Kiedy poznałem księżniczkę

Prolog

========================

Prolog

========================------------------------

Mikhail

------------------------

Nowy Jork

Wciągam zdyszany oddech, wchodząc do kościoła, do którego uczęszczam od urodzenia.

Dopasowuję kurtkę, by zarys mojej broni nie był tak widoczny.

Ksiądz nie musi się mnie bać, choć wiem, że tak jest.

Wszystko jest już gotowe.

Wszystko, czego potrzebuję, by zrealizować dzisiejszy plan.

Została mi tylko ta jedna, ostatnia rzecz do zrobienia przed wyjazdem.

Moje wyznanie.

Może się to wydawać bez sensu ze względu na to, kim i czym jestem, ale i tak to robię.

Jestem najmłodszym synem Siergieja Dmitrijewa, Pakhana z Baranowskiego Bractwa. Jestem jego Obszczakiem, należę do elity w bractwie, a moje ręce spłynęły krwią więcej razy niż mogę zliczyć w tym życiu. Ludzie tacy jak ja nie mają nadziei, zwłaszcza gdy nie planujemy zmiany i powrotu na prostą i wąską ścieżkę, która powinna prowadzić do błogosławionego życia wiecznego w niebie.

Jest tylko jedno miejsce dla człowieka takiego jak ja. Wiem, że moja mroczna dusza jest już potępiona, ale odkąd uciekłem przed moim ostatnim spotkaniem ze śmiercią, a bramy piekieł nie chciały mnie wpuścić, część mnie myśli, że może nie jestem tak potępiony, jak myślałem.

A może po prostu diabeł wypluł mnie ze swojego legowiska, by wykonać ostatnią licytację.

Nie obchodzi mnie, jak udało mi się wrócić; moja matka i siostra nie powinny być po drugiej stronie, a ja nie powinienem być w świecie żywych.

Plan, który chcę zrealizować, przyniesie zemstę tym, którzy powinni jeszcze żyć.

Moje spojrzenie pada na szklany obraz Chrystusa po mojej lewej stronie, a zakonnica układająca kwiaty przy ołtarzu wykonuje ten sam powitalny ukłon, którym wita mnie za każdym razem, gdy mnie widzi.

Odpowiadam skinieniem głowy, mimo że w głębi duszy pewnie zastanawia się, po co się trudzę. Doceniam jej nieosądzające spojrzenie, którym mnie obdarza. Jeszcze bardziej doceniam współczucie, jakie dostrzegam w głębi jej oczu w związku z tym, co spotkało mnie i moją rodzinę.

Tak samo jak ona wie, jakim jestem człowiekiem, tak samo będzie wiedziała, że potwory się nie rodzą; są tworzone.

Zostały stworzone.

Ludzie stworzyli ich w ten sposób.

Coś im się stało, co popchnęło ich na ciemną stronę, a jedynym sposobem walki ze swoimi demonami jest samemu stać się potworem.

Kieruję się za róg do gabinetu ojca Gabriela. Spodziewa się mnie. Przestaliśmy używać konfesjonału lata temu.

Wolę spojrzeć komuś w oczy i wyznać swoje grzechy, niż chować się za ścianą.

Jego drzwi są już otwarte. Kiedy wchodzę do pokoju, podnosi swoją siwiejącą głowę i pozdrawia mnie w ten ojcowski sposób, jaki robi większość księży.

Dla mnie jego powitanie jest zawsze bardziej znaczące. Kiedy patrzy na mnie, wiem, że widzi wszystko, co przeżyłem, od chłopca do mężczyzny, którym jestem przed nim.

"Dzień dobry, ojcze" - mówię, przekazując mu grzeczne pozdrowienie, którego nie czuję.

"Witaj, Michale. Zajmij miejsce i zacznij, gdy będziesz gotowy".

Siadam w fotelu leatherback przed nim i opieram ręce na krawędzi jego biurka.

Tak jak poprzednim razem, patrzę prosto w jego ciemnoszare oczy i przekładam się.

Ta spowiedź będzie inna niż wszystkie, bo to deklaracja wojny.

"Pobłogosław mnie, Ojcze, bo zgrzeszyłem i zaraz znowu to zrobię..."




Rozdział 1 (1)

========================

1

========================

------------------------

Natalia

------------------------

La Paz, Meksyk

W głowie mi pulsuje, jakby tysiąc noży naraz przeszywało mi czaszkę.

Zanim jeszcze otworzę oczy, wiem, że chłód, który dotyka mojego policzka, to podłoga.

Spałem na podłodze wystarczająco dużo razy, żeby wiedzieć, jakie to uczucie.

To, czego nie wiem, to co robię na podłodze.

Próbuję się obudzić, ale mgła otaczająca mój umysł ogradza moje myśli, jakby chroniła mnie przed prawdą. Gdy poruszam głową z boku na bok, ból się nasila, a ja mocniej przykręcam oczy.

Co się ze mną stało, do cholery? Jestem ranny.

Ból pochodzi z jednej strony mojej twarzy, która wydaje się zdrętwiała i spuchnięta, i rozchodzi się po całej głowie.

Czuje się jak ... jakby ktoś mnie skrzywdził.

Jakby ktoś mnie uderzył.

W momencie, kiedy ta myśl przychodzi do głowy, mroczne uczucie zagłady osiada w moim sercu i wzywa mnie do przebudzenia.

Mówi mi, żebym wstał, bo coś jest nie tak.

Coś więcej niż to, co już jest nie tak z moim życiem.

Kiedy otwieram oczy, widzę zamglone, szare otoczenie miejsca, w którym się znajduję.

Nade mną jest ciemny sufit, ledwo widoczny w słabo oświetlonym pokoju.

Pokój?

Nie, już tu kiedyś byłem. To nie jest zwykły pokój.

Sufit lochu pod posiadłością poznałbym wszędzie. Na jawie czy we śnie.

Liczenie rowków na suficie było sposobem na spędzenie czasu, gdy Raul zamknął mnie tu ostatnim razem. A ten dziwny zapach śmierci i rozkładu wypełniający moje nozdrza był moim jedynym towarzyszem.

Dla mnie zawsze pachniało to końcem.

Przylegając do krawędzi tej pogardliwej woni, to krew. Kiedy poruszam prawą ręką i czuję coś lepkiego między palcami a zimną betonową powierzchnią podłogi, wiem, że to, czego dotykam, to krew.

Krew.

Skąd się wzięła?

Co się stało, do cholery?

Dlaczego jestem tu z powrotem?

Popełniam błąd, przewracając się na bok. Wtedy spotykam się z groteskowym widokiem bezgłowego ciała mężczyzny leżącego obok mnie.

Krzyk wyrywa mi się z gardła, a po nim następuje kolejny, gdy podnoszę ręce i dostrzegam kałużę ciemnoczerwonej krwi wypełniającą przestrzeń między nami.

Wycofuję się, a mój krzyk staje się głośniejszy, gdy skanuję otoczenie i widzę martwe, zakrwawione ciała strażników Raula leżące na podłodze.

W ciągu jednej sekundy przypominam sobie, co się stało.

Pamiętam wszystko, co się stało.

Spojrzenie w dół na przesiąkniętą krwią suknię ślubną przylegającą do mojego ciała potwierdza przerażające obrazy, które mam przed oczami i które przepływają przez mój umysł jak film zatrzymany na szybkim przewijaniu.

Wiem też po ubraniu, które ma na sobie mężczyzna obok mnie, że to Felipe Naveed. Jest ubrany w elegancki garnitur od Armaniego, który miał założyć na ślub.

Kiedy myślę o potworze, którym był dla mnie i o wszystkim, co mi zabrał, wyczarowuję obraz człowieka, który go zabił.

Felipe zostal postrzelony jako pierwszy przed... tym.

To właśnie podczas jego postrzału uciekłem i próbowałem uciec.

Ręka chwyta mnie za nogę, sprawiając, że skaczę i krzyczę jeszcze bardziej. W ciemności pokoju dostrzegam twarz José. Został pobity - bardzo mocno. Jedno oko jest spuchnięte, a jego twarz pokrywają siniaki i zaschnięta krew.

"Ciii," jąka się, dotykając jedną ręką krawędzi mojej nogi, a drugą przykładając palec do ust. "Proszę, przestań krzyczeć".

Widząc, że jego nogi są przykute do ściany, czołgam się do niego.

"Co się dzieje? Kim byli ci mężczyźni?"

"Rosyjski mafioso. Ludzie z Bratva."

Krew zamarza mi w żyłach i zaczynam się trząść.

"Czego oni chcą? Co zamierzają nam zrobić? Co..."

Ucisza mnie, łapiąc moją twarz między swoje drżące dłonie. "Moja droga dziewczyno, nie mamy wiele czasu. Musisz mnie słuchać i robić dokładnie to, co ci każę. Słyszysz mnie?"

"Tak", odpowiadam szybko. Słabość w moim ciele przypomina mi, jak bardzo na nim polegam.

Kiedy jego ciemnobrązowe oczy przykuwają się do moich, a ja przyjmuję strach wypełniający ich głębię, przerażenie zalewające moją duszę zmienia się w coś, czego nie potrafię opisać. José Diaz jest człowiekiem podobnym do mojego ojca, który nigdy nie bał się niczego. Nawet śmierci.

Był najlepszym przyjacielem taty. José zawsze się o mnie troszczył, na długo przed tym jak Papa został zabity. Po tym wszystkim dbał o mnie jeszcze bardziej. Znów rzuca mi to spojrzenie, które mówi mi, że to, co ma do powiedzenia, jest poważne i jeśli nie posłucham, oznacza śmierć.

"Oni myślą, że jesteś Adrianą", wyjaśnia niskim głosem, ledwie powyżej szeptu.

Zasysam oddech. "Co? Ja?"

Chociaż nikt spoza posiadłości nie zna prawdziwej tożsamości Adriany, nie ma mowy, by ktokolwiek pomylił niską wieśniaczkę taką jak ja z księżniczką kartelu.

"Suknia ślubna. Myślą, że jesteś Adrianą z powodu sukni," wyjaśnia, a moje oczy stają się szerokie, gdy uświadomienie sobie tego naprawdę świta. "To jedyna rzecz, która trzyma cię przy życiu. Musisz sprawić, by uwierzyli, że to prawda."

"Gdzie jest Adriana?"

"Nie żyje", odpowiada, a mój mózg zamarza. Nie mogę uwierzyć w to, co do mnie mówi.

Moje usta rozdzielają się, gdy próbuję przetworzyć jego słowa. "Ona nie żyje?"

"Była jedną z pierwszych, która zginęła, gdy mężczyźni szturmowali teren i otworzyli ogień. Jej samochód nawet nie przejechał przez bramę. Zabili wszystkich innych i zabrali gdzieś Raula." Przełyka ciężko i zaciska swój uchwyt na mojej szczęce. "Mija, musisz to zrobić. Wszystko jest teraz poza moimi rękami i nie wiem, co ci ludzie zrobią dalej. Kiedy zdałem sobie sprawę, że ich błąd może cię uratować, potwierdziłem, że jesteś nią. Adriana jest im do czegoś potrzebna, inaczej ty też byłbyś martwy. Poza tymi murami, każdy kto widział Adrianę, nie wiedziałby, że jest córką Raula. Dzięki temu była bezpieczna i teraz też będziesz. Obiecaj mi, że to zrobisz. Proszę, obiecaj mi."

"Ja... obiecuję", jąkam się, dławiąc łzy.

"Gracias, mi amor. Nie mogłem uratować twojego ojca ani twojej matki. Proszę, pozwól mi spróbować uratować ciebie. Nie byłeś przeznaczony do tego życia."




Rozdział 1 (2)

Kiedy spoglądam na wiążące go łańcuchy, łzy automatycznie spływają mi po policzkach. Jeśli jest skuty, to z jakiegoś powodu, a on nic o sobie nie mówi. Jego też nie mogę stracić. Nie jego. Nie tak, jak straciłem Papę. "Co z tobą, José?"

"Nie martw się o mnie. Musisz myśleć o sobie. Będą mnie utrzymywać przy życiu, dopóki nie będą musieli. Właśnie dlatego tu jestem. Ty natomiast możesz uciec z powodu tej sukienki."

Zerka w dół na wciąż piękną suknię przylegającą do mojego ciała, teraz będącą zakrwawionym bałaganem i rozdartą w kilku miejscach. To jedyny w swoim rodzaju oryginał wykonany specjalnie dla Adrianny, córki Raula Alvareza, króla kartelu w Meksyku.

Patrzę na zwodniczą suknię i przypominam sobie, jak doszło do tego, że mam ją na sobie.

Obsypana diamentami i wykonana z najdelikatniejszego jedwabiu, ta suknia zamieniłaby każdego w księżniczkę. Nie miałoby znaczenia, skąd pochodzę i kim jestem.

Nikt może nie znał prawdziwej tożsamości Adriany, ale każdy, kto był kimś ważnym, wiedział, że Adriana za tydzień ma wyjść za mąż za Felipe.

Miało to być wielkie wydarzenie porównywalne do królewskiego ślubu, a Raul planował pochwalić się córką przed swoim imperium. Wydarzenie to miało być symboliczne dla rozszerzenia jego panowania i ciągłości jego dziedzictwa poprzez Felipe.

Teraz Felipe i Adriana nie żyją, a rosyjscy gangsterzy, którzy nas tu zamknęli, uważają, że ja jestem jej.

Po drugiej stronie drzwi rozlegają się kroki, a moje nerwy rosną.

"Pamiętaj o swojej obietnicy, mi amor".

Kiwam głową, a on uwalnia mnie w momencie, gdy drzwi się otwierają. Najpierw wchodzi dwóch mężczyzn z karabinami maszynowymi, a potem widzę jego.

Człowiek, który zastrzelił Felipe.

Ubrany na czarno jak sam Ponury Żniwiarz, wchodzi z tą samą chłodną, pewną siebie postawą, którą widziałem na chwilę przed tym, jak zastrzelił Felipe.

Spoglądam na piękną diablicę, którą spotkałem wcześniej. To mogło być kilka godzin temu. Nie mam pojęcia, jak długo mnie nie było. Mógł minąć dzień.

Niezależnie od tego, ile czasu minęło, ten sam dreszcz strachu ogarnia moje ciało, a on wywiera na mnie ten sam wpływ swoim dobrym wyglądem, siłą i dominacją.

Ten dobry wygląd może cię zmylić. Jego przykuwająca uwagę męska uroda i surowość sprawiają, że chcesz się na niego gapić, ale to siła i dominacja spływająca po nim w postaci wylewnych fal podkreślają, jak bardzo jest niebezpieczny.

Nie jest mężczyzną, za którym się podkochujesz. To człowiek, przed którym uciekasz przy pierwszej okazji.

Samo patrzenie na niego jest duszące.

Jego mroczna, dominująca obecność pozbawia mnie zmysłów i czuję, jak ręka zaciska się wokół moich płuc, ściskając mocno od środka moje ciało, dusząc mnie.

Kąciki jego ust zmieniają się w nikczemny uśmiech, a gdy się zbliża, czuję, że mogę umrzeć z przerażenia, zanim do mnie dotrze.

Jestem sparaliżowana z przerażenia, gdy on schyla się, chwyta mnie za gardło i podnosi moje drżące ciało.

Szczerzy się szeroko na oczywisty strach, jaki okazuję.

"Księżniczka się obudziła, chłopcy", stwierdza. I teraz wiem, że ten słaby akcent, który wyłapałem wcześniej, jest rosyjski. Głęboki baryton jego głosu jest chłodny i ochrypły z efektem, który działa na mnie. "I nawet z krwią jej bękarta narzeczonego na twarzy, wciąż jest tak piękna, jak się o niej mówi".

Te jego oczy w kolorze miodu spijają mnie, a ciemność w nich sprawia, że moje usta stają się suche, a serce galopuje w jamie mojej klatki piersiowej.

Jest tylko jedna rzecz, którą może oznaczać ciemność.

Śmierć.

Ciemność oznacza śmierć, a ja nie chcę umierać.

W tej chwili nie wiem, czy bycie Adrianą mnie zabije, czy utrzyma przy życiu, jak powiedział José. Jeśli to drugie jest prawdą, to na jak długo?

"Proszę, nie zabijaj mnie", błagam, kiedy zagłębia palce w mojej skórze.

"Zabić? Och, mam dla ciebie o wiele gorsze rzeczy w zanadrzu, Adrianie Alvarez."

To takie dziwne uczucie słyszeć, jak nazywa mnie tym imieniem. To mdłe imię, które zawsze podsyca moją krew z wściekłością.

Jeśli jednak ma w zanadrzu coś gorszego niż śmierć, to bycie nazywaną Adrianą Alvarez jest najmniejszym z moich zmartwień.

Kiedy podkręca swój uśmiech, nierozcieńczony strach kotłuje się w moim brzuchu.

"Co zamierzasz mi zrobić?" wykrztuszam, nie wiedząc, jak udaje mi się formować słowa.

"Zacznijmy od tego, że patrzyłeś jak zabijam twojego ojca".

Mówi o Raulu, ale nie wiedziałby, że Raul jest moim potworem. Jest potworem, który zabrał mi wszystko. Zabicie go byłoby jak zabicie mojego demona.

Odkupienie i sprawiedliwość iskrzą się w mojej duszy, ale szybko gasną, gdy pozwalam, by rzeczywistość uczyła moje emocje. Nie będę szukał odkupienia ani sprawiedliwości, gdy jestem pewien, że ten człowiek to kolejny potwór. Wystarczająco potężny, by pokonać Raula.

I cholera, jeśli zabierze mnie do Raula, to mnie wyda.

Trzęsę się, gdy myślę o mojej śmierci.

On myśli, że jestem Adrianą. Kiedy odkryje, że nią nie jestem, będę martwa.

"Księżniczko, będziesz patrzeć, jak zabijam twojego ojca w taki sposób, w jaki on zabił moją rodzinę" - stwierdza, podając mi sedno problemu, ale w głowie mi się teraz kręci, a w gardle wzbiera żółć. "A potem będziesz patrzył, jak twoje królestwo upada na twoich oczach. Kiedy skończę, planuję cię pieprzyć i posiadać twoją dziewiczą cipkę".

Moje ciało sztywnieje jak szok przelatuje przeze mnie. Szok podsycany przez falujące fale trwogi, które uderzają we mnie raz za razem.

Podczas gdy on patrzy na mnie, jakby nie mógł się doczekać, żeby mnie pożreć, moje serce wali mocniej, gdy gapię się na niego bez słowa.

Co, do cholery, mam zrobić?

Kiedy mnie uwalnia, spadam jak martwy ciężar z powrotem na ziemię, trzęsąc się.

"Wyprowadźcie ją, i starca też. Spalcie resztę ciał. Pokażmy tym ludziom, jak Bratva radzi sobie ze zdrajcami".




Rozdział 2 (1)

========================

2

========================

------------------------

Natalia

------------------------

10 godzin wcześniej...

Węzły skręcają się i plączą w moim żołądku, gdy patrzę na swoje odbicie w sięgającym od podłogi do sufitu lustrze w garderobie Adriany i skanuję piękną suknię ślubną, którą mam na sobie.

Znów jestem w tej sukni.

Jej sukni ślubnej.

Adriana przechadza się wokół mnie, skanując mnie od stóp do głów w głębokim spojrzeniu. Nie ruszam się i udaję, że nie wiem co jest nie tak.

Mimo że jesteśmy praktycznie tego samego rozmiaru, moje biodra są bardziej krągłe, a piersi większe. Skoro ta pieprzona sukienka ma być szyta na miarę, to bardziej pasuje do mojego ciała niż jej. Dlatego mamy problemy, a będzie ich więcej, których nie uda się naprawić na czas.

Jej ślub jest teraz za tydzień, a mimo to chce, żebym jeszcze raz zrobiła przymiarkę u krawcowej, żeby mogła iść na randkę. Nie ze swoim narzeczonym. O nie. To jest z jakimś nowym facetem, którego poznała w klubie w zeszłym tygodniu.

Suknia jest piękna i nie tylko najwspanialsza, jaką w życiu widziałam. To najpiękniejsze wszystko, co kiedykolwiek widziałem. Jestem pewna, że każda kobieta chciałaby być w moich butach. Sama możliwość przymierzenia jej skusiłaby każdego.

Każdego, kto nie jest mną.

Za każdym razem, gdy Adriana każe mi go założyć, czuje się jak kotwica do mojego piekła i omen ciemności i śmierci, które czekają mnie, gdy tylko powie 'I do'.

Myślę, że wie, jak się czuję w jej sukni i poza wygodą posiadania mnie tutaj, robi takie gówno, żeby się ze mnie nabijać.

Kiedy wyjdzie za mąż, zostanę sprzedany. Posiadany przez kogoś innego.

Jej ojciec planuje sprzedać mnie jako niewolnicę seksualną na aukcji dziewic, za co, jak wiem, Raul zarobi całkiem niezły grosz. Więc, jeśli nie znajdę wyjścia - a ucieczka jest prawie niemożliwa - za około tydzień stanę się pupilką jakiegoś bogatego drania. Niewolnicą seksualną. O to muszę się martwić. Nie tym.

Ta myśl sprawia, że grzbiety moich oczu kłują, ale powstrzymuję łzy. Nie chcę płakać przy tych ludziach. Odmawiam płaczu w ogóle, bo wiem, że nie wrócę, jeśli się załamię.

Zatrzymuje się przede mną, zarzuca swoje długie czarne włosy na ramiona i przybiera pozę godną okładki Vogue'a.

"Musisz powiedzieć krawcowej, żeby dekolt był głębszy i żeby talia była bardziej wyeksponowana, żeby pokazać moje biodra". Jej głos jest ciężki z jej grubym hiszpańskim akcentem.

Mówienie po angielsku to jedyna łaska, za którą jestem wdzięczna. Moja matka pochodziła z San Francisco. W domu przez większość czasu mówiliśmy po angielsku, chociaż mój ojciec był Meksykaninem, a ja urodziłam się i wychowałam tutaj.

Mówię po hiszpańsku całkiem nieźle, ale kiedy mój los został przypieczętowany rodziną Alvarezów, udawałem, że nie znam języka tak dobrze, jak to robię, ponieważ chciałem, żeby mówili do mnie w języku, który najwygodniej mi zrozumieć.

Mówienie po angielsku przypomina mi o mojej matce i dniach mojego dzieciństwa, kiedy moi rodzice jeszcze żyli, a ja byłem wolny od tego życia w kartelu. Przypomina mi to o nadziei, chociaż w obliczu zagrożenia, które pojawia się nad moją głową, każdy ślad czegokolwiek, co przypomina nadzieję, zanika z każdym mijającym dniem. Przez większość moich dziewiętnastu lat, wszystko co znam to ból i cierpienie.

"Jesteś pewna, że nie powinnaś iść na przymiarkę?" proponuję, nie dlatego, że obchodzi mnie to w ten czy inny sposób. Mówię to tylko dlatego, że wiem, jaka ona jest, kiedy sprawy nie idą tak, jak by chciała. Kończy się to tym, że wyładowuje swoją frustrację na mnie lub na kimś innym.

"Nie." Ona macha mnie off z flick of jej nadgarstka. "Oczywiście, nie będzie mnie przez cały dzień".

Tłumaczenie, ona - rzekoma dziewicza panna młoda - ma zamiar być poza pieprzeniem tego nowego faceta bez sensu najprawdopodobniej do jutra rana. Ostatni facet był jednym z jej ochroniarzy. Raul zabił go, gdy dowiedział się, co się dzieje. Nie chciał, żeby Felipe wiedział, że nie będzie miał dziewicy w noc poślubną. Jakby Felipe nie odkrył tego sam lub nie wiedział, jaka jest jego przyszła żona.

Ten drań wie i jest tak samo obrzydliwy jak Adriana.

"Będę też potrzebowała, żebyś wypolerował moje buty, kiedy skończysz", dodaje.

Marszczę czoło. "Zrobiłam je dziś rano".

Ona ustawia swoje ręce na biodrach. "Najwyraźniej nie wypolerowałeś ich odpowiednio, skoro każę ci to zrobić jeszcze raz".

Suka.

Ona tylko się ze mną pieprzy, bo mnie nienawidzi. Jestem dla niej żartem. Oboje wiemy, że tylko tyle razy można wypolerować buty i tyle można zrobić, żeby błyszczały. To tylko jedna z wielu gier, w które gra ze mną od tej feralnej nocy, kiedy jej ojciec kazał zabić moją i uczynił mnie swoim niewolnikiem.

Traktuje wszystkich służących, którzy pracują tu w posiadłości jak gówno, a oni robią, co im się każe, bo znają konsekwencje.

Nie spodobaj się jej, a będziesz martwy. To takie proste. Widziałem, jak kazała umrzeć wielu osobom za drobne rzeczy, jak upuszczenie torby czy brak plamki kurzu na meblach, które kazała wyczyścić.

Taką złą suką jest Adriana Alvarez.

Bawi się ze mną w ten sposób tylko dlatego, że plany jej ojca wobec mnie oznaczają, że nie może mnie zabić.

Adriana wsuwa buty na swoje idealnie wypielęgnowane stopy i nawet ja muszę przyznać, że wyglądają na niej dobrze. Chciałabym nosić takie buty zamiast tych zniszczonych plimsolli, które nosiłam przez ostatnie kilka lat.

"Masz to?" pyta wcinając się w moje myśli.

"Tak, Señorita Alvarez."

Mój głos brzmi zdecydowanie zbyt spokojnie jak na irytację, którą czuję. Ale będę posłusznym sługą, jeśli uda mi się uniknąć kary.

Ostatnim razem, gdy się jej sprzeciwiłam, Raul głodził mnie przez tydzień i zamknął w lochu na miesiąc. To było straszne, ale nie tak złe jak wtedy, gdy biczował mnie za próbę ucieczki po śmierci ojca.

Oba przypadki wystarczyły, by utrzymać mnie w ryzach.

"Dobra dziewczynka. Szwaczka powinna tu być za jakieś pięć minut. Nie każ jej czekać."

"Dobrze."




Rozdział 2 (2)

Pukanie do drzwi rozlega się w momencie, gdy ona chwyta z toaletki swoją małą torebkę Prady. Woła, żeby wejść do środka po hiszpańsku, a drzwi się otwierają.

Kiedy widzę, że to José, czuję pewną dozę ulgi.

"O dobrze, jesteś tutaj", mówi do niego. "Potrzebuję półek zrobionych z tyłu".

"Jasne", odpowiada, a my oboje obserwujemy ją, jak odchodzi, jakby szła po wybiegu.

Wchodzi, i jak tylko drzwi zatrzaskują się, pędzę do niego, mając nadzieję, że ma dla mnie jakieś wiadomości.

Obiecał, że pomoże mi uciec, realizując ostatnie życzenie mojego ojca. José był moją jedyną nadzieją przez ostatnie dwa lata mojego wyroku tutaj.

Nic nie mogło wyjaśnić bólu, jaki czuję za to, że jestem przyczyną śmierci mojego ojca.

Po tym jak Raul zgwałcił i zabił moją matkę na naszych oczach, Papa chciał mnie wyciągnąć z tego piekła. Próbował właśnie to zrobić, gdy nasz plan został odkryty. José był starszym porucznikiem Raula od ponad dwudziestu lat, ale nie mógł zrobić nic, aby uratować mojego ojca, ponieważ Raul rozkazał Felipe zabić go z własnej broni mojego ojca.

Kiedy José bierze obie moje dłonie w swoje, a na jego twarzy pojawia się uroczysty wyraz, wiem, że wiadomości, które ma dla mnie, nie będą tymi, które chciałabym usłyszeć.

Potrząsając swoją siwiejącą głową, potwierdza, że mam rację.

"Lo siento, mi amor", mówi, przepraszając mnie po hiszpańsku. W takich chwilach doceniam to, że zawsze mówi do mnie po hiszpańsku i angielsku. Tak jak mój ojciec. To tak, jakby chciał zachować jego pamięć dla mnie. "Wciąż pracuję nad planem. Obiecuję ci, że tak jest. To jest po prostu trudne."

"Wiem", odpowiadam. Wiem. To, o czym rozmawiamy, to nie jest zwykła rzecz. To może oznaczać śmierć, gdyby ktoś nas nawet usłyszał.

Raul zabiłby go, bo zbyt wiele straciłby, gdybym umarł.

Czasami zastanawiam się, czy śmierć może być moim jedynym wyjściem z tego piekła.

Wciągam głęboki oddech i próbuję oczyścić głowę. Nie mogę myśleć w ten sposób. Moi rodzice nigdy nie chcieliby, żebym tak myślała, więc nie mogę się tak po prostu poddać. Nie kiedy przeszli tak wiele, żeby utrzymać mnie przy życiu.

José również.

Dotyka krawędzi mojego policzka i obdarza mnie ciepłym uśmiechem.

"Bądź silny, mi amor." Obniża głos. "Umrę, zanim pozwolę Raulowi cię sprzedać".

"Nie chcę, żebyś umarł".

"Nie martw się o mnie, dziecko". Jego bladobrązowe oczy spoglądają na mnie z powrotem z ojcowskim ciepłem, które mnie martwi, ponieważ wiem, że on znaczy to, co powiedział. Odda za mnie swoje życie. Nie chcę, aby ktokolwiek inny, kogo kocham, zginął. "Idź teraz. Szwaczka już tu jest."

Kiwam głową, a on daje mi uspokajający ścisk na ramieniu.

Kiedy wychodzę z pokoju, wzmacniam swój kręgosłup i przywołuję siłę. Szwaczce nie spodoba się mój ponowny widok.

Kiedy schodzę do sali, w której robimy przymiarki, jej wściekła twarz jest pierwszą, którą widzę, gdy przechodzę przez okazałe drzwi z dębowego drewna. Ale bardziej martwi mnie gównożerny grymas na twarzy Felipe Naveeda, niż to, jak bardzo wściekła jest szwaczka lub co może mi powiedzieć.

Stoi obok niej ubrany w swój garnitur. Dzięki temu prawie wygląda jak człowiek. Prawie.

Felipe jest drugim w kolejności dowódcą Raula i jest równie zły.

Nie sądzę, by dało się mnie nabrać na to, że ten człowiek jest kimś innym niż draniem, którym jest. Za każdym razem, gdy go widzę, przypominam sobie, jak przystawił pistolet do głowy mojego ojca i pociągnął za spust.

Zabił mojego ojca na rozkaz Raula, ale nienawidził mojego ojca na tyle, że nie potrzebował żadnych rozkazów, żeby go zabić.

"Wspaniale. Zostaw nas", mówi do szwaczki z drwiącą wibracją w głosie.

Ja też jestem dla niego żartem, ale on nie chce mnie zabić. Pragnie mnie w inny sposób. Nie zerżnął mnie, bo chce mnie sprzedać na aukcji, ale to nie przeszkadza mu w zabawie ze mną.

Szwaczka otwiera usta, żeby zaprotestować, ale nie odważyłaby się powiedzieć nic poza tym, co mówi teraz.

"Si, Señor Naveed."

Jak tylko wychodzi za drzwi, rzucając mi spojrzenie dezaprobaty, gdy przechodzi obok, ten uśmiech na twarzy Felipe poszerza się.

"Chodź tu do mnie, Natalia," mówi, a ja zmuszam się do ruchu.

Zmuszam się do ruchu z tego samego powodu, dla którego słucham rozkazów Adriany.

To jednak jego wina, dlaczego jej niechęć do mnie przerodziła się w nienawiść. Nienawidzi tego, że on chce mnie, a jej pragnie tylko dlatego, że jest jego drogą do Imperium. Tak bardzo jak ona wkręca się z każdym mężczyzną, który chce ją mieć, chce, żeby Felipe chciał ją i tylko ją. Podoba jej się jego władza i to, co to oznacza dla jej przyszłości jako królowej kartelu, kiedy Raul przekaże królestwo Felipe.

Kiedy do niego docieram, upewniam się, że zatrzymuję się kilka kroków dalej, ale drań wie, co zamierzam i robi krok do przodu, zamykając przestrzeń między nami.

Bliskość sprawia, że moja skóra się czołga, ale zapuszczam korzenie w ziemię i staram się wyglądać na silniejszego niż jestem.

"Adriana znowu cię przysłała?" pyta.

"Tak."

"Jestem pewien, że nie powiedziała, dokąd jedzie".

"Nie."

Uśmiecha się szerzej, by odsłonić proste białe zęby, przypominające mi dobrze ubranego rekina.

Kubkuje moją twarz i obniża głowę, by przeczesać wargami moje czoło.

"Wiem, że rozkłada nogi dla tej cipy w klubie," szepcze. "Nieważne. Mam okazję pobawić się z tobą."

Jego duża dłoń obejmuje moją prawą pierś i ściska. Kiedy próbuję się odsunąć, on wsuwa swoje ramię wokół mnie i trzyma mnie w miejscu.

"Puść mnie", wołam, próbując wyrwać się z jego uścisku.

"Kurwa, przestań ze mną walczyć". Szorstki śmiech dudni w jego piersi, a on miażdży swoje usta do moich.

Jak tylko zmusza swój obrzydliwy język do moich ust, trzask drzwi sprawia, że odskakujemy od siebie. A raczej on mnie uwalnia, a ja odsuwam się od niego na ten dźwięk.

Oboje patrzymy w stronę drzwi, gdy przechodzi przez nie mężczyzna.

Wysoki, wysoki mężczyzna, którego oceniam na około sześć stóp sześć z rodzajem mięśni, które można znaleźć na wojskowym. Jest wspaniały. Zapierający dech w piersiach, i pomimo niebezpieczeństwa, które od niego bije, jestem urzeczona jego pięknem.

Jego twarz z muśniętą słońcem skórą i głębokimi kątami i płaszczyznami wygląda jak wyrzeźbiona przez bogów. A gęste loki dzikich, niesfornych obsydianowych włosów pokrywających jego głowę i starannie przycięta broda nadają mu surowego charakteru. Złota obręcz przewieszona przez ucho sprawia, że wygląda jak jeden z pirackich kapitanów starego świata, który pływał po Karaibach.

To co mnie jeszcze bardziej ujmuje to jego oczy.

Ich kolor i emocje.

Świecą jak ciepły miód, ale nie ma w nich nic ciepłego. Emocja, którą wyczuwam to lodowata nienawiść.

Sprawia, że włosy na karku stają mi dęba, a moja dusza tchórzy, gdy on robi miarowe kroki w naszą stronę.

"Niemożliwe" - sapie Felipe, wyglądając jakby właśnie zobaczył ducha.

Nigdy nie widziałem go tak przerażonego. Nawet ja wiem, że kiedy potwór, który cię przeraża, zaczyna się bać, powinieneś się martwić o rzecz, która go przeraża. W tym przypadku jest to ten człowiek. Ten człowiek, którego nigdy wcześniej nie widziałem.

"Y-you," Felipe jąka się.

"Tak, ja", odpowiada mężczyzna, mówiąc z nutą akcentu, którego nie mogę całkiem umieścić nad bębnieniem serca w moich uszach.

"Ty powinieneś być martwy".

"Najwyraźniej nie jestem. Ale będziesz." Mężczyzna wyciąga z kieszeni dwa pistolety i zanim Felipe może coś zrobić, echo kul odbija się od ścian, gdy mężczyzna do niego strzela.

Krzyczę i cofam się, wiedząc, że muszę stąd spieprzać.

Mężczyzna nie patrzy na mnie. Zamiast tego kontynuuje strzelanie do Felipe.

Biegnę w kierunku drzwi na drugim końcu sali, mając nadzieję, że nie zastrzeli mnie, gdy będę uciekał. Właśnie przechodzę przez drzwi, gdy słyszę, że się zbliża.

"Tam, tam, księżniczko, biegnij tak szybko i tak daleko, jak tylko możesz. Nie uciekniesz mi."

Jego głos niesie się po przejściu.

On też ma rację. Nie docieram daleko i wiem, że nie ucieknę, gdy kolejny mężczyzna - ten zamaskowany - wyskakuje zza jednej z kolumn i uderza mnie tak mocno w twarz, że uderzenie mnie powala.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Kiedy poznałem księżniczkę"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści