada, dławię słowa, w które ledwo mogę uwierzyć.

"Zaia jest w ciąży...?"


Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Jestem Luna"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści