Książęta dupków

Prolog

==========

Prolog

==========

Wrócił. Wiedziałam, że przyjdzie - zawsze to robi - tego samego dnia każdego miesiąca. Przez wszystkie lata mojego pobytu tutaj ani razu nie opuścił wizyty. Kiedy byłam młodsza, cieszyłam się z tego. Przynosił mi zabawkę, a ja bawiłem się nią cały dzień. Tutaj nigdy nie mieliśmy zabawek.

Przez ostatnie kilka lat wszystko się zmieniło. Teraz, zamiast zabawek, przynosi biżuterię i sukienki. Lubi, gdy się dla niego stroję, mimo że nigdzie nie wychodzimy ani nic nie robimy. Jak patrzy na mnie, gdy robię to, co on mówi? To nie jest sposób, w jaki powinno się patrzeć na kogoś o połowę młodszego. Jest mroczny i zaborczy.

Nie chodzi tylko o prezenty i wygląd. To sposób, w jaki przesuwa swoje siedzenie obok mnie, powolny szlak jego palców po moim ramieniu, przypadkowe dotknięcie mojej piersi.

To sposób, w jaki mówi o przyszłości, jakby to było oczywiste, że będę w niej z nim. Mówi, że pewnego dnia zamieszkam z nim. Kupi mi wszystko, co zechcę i będziemy zwiedzać miejsca na całym świecie. Nigdy wcześniej nigdzie nie wyjeżdżałam. Nigdy nie opuszczałam tego miejsca. Myśl o zwiedzaniu świata brzmi niewiarygodnie. To miejsce nie jest miejscem, gdzie jakiekolwiek dziecko powinno dorastać, gdzie jakikolwiek człowiek powinien żyć. Jego obietnica mogłaby być moją przepustką z tego miejsca. Wreszcie byłabym wolna.

A jednak nie tęsknię za dominującym sposobem, w jaki mocuje naszyjnik na mojej szyi, upewniając się, że leży idealnie. Nie tęsknię za niskim drewnem jego głosu, kiedy szepcze: "Mój" i opiera swoją ciężką dłoń zaborczo na moim udzie.

On mógłby być moją ucieczką z tego miejsca, ale tylko zamknąłby mnie w innego rodzaju więzieniu. Nie byłabym ani trochę bardziej wolna niż teraz. Jeśli cokolwiek, to rzeczy, o których mówi, że chce mi zrobić, tylko szybciej by mnie zniszczyły.

==========




Rozdział 1 (1)

==========

==========

Rozdział 1

==========

Ponownie ustawiam torbę na ramieniu i przyglądam się strzelistym bramom z kutego żelaza, które stoją przede mną. Kto by pomyślał, że bramy mogą mieć takie znaczenie? Większość uczniów tutaj prawdopodobnie nie mruga okiem, gdy przez nie przechodzi, zimne żelazo nie reprezentuje nic więcej niż początek nowego roku szkolnego. Dla kogoś takiego jak ja, symbolizuje to o wiele więcej. Możliwość zdobycia prywatnej edukacji. Szansę na nowe życie, przyszłość. Wolność.

Patrząc na herb szkoły umieszczony na bramie, mój wzrok pada na trzy słowa, które szkoła wybrała jako ucieleśnienie wszystkiego, co reprezentuje.

Felicitatem. Patientiam Operatur. Dignitate.

Dobrobyt. Wytrwałość. Prestiż.

Nie, na pewno nie znam łaciny, ale wiem jak zrobić wyszukiwanie w google. Tylko jedno z tych słów do mnie przemawia. Wytrwałość. Zniosłem już sporo gówna w tym dość krótkim życiu. A co do dobrobytu i prestiżu? Cóż, na to gówno mogą sobie pozwolić tylko bogacze, a ja na pewno nie jestem takim bogaczem.

Ignorując osądzające spojrzenia mijanych samochodów z szoferem, gdy przechodzą przez bramę i wjeżdżają na obsadzony drzewami podjazd, podążam za nimi, podziwiając kampus.

Kampus jest rozległy i wymyślny jak diabli, z okazałymi budynkami, idealnie wypielęgnowanymi trawnikami i przyciętymi żywopłotami. W oddali widzę boisko do piłki nożnej i korty tenisowe, a także jakieś centrum sportowe.

Przechodzę obok dużego budynku, który wygląda jeszcze bardziej prestiżowo niż inne. Prowadzi do niego więcej schodów niż potrzeba w normalnym budynku, co oznacza, że góruje nade mną, ze swoimi dużymi szklanymi oknami i dramatycznymi kolumnami od podłogi do sufitu.

Nad dużymi drewnianymi drzwiami widnieje tabliczka z napisem "Davenport Hall". Kimkolwiek są Davenportowie, mają więcej pieniędzy niż wiedzą, co z nimi zrobić. Jaka szkoła potrzebuje takiej sali? Założę się, że jest używana tylko kilka razy w roku. Co za marnotrawstwo!

Spacerując dalej, patrzę, jak samochody zatrzymują się przed innym budynkiem, który znajduje się przede mną. Studenci wysiadają, większość z nich z rodzicami, rozglądając się ostrożnie, zanim podążą za rodzicami po schodach - pewnie świeżo upieczeni studenci. Gdy znikają przez frontowe wejście, umundurowani mężczyźni podchodzą do samochodów i zaczynają wyciągać bagaże z bagażników, umieszczać je na wózkach i, jak zakładam, zabierać do miejsc zakwaterowania studentów.

Starsi uczniowie, którzy mają własny samochód - a wydaje się, że jest to każdy powyżej szesnastego roku życia - wysiadają ze swoich pojazdów na parkingu naprzeciwko głównego budynku, witają się ze swoimi przyjaciółmi, śmieją się i żartują ze sobą, gdy powoli zmierzają w kierunku szkoły. Wszyscy prezentują się doskonale w swoich szkolnych mundurkach, nie widać ani jednego zagniecenia, ani jednego włosa. Z ich białymi zębami, nieskazitelnym makijażem i drogimi fryzurami, wyglądają jak modelki lub celebrytki, wszystkie emanują pewnością siebie, która pochodzi tylko z posiadania pieniędzy.

Rzuciłam szybkie spojrzenie na przód mojej białej koszuli. Szkoła dostarczyła mi ją na dzisiaj, ale mimo że jest dokładnie taka sama jak u innych, nie przylega do mojej szczupłej sylwetki ani nie podkreśla moich cycków tak jak u innych dziewczyn.

Przebiegam dłonią po koszuli, wygładzając ją i pociągając za końce mojej zielonej, szarej i czarnej tartanowej mini spódniczki, żeby była trochę niżej. Nie jestem przyzwyczajona do noszenia krótkich spódniczek i mam wrażenie, że lekka bryza dałaby wszystkim z pierwszej ręki widok mojej podstawowej białej bielizny.

Zbliżając się do głównego budynku szkoły, podążam za grupą dziewcząt, tylko w połowie słuchając ich, jak nadrabiają zaległości, ranting and raving o ich letnich wakacjach spędzonych w dalekich egzotycznych krajach, podczas gdy moje oczy wędrują po budynku.

Nie trzeba dodawać, że jest to kolejna fantazyjna jak pieprz, ostentacyjna struktura, która przypomina to, co wyobrażam sobie, że wyglądałby siedemnastowieczny dwór. Muszę wyciągnąć szyję do tyłu, żeby zobaczyć całą drogę na dach, trzy piętra górują nade mną. Jest zbudowany w ten sam sposób, co sala, którą właśnie przeszedłem, składa się z ciemnego kamienia i dużych okien.

Przechodząc pomiędzy dwoma dużymi kolumnami, wchodzę po schodach, pokonując drogę przez duże wejście do otwartego foyer. Atrium jest głębią budynku, z dużymi szklanymi drzwiami, zapewniającymi niezakłócony widok na ogromny dziedziniec za nim, wyłożony krzewami. W centrum znajduje się masywna marmurowa fontanna, a wokół otwartej przestrzeni ustawiono stoły piknikowe i ławki.

Rozglądając się, zauważam, że korytarze rozgałęziają się na lewo i prawo, a schody prowadzą na drugie piętro, z balkonem wychodzącym na atrium. Uczniowie i ich rodzice są rozproszeni po sali, mówiąc ostatnie pożegnania, podczas gdy inni wychodzą na dziedziniec, gdzie widzę innych, którzy się kręcą.

"Wreszcie", wysoka dziewczyna z idealnie zakręconymi brązowymi włosami, zdecydowanie za dużo makijażu i niebotycznie wysokie obcasy pstrykają, zmierzając w moją stronę, jej biodra kołyszą się uwodzicielsko, jej tartanowa spódnica kołysze się na jej udach z każdym krokiem, który wykonuje. "Najwyższy czas, żebyś się pojawił".

"Ja?" pytam, patrząc za siebie na wypadek, gdyby rozmawiała z kimś innym.

"Tak. Ty. Z kim innym miałabym rozmawiać?"

Rzuca okiem na mój wygląd, jej usta zaciskają się w dezaprobacie, gdy bierze pod uwagę moje kręcone blond włosy, które są niemożliwe do okiełznania i twarz oczyszczoną z makijażu. Samoświadomie przeciągam dłonią po masie loków, próbując je nieco spłaszczyć. Nie mam szansy, aby powiedzieć coś, nie, że mam jakiś pomysł, co powiedzieć do tego dziwaka, który jest kłapanie na mnie, kiedy jej oczy spadają na mojej zużytej torby duffel.

"Co to jest?" Jej nos scrunches się w obrzydzeniu, jak ona macha ręką w kierunku mojej torby, jej niechęć do mojego non-designer, potargane duffel napisane całej jej twarzy.

"Uh, moja torba?"

"Dlaczego masz ją tutaj? Masz zostawić wszystkie swoje rzeczy z kierowcą dla bellboys zebrać."




Rozdział 1 (2)

Kierowcy? Dzwonnicy? Co ja, do jasnej cholery, sobie zafundowałam?!

Widząc moje spojrzenie kompletnej dezorientacji, ona toczy swoje oczy, wzdychając w exasperacji przed spojrzeniem wokół sali.

"Ty", woła, machając nad jakimś facetem w mundurze, jak przechodzi obok nas, kierując się w stronę zaparkowanych samochodów. Wygląda na to, że powinien pracować w wysokiej klasy hotelu, a nie w szkole średniej.

Ledwo oszczędzając mu spojrzenia, gestykuluje w stronę mojej torby, "Weź to... coś", szydzi, "do, uh" - zerka na kartkę w swojej ręce - "pokoju Hadley".

Facet idzie złapać moją torbę, a moja ręka instynktownie zaciska się wokół paska, uniemożliwiając mu zabranie jej ode mnie. Pozostajemy w impasie przez kilka sekund, on daje mi dziwne-ass spojrzenie, zanim zrelaksować się wystarczająco, aby puścić, pozwalając mu odejść z każdą pojedynczą rzeczą, którą posiadam w tym świecie.

Odwracając się z powrotem do irytującej dziewczyny przede mną, patrząc na nią krytycznym wzrokiem, pytam: "Eh, kim jesteś? Skąd znasz moje imię?"

Jej usta zaciskają się w dezaprobacie, gdy patrzy na mnie z góry. Przy pięciu stopach sześć, nie nazwałbym siebie krótkim, ale między jej wzrostem i sześcioma calami, które dają jej obcasy, jest dobrą głową wyższą ode mnie.

"Jestem Bianca," odpowiada chrapliwie, z całą arogancją bogatego bachora, gdy zarzuca włosy na ramię. Zachowuje się tak, jakbym już powinna wiedzieć, kim jest. Kładąc ręce na biodrach, wzdycha. "Mam cię dzisiaj oprowadzić".

Cóż, to stwierdzenie było przepełnione entuzjazmem. Zgaduję, że nie dano jej zbyt dużego wyboru w tej sprawie i nie mogę pomóc zastanawiać się, jak skończyła utknęła z tą pracą. Muszę ugryźć się w język, żeby powstrzymać się przed powiedzeniem jej, że jestem tak samo zachwycony, że mam ją jako przewodnika, jak ona. "Rozumiem, że dostałeś pakiet powitalny? Z mapą?" prycha, nie brzmiąc tak naprawdę, jakby obchodziło ją to czy tamto.

"Tak, dostałem."

"Dobrze, w takim razie jestem pewna, że możesz to sobie wypracować." Podnosi na mnie brew. "W końcu jesteś tu na stypendium akademickim".

Ledwo powstrzymując się od riposty, przewracam oczami, gdy tylko odwraca się do mnie plecami, ruszając przez foyer, nie zawracając sobie głowy sprawdzaniem, czy za nią idę. Oczywiście, że tak - nie widzę, żebym miała wybór. Zmusiła mnie do oddania mojej torby, z mapą i wszystkim, co w niej było, temu facetowi. A ja nie mam pojęcia, gdzie jest budynek zakwaterowania, ani co w ogóle mam robić tego ranka.

"To jest główny budynek, gdzie będzie większość waszych zajęć. Jest wschodnie i zachodnie skrzydło", wyjaśnia Bianca, wskazując na prawo, aby wskazać wschodnie skrzydło przed wskazaniem zachodniego skrzydła po naszej lewej stronie. Jestem szczerze zaskoczony, że zawraca sobie głowę mówieniem mi czegokolwiek, ale chyba czuje, że musi przynajmniej wyjaśnić podstawy. "Wschodnie skrzydło to miejsce, gdzie odbywają się wszystkie zajęcia z nauk ścisłych, matematyki i informatyki; podczas gdy zajęcia z plastyki, angielskiego, historii, języków, wszystkie tego typu rzeczy, znajdują się w zachodnim skrzydle. Wydział muzyczny ma swój własny budynek, a wszystko co związane z dramatem odbywa się w audytorium."

Otwiera drzwi na dziedziniec, a szum innych studentów rozmawiających i nawołujących się nawzajem rozbrzmiewa wokół nas, zagłuszając szum wody tryskającej z fontanny. Do tej pory dziedziniec jest wypełniony studentami ze wszystkich lat. Kilku z nich wisi z tyłu, leniuchując na stołach piknikowych i śmiejąc się z przyjaciółmi, ale większość z nich dołączyła do tłumu studentów powoli torujących sobie drogę do tego, co zgaduję, że jest audytorium - dużego kamiennego budynku na dalekiej stronie placu.

Bianca i ja dołączamy do tyłu tłumu, powoli posuwając się naprzód. Czuję nacisk ciał wokół mnie, ludzie szarpią mnie, gdy dołączają do tłumu za nami. Im bardziej się pchają, tym bardziej przyspiesza mi tętno i czuję, że klatka piersiowa jest napięta. Dlaczego, do cholery, ludzie nie potrafią uszanować osobistych granic. Quad jest kurwa ogromny, nie musicie się na mnie rzucać. Patrzę na dziewczynę za mną, gdy jej ramię uderza we mnie po raz trzeci, moje ciemne spojrzenie sprawia, że wycofuje się o krok, gdy Bianca przeszukuje tłum, nie zwracając uwagi na uczniów wokół nas, szukając kogoś konkretnego, najprawdopodobniej swoich przyjaciół. Nie szczędzi mi spojrzenia, kiedy mówi: "Trzymaj się swojego pasa, a przejdziesz przez ten rok bez problemów".

"Moja uliczka?" pytam, zdezorientowany tym, co ma na myśli.

Wzdycha, a ja nie omieszkuję, że ta chrapliwa suka toczy na mnie oczy, zanim przeniknie mnie martwym spojrzeniem. "Jest ty, my i oni," wyjaśnia, jakby to było oczywiste i nie powinna musieć wyjaśniać nic z tego dla mnie.

"Co?" Potrząsam lekko głową, zupełnie jej nie rozumiejąc.

"Ty", szydzi z drwiną, jej głos daje do zrozumienia, że myśli, że jest o wiele kurwa lepsza ode mnie. Przebiega wzrokiem po moim mniej niż doskonałym mundurze, mrużąc oczy, po czym spuszcza wzrok na moje buty bojowe, marszcząc nos w obrzydzeniu. Tak, okej, buty nie są dokładnie szkolnym strojem, ale są solidne i mógłbym zrobić z nimi trochę szkody, jeśli nie przestanie patrzeć na mnie, jakbym był gównem na dnie jej designerskich pompek. "Stypendyści".

Ach, tak. My zwykli studenci stypendium muck, które są na tyle niefortunne, aby nie urodzić się do życia w luksusie, i muszą faktycznie pracować na wszystko w życiu.

"My" odnosi się do każdego innego studenta. Tych, którzy faktycznie płacą za uczęszczanie do tej szkoły" - mówi ostro, po raz kolejny podkreślając - na wypadek, gdyby nie było to jeszcze oczywiste - że jesteśmy gorsi, ponieważ nie mamy wiader z pieniędzmi do wydania na edukację. Wątpię, czy byłaby otwarta na przyjęcie mojego punktu widzenia, gdybym spróbował wyjaśnić, że ciężka praca i poświęcenie sprawiają, że jestem tak samo uprawniony do bycia tutaj, jak jej cenne pieniądze.

"A oni?" pytam zaciekawiony, zastanawiając się, kogo mogłaby mieć na myśli. Właśnie wrzuciła całą szkołę do kategorii "ty" i "my"... więc kto pozostał?

Jej oczy błyskają na coś za mną. "Ich", powtarza nieobecnie, jej ton jest zdyszany, a oczy szklą się na tym, co przykuło jej uwagę.




Rozdział 1 (3)

Obracając się, widzę dokładnie, co ją tak rozproszyło. A dokładniej, kto. Przechodząc przez tłum, który rozstaje się z nimi, jakby byli bogami, to czterech najbardziej uderzających facetów, jakich kiedykolwiek widziałem. Nie jestem pewna, czy cały dziedziniec ucichł, czy po prostu skupiłam się na nich tak bardzo, że wszystko wokół mnie zanika w tle, ale jedyne, co słyszę, to krew bijąca mi w uszy, gdy chłonę ten rozpływający się w ustach widok przed sobą.

Cała czwórka pewnie kroczy przez tłum, wyglądając jak na jednym z tych seksownych filmików TikTok. Wszystko, co muszą zrobić, to zdjąć swoje topy i napiąć swoje mięśnie, z tym że jestem pewien, że więcej niż kilka dziewczyn wokół mnie zemdleje. Nie mogę być nawet pewna, że nie byłabym jedną z nich.

Skupiam się na facecie po lewej stronie, który jest wysoki i szczupły, doskonale ubrany w swoje szare spodnie, białą koszulę i leśnozieloną marynarkę, gdy kroczy przez dziedziniec. Każdy krok jest wypełniony arogancką pewnością siebie. Moje oczy wędrują po jego twarzy, zauważając krótką, blond fryzurę, zwężone oczy i zaciśnięte usta. Wszystko w nim krzyczy "trzymaj się kurwa z dala ode mnie".

Moje spojrzenie przesuwa się na faceta obok niego. Jest zbudowany jak pieprzony czołg. Mając ponad sześć i pół stopy wzrostu i zbudowany jak zawodnik MMA, jest z łatwością dwukrotnie większy od każdego innego studenta wokół nas. Podobnie jak w przypadku pierwszego faceta, wszystko w nim krzyczy, że jest nieprzystępny. Jego rysy wyglądają jak z kamienia, z jego ostrą, kanciastą szczęką, wysokimi kośćmi policzkowymi i lodowatym spojrzeniem. Kilka luźnych kosmyków jego ciemnobrązowych włosów wpada mu do oczu, co tylko potęguje jego zacięty wizerunek. Czuję, jak zasycha mi w ustach, gdy go wchłaniam, zanim szybko odwracam wzrok.

Trzeci facet jest zupełnym przeciwieństwem dwóch pierwszych. Jego czarny krawat zwisa luźno wokół szyi, a górny guzik koszuli jest rozpięty. Nigdzie nie widać jego marynarki i tam, gdzie dwaj pierwsi nie zwracają uwagi na nikogo wokół siebie, on ciągle kiwa głową do chłopaków, gdy ci wołają "cześć", posyłając zalotne spojrzenia do dziewczyn. Ma wysokie, szczupłe, pływackie ciało, zbudowane dla szybkości i zwinności, oraz krótkie, ale stylowe blond włosy.

Przyłapuje mnie na wpatrywaniu się w niego, gdy podnosi rękę, przebiegając palcami przez swoje krótkie kosmyki. Jego oczy spływają po moim ciele, a wyuzdany uśmieszek rozprzestrzenia się na jego twarzy, kiedy podnosi wzrok z powrotem na moją twarz, dając mi sprośne mrugnięcie, które chciałabym powiedzieć, że nie ma na mnie wpływu, ale cholera, jestem tak samo przyssana do tego mrugnięcia, jak każda inna dziewczyna tutaj wydaje się być.

Zażenowana nagłym przyspieszeniem akcji serca i gorącem na policzkach, szybko przechodzę do ostatniego chłopaka w grupie. Znowu jest zupełnie inny niż pierwsza trójka. Od razu mogę powiedzieć, że to ten nieśmiały, cichy, uczący się. Ma ciemne kosmyki włosów, które zasłaniają jego twarz przed moim wzrokiem, ale kiedy je odgarnia, widzę, że ma szeroką szczękę i ostre rysy. Nosi grube okulary w czarnej oprawie, co nadaje mu, w połączeniu z jego skrupulatnym uniformem, ogólny wygląd kujona. Ale na jego szczupłej, lekko umięśnionej ramie wygląda to super gorąco, jak Superman przed założeniem peleryny.

Jego ręka rozpłaszcza się nad koszulą, prasując niewidoczne zagniecenia, zanim jego głowa zatrzaskuje się w górze, jego intensywne spojrzenie spotyka moje, najwyraźniej wyczuwszy, że go obserwuję. W przeciwieństwie do zalotnego spojrzenia, którym obdarzył mnie poprzedni facet, jego spojrzenie jest pełne braku zainteresowania, jego usta zaciskają się w czymś, co wygląda jak dezaprobata. Co za dupek. Nie możemy wszyscy mieć idealnie wyprasowanych mundurów i wyglądać jak bogowie.

Hałas z powrotem filtruje wokół mnie, gdy cała czwórka znika w audytorium. Gdy nie zajmują już każdej mojej myśli, zdaję sobie sprawę, że stałam na środku dziedzińca, gapiąc się na nich. Mówiąc o zawstydzeniu.

Spoglądając kątem oka, czy Bianca, lub ktokolwiek inny, zauważył mój moment rozproszenia, stwierdzam, że nadal ślini się na widok chłopaków. Przynajmniej nie byłem jedynym, który stracił trochę zdrowego rozsądku w ich obecności.

"Kim oni są?"

Cholerna dziewczyna, opanuj swoją wewnętrzną dziwkę, mentalnie besztam samą siebie, kiedy mój głos wychodzi cały rozhukany.

Bianca musi odebrać na to też, jak ona obraca się w kierunku mnie, jej oczy zwężają się. "Poza twoją ligą", pstryka przed burzą, podążając za nimi do audytorium.

Rzucam szybkie spojrzenie wokół siebie i widzę, że większość uczniów również zniknęła. Nie wiedząc, co jeszcze zrobić, szybko ruszam za Bianką, starając się nie zgubić jej w morzu uczniów.

Po przejściu przez duże, podwójne drzwi do sali, moje oczy potrzebują chwili, aby dostosować się do jasności kalifornijskiego słońca na zewnątrz, ale po kilku szybkich mrugnięciach, pomieszczenie staje się ostre. Z przodu sali znajduje się duża, pusta scena, z podium po jednej stronie. Resztę miejsca zajmują drewniane ławki, które powoli zapełniają się uczniami. Można by pomyśleć, że tak wytworną szkołę stać na coś wygodniejszego niż drewniane siedzenia.

Zauważając Biankę, która kieruje się w stronę tłumu bogatych dziewczyn, idę za nią. Nieszczególnie chcę siedzieć z nią i jej przyjaciółkami, ale przecież nie znam nikogo innego. Właśnie zamierzam niepozornie wsunąć się na ostatnie miejsce w ławce, kiedy Bianca zerka w górę, zauważając mnie.

"Nie. Nie siedzisz z nami," prycha, jej wybuch przyciąga uwagę jej przyjaciół, którzy wszyscy szydzą ze mnie. Nawet mnie, kurwa, nie znają. "Studenci stypendialni siedzą z przodu", stwierdza chrapliwie, wskazując na przód sali.

Nieważne. Jak już mówiłam, i tak nie chciałam z nimi siedzieć. Chyba nasza 'wycieczka' oficjalnie się skończyła.

"Och, i Henry," woła za mną, celowo rzeźbiąc moje imię. Odwracam się, żeby na nią spojrzeć, zgrzytając zębami. Ona ma na sobie chorobliwie słodki uśmiech, który zmienia się w lepszy uśmieszek, kiedy widzi, że ma moją uwagę. "Witamy w Pac Prep."

Przewracając oczami na jej cwaniactwo, ignoruję innych uczniów szepczących wokół mnie, gdy szturmuję w dół przejścia, wślizgując się na puste miejsce w pierwszej ławce, gdy dyrektor szkoły wchodzi na podium.

Rzuca oczy na salę, nie spiesząc się, by nas zbadać, zanim pochyli się do mikrofonu. "Uciszcie się, uczniowie". Jego dudniący głos odbija się echem w całej dużej przestrzeni, wszyscy szybko osiadają w ciszy, skupieni na froncie sali. "Dla wszystkich naszych nowych uczniów, jestem pan Phister, wasz dyrektor."

Pan Phister? Na serio? Rozglądając się wokół siebie, zauważam, że kilku innych uczniów powstrzymuje śmiech.

"Witamy na początku nowego roku szkolnego! Jestem pewien, że wszyscy nasi powracający uczniowie sprawią, że nasi nowi uczniowie poczują się mile widziani i pomogą im dostosować się do życia tutaj w Pacific Preparatory."

Hmm, jakoś wątpię w to na podstawie mniej niż gwiezdnego powitania, które otrzymałem dziś rano.

"Musisz być nowym uczniem stypendialnym", dziewczyna obok mnie pochyla się i szepcze, odciągając moją uwagę od bzdur wychodzących z ust dyrektora szkoły.

"To oczywiste?" pytam retorycznie, biorąc pod uwagę dziewczynę obok mnie. Ma krótkie, czarne włosy zaczesane do tyłu w funkcjonalny kucyk i niewinnie wyglądającą twarz - a może wygląda tak tylko dlatego, że nie ma warstwy makijażu na twarzy, jak każda inna nastolatka tutaj.

Nagle nabrało sensu to, skąd Bianca wiedziała, że jestem stypendystką. Po prostu nie wyglądamy jak inne dzieci z Pacific Prep. Nasze włosy nie mają tego samego blasku, a nasza skóra nie wygląda, jakby była nawilżona na cal swojego życia.

Chyba tak się dzieje, gdy nie ma się nieograniczonej ilości pieniędzy do wydania na kosmetyki do pielęgnacji włosów i urody.

Dziewczyna uśmiecha się do mnie, pokazując mi swoje lekko skrzywione zęby. To prawdziwy, szczery uśmiech, niczym nie przypominający tych fałszywych, kosmetycznie ulepszonych, które nosiły przyjaciółki Bianki.

"Jesteś seniorką?", szepcze.

"Tak."

"Jestem Emilia. Trzymaj się mnie, dziewczyno. Pokażę ci liny."




Rozdział 2 (1)

==========

==========

Rozdział 2

==========

Po tym, co czuło się jak niekończące się zgromadzenie, dyrektor powtarzający zasady i przypominający nam, czego oczekuje od nas w tym roku, w końcu nas wypuścił.

"Ugh, dzięki Bogu, że to już koniec!" Emilia jęczy, gdy zbieramy się na nogi, audytorium wybucha w kakofonii hałasu, gdy rozmowy zaczynają się ponownie i uczniowie robią drogę w kierunku wyjścia. "Chodź, oprowadzę cię".

"Dzięki." Daję jej wdzięczny uśmiech jak robimy naszą drogę z powrotem z audytorium, ulga jestem pozbył się Bianca i mieć rzeczywisty przewodnik dać mi układ ziemi.

Kiedy wychodzimy na oślepiające słońce, Emilia odwraca się do innych uczniów, którzy siedzieli w ławce. Jest ich w sumie sześcioro - czterech chłopców i dwie dziewczyny. "Dogonimy was za jakiś czas," woła.

Dwóch z nich mamrocze coś na pożegnanie, patrząc na mnie niepewnie, a Emilia odwraca się do mnie z podekscytowanym uśmiechem na twarzy.

"Ok, więc to jest główny budynek szkoły, oczywiście," wyjaśnia, machając w kierunku dużego budynku, w którym spotkałem Biankę. "Dział muzyczny jest tam, a budynek administracyjny jest za nim," wskazuje na duży prostokątny budynek po mojej lewej stronie, zanim pociągnęła za ramię i wystartowała w przeciwnym kierunku. "Kto miał być twoim przewodnikiem?"

"Bianca," I deadpan, dając jej spojrzenie, które mówi wszystko o tym, jak wielkie wprowadzenie do Pac Prep, że był.

"Ha," żrąca kora wybucha z niej, "Założę się, że poszło dobrze".

Główny budynek jest za nami, gdy kierujemy się w dół jednej z różnych ścieżek. Po mojej lewej stronie jest gęsto wyglądający las, z trawnikami po prawej stronie aż do rozległego kompleksu sportowego na dalekim końcu kampusu.

Wskazując na duży budynek przed nami, Emilia wyjaśnia: "To biblioteka. Jest otwarta praktycznie przez całą dobę. W głównym budynku znajduje się również sala komputerowa, gdzie można wykonać pracę lub wydrukować materiały, choć tak naprawdę nikt nie musi tutaj niczego drukować. W swoim pokoju będziesz miał tablet, na który nauczyciele wgrywają swoje arkusze do każdej lekcji, a ty po prostu wypełniasz je na nim."

Tablet? Cholera, to jest fantastyczne! Chociaż nigdy wcześniej nie używałem żadnego, więc jestem pewien, że będzie to zabawna krzywa uczenia się. Co do cholery było złego w starym dobrym piórze i papierze?

Przechadzając się obok biblioteki, jest ona tak samo stara i okazała jak wszystko inne tutaj, ale jest w niej coś bardziej zachęcającego niż w innych budynkach. Może to świadomość, że jest to miejsce samotności, zatracenia się w pracy lub dobrej książce, czyni je bardziej ujmującym.

"Więc, jaki jest twój interes?"

"Moja umowa?" pytam, odwracając się, by spojrzeć na Emilię. Jej usta są ściągnięte, gdy przebiega wzrokiem po mnie, próbując mnie rozgryźć.

"Jaka jest twoja historia?"

"Jaka jest twoja?" Odpowiadam, nie czując się komfortowo, mówiąc zupełnie obcej osobie, kim jestem lub skąd pochodzę. Wiem, że jest bardziej podobna do mnie niż pretensjonalne bogate dzieciaki, ale wciąż jest różnica między pochodzeniem z biednej rodziny, a brakiem rodziny w ogóle.

Zamiast zniechęcić się moim kłującym zachowaniem, jej uśmiech poszerza się, jakby moja odpowiedź ją zaskoczyła i jest bardziej niż gotowa stanąć na wysokości zadania. Wewnętrznie prychając, nie mogę się powstrzymać od myśli, że ma całkiem spore wzgórze do pokonania, jeśli chce być moją przyjaciółką. Nie lubię przyjaźni, ani związków w jakimkolwiek kształcie czy formie. Nie jestem do tego przystosowana. Jak tylko ta linia zostanie przekroczona, pojawia się wymóg, poczucie odpowiedzialności. Oczekuje się, że będziesz tam, że się pojawisz, że dasz z siebie wszystko.

Z tego co widziałem, ktoś zawsze zawodzi drugą osobę, a ona albo wybucha na twojej twarzy, albo uraza powoli narasta, gnijąc wszystko co dobre, co kiedyś miałeś od środka. Tak, nie dziękuję. Nie potrzebuję nikogo poza sobą.

Emilia wzrusza ramionami, nie mając takich samych zastrzeżeń co do ujawniania historii swojego życia wirtualnemu nieznajomemu. "Jestem tylko ja i moja mama; ona jest pielęgniarką. Radzimy sobie dobrze - nic takiego." Chichocze, machając na nasze otoczenie. "Ale dajemy sobie radę. Dorastając, zawsze powtarzała mi, żebym dążyła do czegoś więcej, chciała lepszego życia. Pracuje swoim tyłkiem na wszystko, co mamy." Jej spojrzenie zmienia się w odległe, gdy wpada we wspomnienia. "Jestem tu tak samo dla niej, jak i dla siebie. Chcę, abyśmy oboje mieli lepszą przyszłość."

"To naprawdę godne podziwu". Nigdy nie byłam z nikim na tyle blisko, żeby tak o niego dbać. Wszystko, co robię, robię dla siebie - by stać się lepszą osobą, by poprawić swoje życie. Nigdy nie było nikogo innego. Cóż...był ktoś. Ale nie pozwalam sobie teraz o niej myśleć.

Ona po raz kolejny zwraca ten oślepiający uśmiech w moją stronę.

"Ok, twoja kolej."

Motyle biorą lot w moim żołądku, moje dłonie pocą się, gdy zagryzam dolną wargę. "Jestem dzieckiem zastępczym." Tam, powiedziałem to. "W zeszłym miesiącu skończyłem osiemnaście lat, więc najwyraźniej to czyni mnie teraz dorosłym i odpowiedzialnym za siebie".

"Nie możesz robić zbyt źle, skoro tu jesteś," uzasadnia Emilia, dając mi delikatny uśmiech.

"Tak, chyba", przyzwalam, nie chcąc się z nią nie zgodzić i wdać się w całą rozmowę na ten temat, gdy przechadzamy się po terenie, inni uczniowie wokół nas cieszą się ostatnim dniem wolności przed rozpoczęciem zajęć jutro. Niektórzy z nich tłoczą się wokół ławek na różnych ścieżkach przecinających trawniki, a grupa chłopaków rzuca piłkę tam i z powrotem.

"Akademiki", wskazuje Emilia, wskazując dwie długie, prostokątne budowle, "a to jest jadalnia". Kolejna duża sala znajduje się pomiędzy nimi, wszystkie trzy budynki mają tę samą wspaniałą estetykę, co reszta kampusu. "Chłopcy są po prawej stronie, dziewczyny po lewej".

Kieruje mnie w stronę akademików dla dziewcząt i wchodzimy do jasnego foyer z małym miejscem do siedzenia i barem kawowym z jednej strony, a także zestawem schodów prowadzących na wyższe piętra. Z białymi ścianami i czarnymi kanapami, wszystko jest eleganckie i nowoczesne, w całkowitym kontraście do starego stylu budynku.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Książęta dupków"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści