Mój tajemniczy mąż miliarder

Rozdział 1

Calistę Parker ogarnął palący upał, który sprawiał, że czuła się, jakby pochłaniało ją piekło. Przemierzała pustynię bez celu, a jej jedynym pragnieniem było ugasić nienasycone pragnienie.

Nagle mężczyzna o lodowatych ustach przycisnął się do niej, oferując chwilowe wytchnienie od nieustającego upału. Chętnie owinęła ramiona wokół jego szyi, a ich usta połączyły się w desperackim tańcu.

Ich jęki i odgłosy spodni rozbrzmiewały w całym pokoju, a ich namiętność rzucała migotliwe cienie na przeciwległą ścianę.

W słabym świetle Calista z trudem próbowała dostrzec twarz mężczyzny. Wiedziała tylko, że posiadał zwierzęcą sprawność w łóżku, biorąc ją z surową intensywnością, która pozostawiła ją bez tchu aż do świtu.

A potem zniknął.

Gdy Calista zmrużyła oczy, dostrzegła niewyraźnie plecy mężczyzny i tatuaż, który je zdobił. Głowa wilka z szeroko otwartymi szczękami w groźnym skowycie, wyryta na stałe na jego skórze.

Na widok tego tatuażu jej serce ścisnął strach.

Calista znalazła się w pułapce snu, przemieniona w pnącze, które bezlitośnie oplatało się wokół wysokiego drzewa, nie mogąc się uwolnić.

Kiedy odzyskała przytomność, jej ciało pulsowało bólem.

Z jedną ręką przyciśniętą do głowy, Calista usiadła na łóżku. Pomięta pościel i podarta męska koszula rozrzucone po podłodze wywołały w niej falę uderzeniową. Desperacko próbowała poskładać w całość wydarzenia poprzedniej nocy.

Na przyjęciu zaręczynowym narzeczony zdradził ją, burząc jej świat. W tym stanie jej kuzynka Esme Bryant zabrała ją do Sultry Night, przystani, w której smutki topiono w alkoholu.

W pijackim otępieniu Calista wyraziła pragnienie zemsty na swoim narzeczonym. Esme nie marnowała czasu na zorganizowanie dla niej męskiej eskorty.

Gdy wspomnienia wróciły, Calista z niedowierzaniem ścisnęła się za pierś. O Boże, straciłam dziewictwo z nieznajomym!

Frustracja ogarnęła ją, gdy szarpała się za włosy, próbując nadać temu wszystkiemu sens.

Po czymś, co wydawało się wiecznością, Calista wyrwała się z transu i pospiesznie się ubrała. Gdy pośpiesznie wyszła z hotelu, rój reporterów zstąpił na nią, a ich zgiełk odbijał się echem w jej uszach. W towarzystwie zapory oślepiających błysków aparatów, reporterzy bombardowali Calistę swoimi ostrymi pytaniami.

"Pani Parker, czy to prawda, że Howardowie odwołali zaręczyny, ponieważ spędziła pani noc z męską eskortą z Sultry Night?".



"Pani Parker, czy wiedziała pani o bankructwie swojego ojca?".

"Pani Parker, właśnie otrzymaliśmy wiadomość, że pani ojciec tragicznie odebrał sobie życie. Skoczył z budynku swojej własnej firmy".

Umysł Calisty stał się pusty, jakby uderzył w nią piorun. Bez zastanowienia wybiegła z pokoju, tylko po to, by zostać nieprzytomną przez przejeżdżający samochód.

Następnego ranka nagłówki gazet krzyczały wiadomościami o Caliście i jej ojcu. "Najbogatszy człowiek w H City, Colson Parker, bankrutuje i popełnia samobójstwo. Obie wiadomości rozprzestrzeniły się jak pożar w całym mieście.

Calista, niegdyś zamożna dziedziczka, z dnia na dzień została okrzyknięta nikczemną i niemoralną kobietą. Straciła wszystko, od rodziny po reputację.

Dziesięć miesięcy później płacz noworodków wypełnił powietrze w skromnej wiejskiej klinice.

Pani Moore rzuciła się w stronę Calisty, jej twarz promieniała radością, trzymając dziecko w ramionach. "Panienko, gratulacje! Urodziła pani trojaczki. Dwóch chłopców i dziewczynka!"

Cztery lata później, na stacji kolejowej H City.

Calista wysiadła z pociągu w towarzystwie swoich dzieci i pani Moore.

Zmagając się z ciężarem dwóch dużych walizek, pani Moore szła naprzód.

Calista niosła dżinsowy plecak na ramieniu, poruszając się po tętniącej życiem stacji kolejowej, a trójka jej dzieci podążała tuż za nią.

Dla postronnego obserwatora wyglądali na biedną rodzinę ze wsi, szukającą wsparcia u swoich krewnych w mieście.

"Zejdź mi z drogi, wieśniaku!"

Kobieta w futrze odepchnęła panią Moore na bok, obrzucając ją obelgami.

Calista już miała ją upomnieć, gdy obok niej pojawiła się flota luksusowych samochodów.

Nie tracąc ani chwili, grupa ochroniarzy wyłoniła się z pojazdów i utworzyła dwa uporządkowane rzędy.

Z głębokim ukłonem oznajmili zgodnie: "Witamy z powrotem, pani Howard!".


Rozdział 2

Uwagę Calisty przykuła wzmianka o nazwisku "Howard", co sprawiło, że przeniosła wzrok na konwój samochodów. Gdy skupiła się na pojazdach, nie mogła nie zauważyć wyraźnego herbu Howardów, który je zdobił. Fala ekscytacji przepłynęła przez jej żyły, gdy przyszła jej do głowy myśl - czy oni mogą tu być dla niej?

Jej serce biło z niecierpliwości, a możliwość, że Timothynett nigdy jej nie zdradził, zaczęła brać górę. Być może ich zaręczyny zostały odwołane wbrew jego woli, a teraz, gdy wiedział, że wróciła, przyjechał ją odebrać. Ta myśl napełniła ją nadzieją i tęsknotą.

Zagubiona w swoich myślach, Calista prawie przegapiła niegrzeczne wtargnięcie dwóch ochroniarzy, którzy odepchnęli ją i panią Moore na bok. Ale wtedy, jak ze snu, z konwoju wyłoniła się postać. Była to kobieta, elegancka i pełna gracji, ubrana w wykwintny strój, który mówił o bogactwie i przepychu. Oczy Calisty rozszerzyły się ze zdziwienia - to była Esme Bryant.

Esme, ubrana w garnitur od projektanta, emanowała atmosferą wyrafinowania, która wydawała się nasilać w ciągu ostatnich czterech lat. Jej palce były delikatnie owinięte wokół dłoni małego chłopca, który wydawał się być w tym samym wieku, co trojaczki Calisty.

Ochroniarze, pomimo swojej wcześniejszej nieuprzejmości, teraz przywitali Esme i małego chłopca z najwyższą grzecznością. "Pani Howard, Timothy, tędy proszę - powiedzieli, prowadząc ich w stronę czekającego samochodu.

Calista nie mogła nie usłyszeć wyniosłej deklaracji Esme, że pociąg jest poniżej jej standardów, której towarzyszył pogardliwy gest zakrycia nosa chusteczką. Nie ulegało wątpliwości, że Esme miała o sobie wysokie mniemanie, a małżeństwo z panem Howardem tylko zwiększyło jej poczucie własnej wartości.

"Tak, tak - zgodził się jeden z ochroniarzy. "Gdyby nie niesprzyjająca pogoda, pan Howard nie pozwoliłby tobie i Timothy'emu cierpieć.

Esme i jej syn zostali zabrani do samochodu, a ich arogancja nie pozwoliła im zauważyć Calisty pośród tłumu.

Pani Moore, rozpoznając Esme, nie mogła dłużej powstrzymywać swojej ciekawości. "Co się dzieje? - wykrzyknęła. "Czy to nie twoja kuzynka? Jest teraz żoną pana Howarda?"

Calista skinęła głową, jej serce było ciężkie od mieszanki emocji. "Tak sądzę - odpowiedziała cicho.

Gdy konwój Howardów zniknął w oddali, Calista nie mogła powstrzymać się od przypomnienia sobie obietnic, które Timothynett złożył jej w przeszłości. Ślubował, że będzie jego jedyną narzeczoną w tym życiu. Teraz jednak był mężem jej kuzynki, a nawet mieli razem dziecko.

Łzy napłynęły do oczu Calisty, grożąc rozlaniem się, gdy jej ból serca nasilił się. Ukłucie zdrady przeszyło jej duszę i nie mogła przestać się zastanawiać, jak to się stało, że wszystko poszło tak strasznie źle.

Zaczerwienione oczy Calisty przyciągnęły uwagę jej dzieci, które skuliły się wokół niej, a w ich głosach słychać było troskę.

"Nic mi nie jest.

Calista otarła łzy, zniżyła się do ich poziomu i objęła całą trójkę ciasnym uściskiem."Nie martw się, mamusiu. Kiedy dorosnę, kupię ci wielki samochód, żebyś nie musiała więcej cierpieć" - zaproponował Arlo, jej najstarszy syn, wierząc, że ktoś się nad nią znęcał.

"Kto cię skrzywdził, mamusiu? Dam im nauczkę!" Elias, drugi chłopiec, uroczo wymachiwał pięściami i nadymał policzki.

Paige, najbardziej empatyczna z trojaczków, przytuliła swój policzek do policzka Calisty, oferując pocieszenie. "Proszę, nie płacz, mamusiu!"

"Nie płacz! Nie płacz!"

W tym momencie z kieszeni Paige wyskoczyła złośliwa papuga, która z zaciekawieniem przyglądała się całej sytuacji.

"Nie, kochanie, nie płaczę. Calista wzięła gwałtowny wdech i wymusiła uśmiech. "Chodźmy do domu, dobrze?

"Tak, chodźmy!

Calista ucałowała każde ze swoich dzieci, po czym zarzuciła plecak na ramię i wyszła, by wezwać taksówkę.

Niegdyś bogata dziedziczka ze świtą na każde zawołanie, teraz stała w kolejce z panią Moore i jej dziećmi, obarczona ich bagażem.

Ponieważ nie wszyscy zmieścili się w jednej taksówce, pani Moore musiała wziąć osobną.

Ciemne chmury wisiały nad głową, sygnalizując zbliżającą się burzę. Chcąc jej uniknąć, taksówkarz pędził drogą z niepokojem wypisanym na twarzy. Nagle zderzył się z jadącym przed nim Rolls-Hudsonce'em.

Twarz taksówkarza straciła kolor, gdy pospiesznie wysiadł z pojazdu, by ocenić uszkodzenia.

Tymczasem Calista siedziała na siedzeniu pasażera, wpatrując się w scenę na zewnątrz. Zmarszczyła brwi z niepokojem.

To był limitowany Rolls-Hudsonce Phantom.

W C Nation istniały tylko trzy takie egzemplarze, a na całym świecie było ich zaledwie trzydzieści pięć. Nawet najmniejsze zadrapanie skutkowałoby wysokim odszkodowaniem, potencjalnie doprowadzając taksówkarza do bankructwa.


Rozdział 3

Zbliżający się konflikt nie dawał Caliście spokoju, wiedziała, że będzie to żmudna męka, która może się przeciągnąć na dłuższy czas. Gdy spojrzała w górę, jej wzrok przykuł widok niegdyś czystego nieba, teraz spowitego ponurym szarym odcieniem. Burza była na skraju rozpętania swojej furii.

Calista pomyślała o swoich dzieciach, a zwłaszcza o Paige, która była słaba od czasów Wooda. Deszcz z pewnością pogorszyłby jej stan, narażając ją na przeziębienie.

"Arlo, Elias, Paige, zostańcie w samochodzie. Ja zejdę na dół i ocenię sytuację - Calista poinstruowała swoje dzieci przed wyjściem z taksówki.

"Mamusiu, proszę, bądź ostrożna!" dzieci powtórzyły zgodnie.

Papuga towarzysząca Paige, Fifi, z zaciekawieniem wystawiła głowę z kieszeni. Zaproponowała jej małą przekąskę, delikatnie głaszcząc jej puszystą głowę. "Fifi, trzymaj się mocno. Wkrótce będziemy w domu!"

"Proszę pana, przepraszam. Nie uderzyłem celowo w pański samochód - wyjaśnił nerwowo taksówkarz. "To była wina mojej pasażerki. Ma trójkę dzieci i dużo bagażu. Moja taksówka była przeładowana i przypadkowo uderzyłem w pański pojazd".

Gdy zauważył Calistę, natychmiast wskazał na nią oskarżycielskim palcem. "To twoja wina!"

"Co? Dlaczego?" Calista zaczęła ripostować, ale jej słowa zostały przerwane, gdy szyba Rolls-Hudsonce'a opuściła się.

"Nieważne. Prezydent jest zajęty - wtrącił lekceważąco mężczyzna siedzący na miejscu pasażera.

"Tak! - potwierdził ubrany w garnitur mężczyzna, dając taksówkarzowi surowe ostrzeżenie, aby w przyszłości jeździł ostrożniej przed odjazdem.

Gdy kierowca otworzył drzwi, wzrok Calisty instynktownie przeniósł się na tylne siedzenie Rolls-Hudsonce'a. Ku jej zdumieniu, dostrzegła częściowo rozebranego mężczyznę odwróconego do niej plecami.

Wzdłuż jego pleców ciągnęła się paskudna rana, a krew spływała na tatuaż głowy wilka wyryty na jego plecach.

Tatuaż głowy wilka? Tatuaż głowy wilka!

Oczy Calisty rozszerzyły się z niedowierzania, gdy wpatrywała się bez słowa w tatuaż, a serce waliło jej w piersi.

Zaciekły wilk zdawał się zamykać z nią oczy, a jego spojrzenie było skażone krwią mężczyzny, emanując mrożącą krew w żyłach aurą.

To naprawdę on! To niemożliwe!

"Zejdź z drogi!" Taksówkarz mocno popchnął Calistę, przez co potknęła się i upadła na ziemię. Gdy Calista podniosła wzrok, elegancki Rolls-Hudsonce zniknął z pola widzenia, pozostawiając ją oszołomioną i zdezorientowaną. W jej głowie kołatała się mieszanka dezorientacji i niepokoju, gdy wpatrywała się w pustą drogę rozciągającą się przed nią. Nie mogła przestać się zastanawiać, czy to naprawdę on był teraz w tym samochodzie - ojciec jej dzieci i niesławny żigolak w Sultry Night. I dlaczego prowadził tak drogi pojazd z widoczną raną, która wyglądała na strasznie bolesną?

Zanim zdążyła zebrać myśli, przez powietrze przebił się niski głos. "Hej, dlaczego popchnąłeś moją mamusię?" Elias, jej dzielny mały chłopiec, wymachiwał gniewnie swoimi małymi pięściami w kierunku taksówkarza, który spowodował wypadek.Taksówkarz prychnął, jego frustracja była ewidentna. "Przestań na mnie krzyczeć, bachorze. Gdyby nie ty, nie miałbym takiego pecha" - przeklął, a jego słowa były przepełnione goryczą. "To ty przekroczyłeś prędkość, zanim uderzyłeś w ten samochód. To nie nasza sprawa!"

Arlo, zawsze głos rozsądku, wtrącił się swoim wesołym głosem. "Jako pasażerowie nie odpowiadamy za twoje błędy! Naruszyłeś prawo drogowe. Możemy złożyć na ciebie skargę!"

Paige, ich ognista córeczka, dołączyła z wściekłością w oczach. "Tak, znęcałeś się nad mamą. Poproszę policję o aresztowanie!" Wskazała oskarżycielsko na kogoś na środku drogi. "Tam jest policja drogowa!"

Fifi, kolorowa papuga siedząca na ramieniu Paige, podekscytowana powtórzyła jej słowa. "Policja drogowa! Policja drogowa!"

Taksówkarz stał się jeszcze bardziej poirytowany. "Co za uciążliwość. Wysiadaj! Odmawiam dowiezienia was do celu". Wyrzucił ich bagaże z bagażnika i odjechał, zostawiając ich na poboczu drogi.

Serce Calisty zatonęło, gdy niezdarnie pozbierała ich porozrzucane rzeczy i zaprowadziła dzieci w bezpieczne miejsce. Nie mogła powstrzymać uczucia niepokoju, jakby wydarzenia, które właśnie się rozegrały, były dopiero początkiem czegoś znacznie większego.

W międzyczasie, na tylnym siedzeniu luksusowego Rolls-Hudsonce'a, Knox Collins podniósł wzrok znad teczki, którą był pochłonięty i spojrzał na Calistę przez lusterko wsteczne. Było w niej coś dziwnie znajomego, coś, czego nie potrafił umiejscowić.

"Panie Collins, wstrzyknę teraz środek znieczulający - oznajmił lekarz zajmujący się jego raną, przerywając jego rozmyślania.

"Nie ma potrzeby - odpowiedział Knox, jego głos był spokojny i opanowany. Kontynuował czytanie akt trzymanych w ręku, pozornie niezrażony krwawiącą raną na swoim ciele.

Lekarz zawahał się przez chwilę, po czym zaczął zszywać ranę bez znieczulenia. Jego ręce lekko drżały, świadome bólu, jaki musiał odczuwać jego pacjent. Ale opalona skóra Knoxa lśniła chłodno w ostrym świetle, jego mięśnie kurczyły się mimowolnie, ale jego wyraz twarzy pozostawał niezmieniony.


Rozdział 4

W poniedziałek rano Calista pożegnała się ze swoimi dziećmi, wysyłając je do przedszkola pod czujnym okiem pani Moore. Po uporaniu się z codziennymi obowiązkami, przygotowała się na kluczowy moment w swoim życiu. Przez ostatnie kilka dni niestrudzenie rozsyłała swoje CV do trzydziestu pięciu różnych firm. Podczas gdy siedemnaście z nich wykazało zainteresowanie, zapraszając ją na rozmowę kwalifikacyjną, żadna nie złożyła oferty ani nie podjęła ostatecznej decyzji. Aż do teraz.

Ku jej zaskoczeniu, odezwała się do niej renomowana Divine Corporation. Calista nie mogła przestać się zastanawiać, dlaczego mniejsze firmy ją przeoczyły, podczas gdy branżowy gigant dostrzegł jej potencjał. Gdy weszła do działu HR, prawda stanęła jej przed oczami. Stał tam ze złośliwym uśmiechem Brayden Smith, mężczyzna, którego myślała, że już nigdy nie zobaczy.

"To ty?" wykrzyknęła z niedowierzaniem w głosie.

"Dawno się nie widzieliśmy, panienko!" Brayden przywitał ją szyderczo. "Nadal jesteś piękna jak zawsze.

Serce Calisty przyspieszyło, gdy wspomnienia z ich poprzedniego spotkania zalały jej umysł. Brayden był wiceprezesem Parker Corporation, dopóki jej ojciec nie zwolnił go za próbę wykorzystania jej. Colson Parker posunął się nawet do tego, że zabronił Braydenowi kiedykolwiek postawić stopę w H City. A jednak stał przed nią, oferując jej pracę.

Arogancki śmiech Braydena wypełnił pokój. "Czasy świetności rodziny Parkerów już dawno minęły. Nie jesteś już bogatą dziedziczką. To ja daję ci tę szansę".

Jego słowa zabolały, ale Calista nie pozwoliła mu dostrzec swojej słabości. Obrzuciła go spojrzeniem i szybko odwróciła się na pięcie, zdecydowana opuścić toksyczne środowisko.

"Calista, to twoja ostatnia szansa - zawołał za nią Brayden, a jego głos ociekał arogancją. "Jeśli teraz odejdziesz, zapamiętaj moje słowa, nie znajdziesz pracy w H City, chyba że będziesz chciała zostać hostessą w barze!

Wściekłość zapłonęła w Caliście, gdy szturmem opuściła biuro Braydena. Nigdy nie pozwoliłaby się kontrolować komuś takiemu jak on.

Gdy wyszła na zewnątrz, spotkała się z tłumem gromadzącym się przy wejściu. Jej oczy rozszerzyły się z przerażenia, gdy zobaczyła stojącego tam mężczyznę w średnim wieku, oblanego benzyną. Z zapalniczką mocno zaciśniętą w dłoni, próbował zaznaczyć swoją dominację, jego groźby wisiały w powietrzu jak ciemna chmura. "Nie zbliżaj się. Chcę się spotkać z Knoxem Collinsem, teraz!"

Pracownicy instynktownie się cofnęli, ich niepokój był wyczuwalny. Z drugiej strony ochroniarze pozostali czujni, gotowi chronić swojego pracodawcę za wszelką cenę.

Kilku przełożonych wystąpiło naprzód, próbując załagodzić sytuację. "Panie Scott, proszę się uspokoić. Możemy o tym porozmawiać".

"Uspokoić? Czy ty masz pojęcie, co on mi zrobił? Nieumyślnie go obraziłem, a on w pojedynkę zniszczył mnie finansowo w ciągu jednej nocy! Jak mógłbym się uspokoić? Głos Maxwella Scotta drżał ze złości i frustracji.Gdy jego słowa zawisły w powietrzu, Caliście przypomniał się jej zmarły ojciec, Colson. Nagły upadek Parker Corporation wciąż ją prześladował. Dobrze prosperowali, a potem wszystko się rozpadło. Nie miała nawet okazji zobaczyć się z ojcem przed jego śmiercią. Czy to możliwe, że ktoś go sabotował?

"Pan Collins przyszedł!" ktoś krzyknął, przerywając napiętą atmosferę.

Calista spojrzała w górę i zobaczyła Rolls-Hudsonce'a Phantoma, który się zatrzymał. Ochroniarze szybko otoczyli samochód, tworząc drogę dla jego szanownego pasażera. Tłum rozstąpił się, ich oczy wypełniły się zarówno strachem, jak i oczekiwaniem.

Maxwell nie tracił czasu i rzucił się w stronę samochodu, ustawiając się bezpośrednio przed nim. "Knox Collins, żądam wyjaśnień! - jego głos odbił się echem przez ciszę.

Cały tłum wstrzymał oddech, skupiając się wyłącznie na tajemniczej postaci wewnątrz czarnego Rolls-Hudsonce'a.

Calista obserwowała, jak mężczyzna na tylnym siedzeniu nonszalancko bawił się telefonem, pozornie niewzruszony zamieszaniem wokół niego. Jego kierowca i ochroniarz siedzieli cierpliwie z przodu, czekając na jego polecenie. Wokół panowała ciężka cisza, w której oczekiwanie mieszało się z niepokojem.

Następnie, bez ostrzeżenia, pozbawiony wyrazu mężczyzna wykonał swobodny gest.

W jednej chwili samochód ruszył do przodu z jasnym zamiarem zderzenia się z Maxwellem.

Westchnienia niedowierzania wypełniły powietrze, pozostawiając Maxwella w szoku z powodu bezduszności drugiej strony.

Gdy pojazd pędził w jego stronę, Calista zaczęła działać instynktownie. Bez wahania rzuciła się do przodu i odciągnęła Maxwella od niebezpieczeństwa, ledwo unikając katastrofy.

W tym momencie mężczyzna w samochodzie podniósł wzrok i jego oczy spotkały się z oczami Calisty. Na jego twarzy pojawił się błysk rozpoznania, a w spojrzeniu zawirowała złożona mieszanka emocji.


Rozdział 5

Calista i Maxwell runęli na ziemię, wywołując zbiorowy szok wśród tłumu.

Calista poczuła ból w ramieniu, ale gdy podniosła wzrok, Rolls-Hudsonce Phantom rozpłynął się w powietrzu.

W mgnieniu oka pojawili się ochroniarze, którzy zatrzymali Maxwella.

"Knox Collins, obyś poniósł nędzną śmierć! - krzyknął rozpaczliwie.

Ochroniarze szybko go uciszyli, wkładając mu szmatkę do ust i traktując go jak martwe zwłoki.

Calista patrzyła na to z ciężkim sercem. Ojciec zawsze ostrzegał ją, że świat biznesu przypomina pole bitwy, ale dla niej było to raczej piekło. Jeden nieostrożny krok i zostanie pochłonięta przez zdradzieckie ruchome piaski. Enigmatyczny mężczyzna w Phantomie był bez wątpienia diabłem wcielonym, kontrolującym losy wszystkich. Niestety, nawet najbiedniejsi byli zmuszeni do pracy pod jego rządami, byle tylko przeżyć.

Gdy Calista opuściła budynek Divine Corporation, na jej telefonie rozbłysło powiadomienie z banku, potwierdzające udaną transakcję na sto osiemdziesiąt tysięcy dolarów dla przedszkola. Stan jej konta zmniejszył się do zaledwie trzech tysięcy dziewięciuset osiemdziesięciu ośmiu dolarów.

Koszt wychowania dzieci w dzisiejszych czasach był niebotyczny. Pomiędzy opłatami za szkołę trojaczków i dodatkami na posiłki, sto osiemdziesiąt tysięcy dolarów zniknęło w jednej chwili. Pozostała kwota nie pokryłaby nawet kosztów mleka modyfikowanego. Co miała zrobić?

Po chwili zmagania się z myślami, Calista podjęła decyzję i zawróciła w stronę Boskiej Korporacji.

To tylko Brayden. Nie odważyłby się na nic w biały dzień, prawda? Ten człowiek ma rację. Nie jestem już bogatą dziedziczką. Teraz moim priorytetem jest utrzymanie rodziny i dzieci. Duma może na razie zejść na dalszy plan.

Gdy Calista czekała na windę w holu, pojawiła się grupa ochroniarzy, eskortujących mężczyznę w kierunku windy dla VIP-ów.

Gdziekolwiek się nie pojawił, ludzie kłaniali mu się i witali go z najwyższym szacunkiem. "Dzień dobry, panie Collins!

Chociaż była zbyt daleko i nie była wystarczająco wysoka, aby wyraźnie zobaczyć jego twarz, było oczywiste, że mężczyzna to Knox Collins, prezes Divine Corporation.

Hmm, dlaczego jego sylwetka wydaje się taka znajoma?

Dlaczego za każdym razem, gdy spotykam wysokiego i muskularnego mężczyznę, mój umysł wraca do tego żigolaka? To absurdalne. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że Knox Collins jest prezesem Divine Corporation, potężnym i bezwzględnym człowiekiem. Nie ma mowy, żeby był żigolakiem na Sultry Night!

Timothy Collins, mój szef, poinformował: "Panie Collins, osoba, która odciągnęła Maxwella Scotta, nie była przypadkowym przechodniem. Pięć minut temu zarejestrowała się jako nasz nowy pracownik. Nazywa się Calista Parker i będzie pracować jako sekretarka na trzynastym piętrze".

Mój szef milczał, skupiając swoją uwagę na składaniu podpisu na dokumencie. Odpowiedział tylko chrząknięciem, gdy skończył swoje zadanie. "Mm."W okresie próbnym Calista otrzymywałaby miesięczne wynagrodzenie w wysokości ośmiu tysięcy dolarów, które obejmowałoby podstawowe ubezpieczenie. Po pomyślnym zakończeniu okresu próbnego jej wynagrodzenie wzrośnie do dziesięciu tysięcy dolarów.

Przechodząc przez procedury rekrutacyjne, Calista po cichu zastanawiała się, czy jej pensja wystarczy na pokrycie wydatków jej rodziny. "Będę musiała co miesiąc wydawać osiem tysięcy dolarów na mleko modyfikowane dla samych dzieci. I to nawet nie wliczając innych naszych wydatków...".

Zatracona w zmartwieniu Calista została powitana przez kilku innych pracowników. "Witaj, Calista. Witamy w dziale administracji!"

"Och, dziękuję."

Calista serdecznie uścisnęła dłoń swoim nowym kolegom. Rozumiała, jak ważne jest budowanie dobrych relacji ze współpracownikami, zwłaszcza że była to jej pierwsza oficjalna praca.

"Zgodnie z tradycją, zorganizujemy dla ciebie przyjęcie powitalne. Czy to w porządku?"

"Oczywiście. Obiad na mój koszt!"

"Haha! Podoba mi się, jaki jesteś bystry. Wyruszymy zaraz po pracy".

"Jasne!"

Kiedy nadszedł czas wyjścia, Calista wciąż miała niedokończoną pracę, więc jej koledzy poszli dalej i czekali na nią na dole.

Po wykonaniu swoich zadań, chwyciła swoją torbę i pospieszyła w kierunku windy. Jednak gdy już miała do niej dotrzeć, drzwi zamknęły się tuż przed nią.

W tym samym momencie otworzyły się drzwi do windy dla VIP-ów. Calista bez wahania wbiegła do środka.

"To jest prywatna winda prezydenta. Proszę, opuść ją natychmiast - upomniał ją surowo ochroniarz.

"Co?"

Ale zanim Calista zdążyła zareagować, enigmatyczny mężczyzna w windzie wykonał gest. Jego ochroniarz otrzymał rozkaz i powstrzymał się od usunięcia jej siłą.

Calista spojrzała za siebie, ale szybko odwróciła wzrok. To był nikt inny jak Knox Collins, diabeł wcielony!


Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Mój tajemniczy mąż miliarder"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści